Planowałem pożegnać się z Mikey'm i pójść w swoją stronę. W końcu otrzymałem obiecaną mi zapłatę za zdjęcia i nic więcej nie chciałem. Upewniłem się, że czek miałem w kieszeni i nigdzie się nie zawieruszył. Taka suma pieniędzy nie była wcale mała. Oczywistym był fakt, że nie zamierzałem sprzedawać ani jednej informacji o tym chłopaku. Mógł sobie być jakąś rozchwytywaną gwiazdą i bywać na plakatach, lecz to wciąż zwykły człowiek. Zasługiwał na prywatność. Nikt nie chciałby czytać o swoich sekretach w gazecie. Gdybym go zdradził i rzeczywiście sprzedał informację, nie potrafiłbym spojrzeć na siebie w lustrze.Nie byłem aż tak podły. To w końcu dzięki Mikey'owi otrzymałem tak hojną wypłatę.
Kiedy miałem odchodzić, Mikey po raz kolejny mnie zaskoczył. Zaskakiwał mnie nie raz i czasem sam nie wiedziałem co powinienem o nim myśleć. Tym razem zdecydował się na coś więcej niż tylko niewinne muśnięcie moich warg. W pierwszej chwili byłem zbyt zaskoczony, aby cokolwiek zrobić. Dlatego też po prostu stałem w miejscu do czasu, aż się nie odsunął, a delikatny uśmiech ozdobił jego twarz. Wyglądał na zadowolonego z siebie. Przygryzłem dolną wargę, przyglądając mu się badawczo.
Zauważyłem już przy naszym pierwszym spotkaniu, że chłopak niesamowicie kleił się do mnie. Nie powiem, że mi to jakoś rażąco przeszkadzało. Dobrze było wiedzieć, że nie wyglądałem odpychająco, skoro budziłem zainteresowanie u obu płci. Lubiłem towarzystwo, towarzystwo mężczyzn również, wcale mi ono nie przeszkadzało. Teraz jednak od niedawna spotykałem się od czasu do czasu z Taigą. Była to ciekawa postać, choć nie potrafiłem odczytać co właściwie o mnie myślała. Czy było to coś poważniejszego czy traktowała jako przyjaciela z korzyściami? Tego jeszcze nie wiedziałem, było za wcześnie.
- Powinienem już iść - powiedziałem jedynie, przykładając kciuk do swoich warg, w które chwilę temu wpił się chłopak. - Przemyślę propozycję pozowania do tych zdjęć i odezwę się - dodałem, klepiąc się po kieszeni, gdzie otrzymałem od jego agenta kopertę.
Powoli zacząłem odchodzić, próbując przemyśleć w swojej głowie zbyt wiele spraw. Czemu moje życie w ostatnich dniach aż tak bardzo się pokomplikowało? Miałem na karku swoje normalne życie, mafie.
Minęło kilka dni odkąd ostatni raz widziałem Mikey'ego. Próbowałem skontaktować się z nim by dogadać szczegóły mojego następnego udziału w sesji zdjęciowej. Nie była taka zła, jak z początku mi się wydawało. Kilka godzin pozowania i zarobiłbym dobre pieniądze. Niestety jak się okazało, nie mogłem się do niego dodzwonić. Może bym się tym jakoś szczególnie nie przejął, bo przecież mógł być po prostu zajęty swoją pracą, gdyby do moich uszu nie dobiegła informacja, że chłopak znajduje się w szpitalu. To mnie zdziwiło i trochę przestraszyło. W internecie zacząłem szukać informacji o zaistniałym wypadku.
Zadzwoniłem też do jego agenta, którego zdążyłem nieco poznać podczas naszego wspólnego posiłku tuż po skończeniu zdjęć. To on powiedział, co się wydarzyło. Przejąłem się stanem chłopaka, więc zapytałem agenta o możliwość odwiedzin go w szpitalu. Mężczyzna zgodził się na krótką wizytę, dlatego też właśnie parkowałem swój samochód pod budynkiem szpitala. Zapamiętałem numer sali w której leżał chłopak.
Mikey?
493 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz