czwartek, 30 czerwca 2022

Od Beatriz - CD Kirke

Na początek Bea zaciągnęła nieszczęsne kotary i przebrała się we wcześniej przygotowane ubrania, po czym z lekką pomocą suczki zaciągnęła nieprzytomnego chłopaka na stojący w przeciwległym kącie pokoju niewielki, stary fotel o lekko już wypłowiałym ciemnozielonym kolorze. Następnie rozejrzała się za czymś, co mogłoby jej posłużyć za substytut sznura, którym zamierzała przywiązać go do mebla na wypadek, gdyby usiłował zwiać natychmiast po odzyskaniu zmysłów. Sama będąc na jego miejscu najpewniej właśnie czegoś takiego by spróbowała. Dopiero teraz zauważyła, że młodzieniec jak na ochroniarza odznacza się wyjątkowo szczupłą posturą. Większość tych, których znała do tej pory przywodzili jej na myśl zapaśników albo przynajmniej bokserów, na których sam widok cierpła jej skóra. Tymczasem ten, którego obecnie miała przed sobą, w zestawieniu z tamtymi osiłkami przypominał bardziej małe dziecko niż dorosłego faceta. Aż prawie poczuła żal, że potraktowała go tak brutalnie. Szybko jednak odsunęła na bok wszystkie sentymenty, po raz kolejny sięgając do wnętrza torebki. Po chwili głębokiego zastanowienia wyjęła psią smycz. Wróciwszy z nią do zemdlonego, najpierw starannie skrępowała mu nogi, a później tę część, która jeszcze jej pozostała, przepuściła przez oparcie mebla, tym samym niemal całkowicie uniemożliwiając swojemu więźniowi poruszanie się. Teraz mogła już tylko cierpliwie czekać aż tamten odzyska przytomność.
***
Trzeba przyznać, że nastąpiło do o wiele szybciej niż przewidywała. Najwidoczniej z powodu utraconej krwi nie była w stanie trzepnąć go aż tak mocno jak zamierzała. Trudno, najważniejsze, że przez dłuższą chwilę był umysłowo nieobecny. Dzięki temu zyskała trochę czasu na spokojne przetrząśnięcie kieszeni jego ubrania i zorientowanie się z jaką misją został wysłany. To umożliwiło jej zaatakowanie niemal od razu po tym, gdy powrócił do żywych.
- Widzę, że już Ci lepiej. - Uśmiechnęła się do niego słodko, odwracając się od parapetu, gdy tylko leżąca wcześniej u jej nóg Ixaca poderwała się na równe łapy. - To dobrze, bo dzięki temu będziesz mógł odpowiedzieć mi na kilka pytań. I dobrze Ci radzę nie kombinować. W przeciwnym razie mogę Cię zapewnić, że Lila jeszcze dzisiaj będzie musiała poszukać sobie nowego posłańca. - Postąpiła kilka kroków w jego kierunku, obracając w jednej dłoni nóż, który zresztą wcześniej również należał do niego. - Swoją drogą niezłe cacuszko. - Czule pogłaskała ostrze. - I w dodatku wygląda na całkiem użyteczne.
-Kurwa, kobieto ! Czy Ciebie do reszty pogięło ?! - Wyrzucił z siebie, jeszcze zanim zdołał skupić wzrok na jednym punkcie w przestrzeni. - Ja tu przychodzę spokojnie załatwić interesy, a Ty nie tylko serwujesz mi potężnego siniaka na łbie, ale także okradasz mnie w biały dzień ! Masz mi to natychmiast oddać, słyszysz ?! - Z całych sił szarpnął się do przodu, ale prowizoryczne więzy podziałały niczym pasy samochodowe, zmuszając go do powrotu do poprzedniej pozycji.
- To była pierwsza lekcja kultury. - Inuitka wbiła w niego dumne spojrzenie dwójki bursztynowych oczu. - A teraz do rzeczy, czemu przysłała Cię tu z tak dużą sumą pieniędzy ? Przecież ona w kwestiach finansowych nie wierzy nikomu oprócz siebie. Czyżby chciała się mnie pozbyć ?
- Nawet jeśli, to ma rację. Burdel to nie miejsce dla kompletnych wariatek. Nawet taki jak ten. - Odparł wściekle, lustrując z uwagą swoje pęta. - Zresztą jak myślisz, dlaczego tak szczegółowo wypytywała Cię o rodzinę ? Otóż powiem Ci dlaczego - ona nie przyjmuje mężatek.
- A po tym co się dzisiaj stało nabrała podejrzeń, prawda ? - Chávez szybko zamrugała kilka razy, niemal czując jak pod powiekami znowu zaczynają zbierać się jej łzy. - Wie, że ją okłamałam ? - Zapytała, oddychając ciężko.
- Owszem, ale mimo to ma dla Ciebie pewną propozycję, ale jaką konkretnie dowiesz się dopiero, gdy mnie uwolnisz.
- Dobre sobie. - Prychnęła drwiącym śmiechem. - Ja spełnię Twoją prośbę, a Ty mi uciekniesz. Zapomnij.
- W takim razie trochę tu sobie posiedzimy. Właściwie to nawet nie mam nic przeciwko. Całkiem tu przyjemnie. - Odchylił się do tyłu na tyle, na ile pozwalały mu wżynające się w ciało rzemienie, sprawiając że najchętniej przepuściłaby go przez maszynkę do mięsa.
Niestety prawda była taka, że nie mogła sobie na to pozwolić. Jako trup nie wyjawiłby jej przecież tej jakże nurtującej tajemnicy. Najwidoczniej będzie musiała wymyślić lepszy sposób, by rozwinąć mu język.
- Skoro tak uważasz, zostawiam Cię samego. - Czując narastającą wściekłość, z wierną akitą u boku wyszła z pomieszczenia i skierowała się w stronę schodów. Zasiadłszy na pierwszym stopniu, schowała głowę w ramionach i zaczęła po cichu wyklinać po hiszpańsku.

< Kirke ? >

688 słów

środa, 29 czerwca 2022

Od Zeno - CD Rhysa

Rhys nie chciał iśc na ugody, a jego język najchętniej odciąłbym w najbardziej brutalny sposób i dał do zjedzenia swojemu psu. On naprawdę był szalony, albo po prostu niezrównoważony psychicznie skoro wolał iść do niewoli w zamian za jedną, jebana informację. Zadarłem nieco głowę do góry i spoglądając na niego z pomiędzy czarnych włosów wystawiłem rękę w bok. Dokładnie tak jak umawiałem się z chłopakami, którzy stali niedaleko okna i wypatrywali moich znaków. Ta sytuacja od początku była ustawiona tak, by Rhys nie miał się jak obronić, uciekać czy powiadomić sojuszników.
Gdy tylko machnąłem ręką rozległ się głośny trzask wywarzanych drzwi. Rzecz jasna nie tych frontowych od piekarni, ale tylnych, mieszczących się tuż za Rhysem w pomieszczeniu z piecami. Chłopak w oka mgnieniu odwrócił się do mnie tyłem chcąc jak najszybciej zorientować się w sytuacji i być może nawet jakoś zareagować, jedna teraz.... było za późno na cokolwiek. Trzech ogromnych chłopów w kominiarkach wparowało do środka posyłając czarnowłosemu solidny cios pałką w brzuch. Spowodowało to taki ból, że oprawca mojego brata zgiął się w pół jęcząc z bólu na podłodze.

Od Harveya - CD Felixa/Do Anraia & Lukrecji

Przysięgam, że ten zwariowany duet kiedyś zamorduję i to gołymi rękami. Nie było chyba na świecie nikogo aż tak denerwującego niż ci dwaj na przemian strojących sobie żarty. I to ze mnie. A byłem ich przełożonym. Niestety zdążyłem się już do tego przyzwyczaić. Tym razem jednak nie miałem ochoty na ich docinki. Sprawa była poważna, w dodatku sam byłem z nią w pewnym sensie powiązany. Wolałbym już rozwikłać tę zagadkę z zaginięciem.
Kiedy usłyszałem, że Felix chce numer do Lukrecji, zgromiłem go spojrzeniem. Chyba śnił. Nie zamierzałem nikomu go dawać. A już w szczególności temu błaznowi. Nie wiadomo co by jej nagadał. Znając życie nie wynikłoby z tego nic dobrego. Jak już musiałem przesłuchać Lukrecję, wolałem zrobić to sam. Najlepiej byłoby spotkać się w jakimś spokojnym miejscu i porozmawiać. Nasza ostatnia ,,drobna sprzeczka'' stanowiła lekki problem. Bałem się, że dziewczyna przez jakiś czas nie będzie chciała mnie widzieć a co dopiero rozmawiać. Nie chciałem by tamta rozmowa tak się potoczyła, ale czasu już nie cofnę. Bardzo chciałem odnaleźć naszych braci i ukarać winnych. Nie puszczę im płazem takiego występku. Póki co musieliśmy działać, gdyż utknęliśmy w miejscu.

sobota, 25 czerwca 2022

Od Shey - CD Rhys / Do Jayden'a

Patrzyłam w bliżej nieokreślony punkt. Zastanawiał mnie pewien fakt. Kierowca, nie był tym kierowcą, który zazwyczaj ze mną jeździł. Ten miał w sobie coś tajemniczego. Dlatego też wyjęłam ponownie telefon, by napisać do swojego kierowcy z zapytaniem, o coś. Nie musiałam długo czekać, gdyż dostałam odpowiedź. "Dostałem wolny dzień." Nic więcej. Nie przypominało mi się, bym dawała mu dzień wolny, ale już nie chciałam go o to pytać. Jeszcze, by stracił robotę, przez coś takiego. Najpewniej nie ja, bym go zwolniła tylko rodzice. Wiedzą, wszystko i zawsze, to aż czasem przeraża człowieka. Schowałam ponownie telefon i spojrzałam w stronę okna, by móc patrzeć jak mijamy uliczki i zwykłych szarych ludzi. Ci to mają zwyczajne, a czy aby na pewno zwyczajne życie? Na pierwszy rzut oka może takie być, jednakże może takie nie być.

Od Lien Mi - CD Maxa & Katfrin

 Minęło już parę godzin od traumatycznego zdarzenia, które miało miejsce w noc bankietu, a mimo wszystko ja nadal nie mogłam się po tym wszystkim pozbierać. Czekałam jak głupia na jakiekolwiek informacje od Zeno odnośnie sprawy i tego, gdzie obecnie znajduje się Hidden. W to wszystko zamieszana byłam już od kilku lat, jednak tylko ‘na piśmie’. Dopiero gdy przyjechałam byłam w stanie zasmakować tego życia na krawędzi, a jak widać los mnie nie oszczędza i pierwsze co spotkało mnie po przyjeździe to strzelanina na imprezie.

Od razu po tym wylądowałam na łasce rodziny Harris. Trafiłam do rzekomo najbardziej bezpiecznego miejsca jakie było w Londynie, a mowa tu rzecz jasna o mieszczącej się głęboko w lesie willi należącej do tej zamożnej rodziny. Siedziałam mocno przytłumiona w salonie miętoląc w dłoniach materiał od kremowej sukienki, którą miałam na sobie i czekałam…

… po prostu czekałam. 

Jakim szczęściem w tej głuchej ciszy okazały się głosy dochodzące zza drzwi wejściowych ewidentnie zmierzające w moją stronę. Gdy tylko drzwi się uchyliły - wyprostowałam się niczym wystrzelona z procy i stanęłam twarzą w twarz z dwoma, kompletnie nieznajomymi mi osobami. 

Od Felixa - CD Anraia & Harveya

 Akcja naprawdę wydawała się być naprawdę ciekawa tym bardziej, że pierwszy raz od dłuższego czasu nie kasowaliśmy Londyńskich popierdalaczy, czyli ludzi, którzy rozwijali 220km/h na rondach w mieście. Teraz to było coś naprawdę grubego, aż na samą myśl dostawałem gęsiej skórki od ekscytacji. Nie można tego było oczywiście powiedzieć o Anraiu, który całą swoją energię przenosił albo na gry na telefonie, albo jakieś czasopisma, których wnętrza raczej nie chciałem znać. Swoją droga podejrzewałem już dłuższy czas, że za tymi nic nie wnoszącymi gazetami kryje się drugie dno. Sto procent przynosił sobie gazetki z gołymi babami do pracy i nawet się nie podzielił!

Anrai w końcu poruszył temat tego porwania, ale niestety bezskutecznie. Ani ja, ani Harvey mimo bycia najbliżej tej sprawy nie byliśmy w stanie powiedzieć nic co przybliżyłoby nas do rozwiązania. Ba! Nie mieliśmy nawet jednej wskazówki więc na ten moment ciężko było podjąć jakiekolwiek kroki. Nasz przełożony w związku z tym zlecił dogłębne zbadanie sprawy po czym towarzystwo rozeszło się niczym mgła po godzinie 12. Zostałem tylko ja, Anrai i Harvey z wymalowana irytacja na twarzy. Usilnie wertował wszystkie dokumenty, sprawdzał jedną kartkę po trzy razy i zniecierpliwiony przeszukiwał telefon. 

Od Rhysa - CD Shey

Jazda w grobowej ciszy tym samochodem była prawdziwą męczarnią. Czułem na sobie spojrzenia dziewczyny i kierowcy. Ten gość był dziwny. Nic się nigdy nie odzywał, tylko gapił. Miałem co do niego mieszane uczucia.  W dodatku do mojego nosa dotarł nieprzyjemny zapach papierosów. Sam nie paliłem, więc byłem na to wyczulony. Dym papierosowy był dla mnie czymś okropnym. Skrzywiłem się i spojrzałem na towarzyszkę.

- Mogłabyś go zgasić i tu nie palić? - mruknąłem mało uprzejmie, ale nie siliłem się na uprzejmości.

Byłem zmęczony. W dodatku dziś nie za bardzo mi szło, a to nie przedstawiało mnie w dobrym świetle. To była moja praca, nie musiałem zyskiwać tu co prawda przyjaciół. Choć na kompletnego nowicjusza wyjść również nie chciałem. Może i nie miałem doświadczenia w porwaniach, ale wszystko jest do przepracowania. O ile nie będę musiał brać udziału w porwaniach naprawdę małych dzieci, powinienem dać radę.

Od Setha - CD Hiddena

 Po dość wyczerpującym treningu siatkówki chłopaki powoli zaczęli kierować się w stronę szatni. Zostałem jeszcze chwilę, aby pomóc dwóm naszym rezerwowym pozbierać piłki. I to wcale nie tak, że miałem w tym jakiś ukryty cel... Nie. Nic podobnego. Mogłem próbować się wypierać, ale prawda była znacznie gorsza. Bycie gejem nie było wcale takie proste. Szczególnie, jeśli przebywało się w szatni z grupką bardzo przystojnych kolegów z drużyny, a jeśli dodać, że wokół bioder przepasani byli jedynie ręcznikiem (i to nie każdy) to był powód do zmartwień. I w sumie nie powinienem narzekać, bo widok tak gorącego towaru w jednym miejscu powinien cieszyć, lecz czasem moje myśli zagalopowywały się aż za bardzo, przez co miałem problem. I to w dwojaki sposób. Nie chcąc się więc kompromitować, wolałem przeczekać. Po kolei wrzucałem piłki, za specjalnie się nie spiesząc. Kiedy wszedłem do szatni, większość kumpli już zbierała się do wyjścia. Pożegnałem się z nimi, umawiając na jutrzejszy trening. Ostatnio częściej ćwiczyliśmy, gdyż zbliżały się kolejne w tym roku zawody. Nie chcąc lepić się od potu, sam udałem się w stronę pryszniców. Po kilku minutach już schłodzony i orzeźwiony ubrałem się i wychodząc, zarzuciłem swoją sportową torbę przez ramię.

Od Hiddena - Do Seth'a

 Nie wiem ile już siedziałem w tej melinie, ale rozpierający mnie od środka ból powodował, że całe to gówno dłużyło mi się jeszcze bardziej. Pewnie histeryzuje, bo siedzę tu góra dwa dni, ale to wszystko naprawdę mocno mnie dobijało. Nic nie jadłem, nie piłem, a siedzenie na zimnej ziemi zamknięty w jakiejś metalowej klatce sprawiało, że już nawet nie wiedziałem jak usiąść by tylko zmniejszyć swój ból. Swoją drogą to był to naprawdę duży test dla mojej wytrzymałości, która wynosiła jakieś -300 na ten moment. Może umrę z głodu i nie będę musiał się dłużej męczyć. 

Ku mojemu zaskoczeniu dzisiaj nie dane mi było przebywać w tej melinie całkowicie samemu. Moi oprawcy stwierdzili najwidoczniej, że przyda mi się towarzystwo. W którymś momencie moich wewnętrznych przemyśleć i starania się oswobodzić dłonie chociaż trochę: drzwi ‚celi’ otworzyły się, a dwa osiłki niemal wrzucili do środka jakiegoś innego chłopaka praktycznie zrzucając go ze schodów. Niestety to nie był koniec jego udręki, no po tym wszystkim podnieśli go za szmaty do góry i otwierając uprzednio stalowa klatkę popchnęli go w moja stronę. Trzask jaki wydała z siebie bramka zamknięta natychmiast po wrzuceniu go tutaj był nie do zniesienia i na sam dźwięk od razu się skrzywiłem. Oczywiście nie byłem z tego faktu mniej zadowolony niż z tego, że chłopak wylądował praktycznie na mnie, a jego plecy odbiły mi się o klatkę piersiowa. Cudownie. Właśnie tego było mi trzeba. Mam obitą mordę, związane ręce i nogi, a do tego brakuje jeszcze stojącego na baczność fiuta.

Od Rhysa - CD Zeno

Taiga nie odzywała się od czasu tego przeklętego bankietu. Zawaliłem i byłem tego świadomy. Nie mogłem wciągać ją w swoje sprawy, przynajmniej jeszcze nie teraz. Wyszło na to, że zostawiłem ją samą na przyjęciu pośród obcych ludzi, a sam pomagałem w uprowadzeniu tego małego gnojka, Hiddena. Oczywiście nie on był celem, ale wszystko się posypało. To, że do tej pory nie odbierała ode mnie telefonów, nie odpisywała ani nie otwierała drzwi, kiedy godzinami wręcz stałem pod nimi, błagając o rozmowę nie było niczym dziwnym. Nie chciała mnie znać. I nawet taki palant jak ja potrafił to zrozumieć. Dlatego też postanowiłem dać jej czas, aby za dzień lub dwa znów spróbować się z nią zobaczyć. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to były nasze ostatnie chwile. Nie dopuszczałem myśli, że cokolwiek mogło by się jej stać podczas tamtego napadu.

Dopiero drugiego dnia po napadzie wróciłem do pracy w cukierni. Właściciel był aż nadto wyrozumiały, skoro jeszcze mnie z niej nie wyrzucił. Obiecałem, że będę brał dodatkowe godziny, aby nadrobić dni, kiedy mnie nie było. Podobno podczas mojej nieobecności ktoś o mnie pytał, co nie za bardzo mnie cieszyło. Czy ktokolwiek z Pangei znał mój sekret? Czy ktokolwiek mnie widział? Nie... To było niemożliwe, byliśmy w tej łazience sami. Zaczynałem powoli świrować, wyobrażając sobie najgorsze rzeczy.

piątek, 24 czerwca 2022

Od Kirke CD Beatriz

Dostałam informacje, że "przesyłka" została dostarczona. Tą całą "przesyłką" był osobnik, który starał się zainteresować dziewczynę. Dostałam nawet w pakiecie z gorącą herbatą. W spokoju i w ciszy (o ile możną ją tak nazwać), siedziałam sobie w kącie i czytałam książkę. Gdzieś pod koniec zadzwonił mój telefon. Odłożyłam książkę na bok i mogłam porozmawiać z dzieckiem, gdyż przed snem zazwyczaj mu czytam, albo się przytulam, by mógł zasnąć. Inaczej będzie smutny, dlatego wolałam wrócić do domu, jednakże teraz raczej się tak nie stanie.

Od Zeno - CD Polliseny/Do Rhysa

 Gdy tylko usłyszałem dzwonek do drzwi westchnąłem głośno. Ta dziewczyna przez 24 godziny narobiłą mi więcej problemów niż cała moja Mafia przez rok. Już dawno nie miałem do czynienia z policją w ten sposób, a tu proszę! Akurat kontaktem, który postanowiła wybrać była niczego sobie, młoda policjantka. 

- Myślę, że na pewno nie leży w Pani zakresie obowiązków przyjmowanie nieoficjalnego zgłoszenia i samodzielnego wykonania interwencji w apartamentowcu z zamkniętą klatką schodową bez jakiegokolwiek nakazu i...

-Darujmy sobie, jeśli można. - starała się utrzymać fason poważnej policjantki, jednak ja czułem jak grunt z pod jej nóg lekko zaczyna się łamać. Już teraz można było dostrzec, że ma charakterek i jest dosyć impulsywna. Dojazd tutaj zajął jej naprawdę, krótko więc głos Blair musiał konkretnie wyprowadzić ją z równowagi. - To na razie tylko rutynowe pytania, jeszcze nie weszłam do środka, dlatego nie można tego nazwać interwencją. 

Od Beatriz - CD Kirke

Już idąc na piętro, Bea zaczęła się zastanawiać jak powinna zareagować, gdy chłopak zdecyduje się na kolejne podejście. W końcu w domu schadzek jako jedyny zatrudniony tam mężczyzna spełniał nie tylko rolę ochroniarza i kierowcy, ale także osobistego posłańca burdelmamy, więc łatwo było się domyślić, że raczej nie zadowoli się zwykłym odejściem z kwitkiem. Ludzie jego pokroju potrafili być naprawdę uparci, co najczęściej sprawiało, że szybko wyprowadzali ją z równowagi. Zwłaszcza, gdy tak jak teraz nie miała ochoty na spotkania z jakimkolwiek facetem, a już tym bardziej związanym z interesami tego konkretnego lokalu. 

czwartek, 23 czerwca 2022

Od Kirke CD Beatriz

- To pytanie nie powinno się kierować do mnie, tylko do niej. - odezwałam się, jednak nie ruszyłam się ze swojego miejsca.

Po tym, jak dziewczyna poszła spać. Rozmowa, a dokładniej wykład ze strony Camili był całkiem długi. Nie dotyczyło to tylko tej jednej sytuacji, było kilka różnych. Musiałam też ostrożnie i z uwagą wzdychać, by nie zostać obdarowanym tym groźnym i pełnym jadu spojrzeniem. Gdzieś w środku, a może już pod koniec, zadzwonił mój telefon. Po odebraniu odezwała się opiekunka, która chciała potwierdzić czas przedłużenia godzin. Siostra Camili także się zjawiła u nas w mieszkaniu, by w razie czego pomóc opiekunce i robić za kogoś z ochrony. Moje dziecko nie ma żadnego kontaktu z tym światem i pracą, jaką mam. Gdy się rozłączyłam, czułam na sobie wylewającą się złość.

Od Beatriz - CD Kirke

Mało brakowało, a Bea zasnęłaby już przy opatrywaniu ran, choć czuła jak środki dezynfekujące i inne płyny oraz przedmioty mające kontakt z jej ranami sprawiają, że jej układ nerwowy dosłownie wariuje z nadmiaru bólu. Ile by dała, by osłabić jego działanie jakimkolwiek narkotykiem. Tyle, że jakaś bardziej przytomna część jej umysłu niemal od razu zaoponowała, przypominając kobiecie, że i tak już zdrowo przesadziła. Cóż, miała rację, ale przecież marzenia jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Również wtedy, gdy były bezdennie głupie. 

Na całe szczęście wszystko w życiu ma swój koniec, więc i ten horror w końcu do niego dotarł, a ona sama dała się zaprowadzić niczym bezwolna marionetka do jednego z pokoików na górnym piętrze i położyć prosto do niewielkiego, acz o wiele bardziej wygodnego niż się spodziewała łóżka. Ku swemu zdziwieniu jednak potrzebowała kilku ładnych minut od chwili zamknięcia się drzwi, by oddać się opiekuńczym ramionom Morfeusza. Najwidoczniej nawet niewątpliwa moc wypitego alkoholu nie była w stanie ukoić jej obaw związanych z przeżyciem choćby najbliższych kilku dni. Miała jedynie nadzieję, że również Ixaca zdołała umknąć spod noża rozwścieczonemu Leonardowi. Nie mogła (a może zwyczajnie nie chciała) wyobrazić sobie dalszego trwania na tym padole rozpaczy bez swej futrzanej obrończyni u boku. Przecież to właśnie dzięki jej wstawiennictwu nadal po nim w ogóle stąpała. 

- Przysięgam, że Cię znajdę. - Wymruczała jeszcze zanim zacisnęła ciężkie powieki. 

wtorek, 21 czerwca 2022

Od Kirke CD Beatriz

Wróciłam na część barową, by sprawdzić, czy bałagan został uprzątnięty. Jak się okazało, została jedynie Heather, która zmywała stoły. Bar był czysty i pusty. Najpewniej wszyscy ruszyli w drugą część, która należała do klubu. Oparłam się o kolumnę i spoglądałam to na krzesła, stoły, w miejsce, gdzie niegdyś widziałam krew i szkło. Teraz jednak świeciła tam czystka. Ruszyłam zza bar, by zrobić drinka zapracowanej dziewczynie. Przyda się jej po czymś takim. Gdy akurat robiłam drinki, dla siebie, dla Heather oraz Liz i Camili. Wiedziałam, że im się one przydadzą. Nuciłam sobie pod nosem i delikatnie maczałam w kolorowym drinku wisienkę. Nie jestem pewna, czy czekałam na współwłaścicielkę, czy może na to, by zawołała mnie Liz. Zwyczajnie tkwiłam w zawieszeni między młotem a kowadłem. Heather po umyciu stołów dołączyła do mnie przy barze, podsunęłam jej drinka i kiwnęłam głową, z lekkim uśmiechem. Miało to znaczyć "dziękuje, za ciężką pracę".

Od Beatriz - CD Kirke

Niby już przekraczając próg luksusowego duńskiego apartamentu, który zajmowała wraz z Willem doskonale zdawała sobie sprawę, że podejmując tę decyzję, podpisała na siebie wyrok śmierci, ale dopiero teraz, gdy letnia woda obmywała jej nagie, głęboko poranione w zdecydowanie zbyt wielu miejscach ciało, sprawiając jej niewyobrażalny wręcz ból, uświadomiła sobie z całą mocą, że nieważne jak daleko by uciekła, on zawsze prędzej czy później ją dopadnie. Może nadszedł najwyższy czas, by zwrócić się do Boga, jeśli ten faktycznie w ogóle istniał, i błagać o pomoc oraz wybaczenie ? W końcu rozmaici duchowni, u których czasem zatrudniała się jako pomoc domowa zwykli powtarzać, że nieważne jak się on zwie, zawsze troszczy się o swoje stworzenie. Tylko czy ten wszechmogący władca zechciałby wysłuchać próśb okropnej grzesznicy, którą z pewnością musiała być w jego oczach ? A co jeśli kogoś takiego w ogóle nie było ? Wtedy była skazana na łaskę innych ludzi, którym niestety nigdy nie potrafiła do końca zaufać.

poniedziałek, 20 czerwca 2022

Od Kirke - CD Beatriz

Od dobrych sześciu godzin siedziałam w tych czterech ścianach, przy biurku i starałam się uzupełnić, nadrobić zaległe papiery związane z klubem i barem. Młody był z opiekunką. Camila miała parę spraw na mieście do załatwienia. Ma zjawić się wieczorem. Zależy, jak pozałatwia sprawy. To albo spotkamy się tutaj, albo w domu. Patrzyłam na monitoring, który znajdował się zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Wolałam mieć na wszystko oko i w razie czego powiadomić ochronę, kogo trzeba zawinąć.

niedziela, 19 czerwca 2022

Od Beatriz - do Kirke

Wsiadając na pokład samolotu lecącego z Kopenhagi do Londynu jak większość emigrantek Bea szczerze wierzyła, że w Wielkiej Brytanii czeka na nią nowe, wspaniałe życie. Przecież wreszcie miała poczuć się wolna dzięki olbrzymiej odległości dzielącej ją od okrutnego partnera i wręcz skąpanej w szeroko pojętej przemocy oraz oszustwach rodziny. Tymczasem jednak ta sama Anglia, która powinna stać się jej wybawieniem dość szybko zdążyła sprawić, że po raz kolejny w swoim wciąż młodym życiu najpierw chwyciła za żyletkę, by podciąć sobie żyły i wreszcie z tym wszystkim skończyć, a gdy to za sprawą jakiś wścibskich przechodniów, którzy za wcześnie zadzwonili po pogotowie nie przyniosło oczekiwanych skutków, wróciła do używek. Te nawet, jeśli nie zabijały jej od razu, to przynajmniej przy zastosowaniu odpowiednio wysokich dawek potrafiły sprawić, że przez parę następnych godzin czuła się jakby wisiała nad własnym ciałem. Niestety nie zawsze mogła pozwolić sobie na niewątpliwy luksus ich zakupu, bo często zwyczajnie brakowało jej pieniędzy. W tego typu dni, podobnie zresztą jak dzisiaj, udawała się do małego, zatęchłego domu schadzek pamiętającego chyba jeszcze czasy przedwojenne, by trochę dorobić. Owszem, zdawała sobie sprawę, że wybierając większy, lepiej prosperujący lokal zyskałaby również majętniejszych klientów, a co za tym idzie i wyższe stawki, ale ten, w którym co jakiś czas pracowała miał nad nimi przynajmniej dwie przewagi - po pierwsze mogła do niego spokojnie wprowadzać Ixacę, a co chyba jeszcze ważniejsze - miejscowa policja zaglądała do niego nadzwyczaj rzadko, dzięki czemu nie musiała obawiać się, że zostanie aresztowana w związku z mniej lub bardziej słusznym podejrzeniem jakiejś nielegalnej działalności. Ta ostatnia cecha rzecz jasna sprawiała, że do tego konkretnego burdelu niejednokrotnie przychodziły różne szumowiny, a ona musiała spełniać ich najbardziej perfidne zachcianki, ale taka w końcu była cena jej choćby chwilowego spokoju. 

Ta sielanka oczywiście nie mogła trwać wiecznie. Jej kochany małżonek prędzej czy później musiał ją wytropić i przynajmniej spróbować zaciągnąć z powrotem do Danii. Znała bowiem zdecydowanie za dużo jego brudnych sekretów, by mógł pozwolić, żeby samotnie szwendała się po dalekim świecie. Już kiedy w progu niemal klaustrofobicznego pokoiku umiejscowionego na poddaszu dostrzegła brodatego faceta o ciemnozielonych oczach, którego lewy policzek przecinała okropna stara blizna po nożu, wiedziała że przyszedł moment sądu. 

czwartek, 16 czerwca 2022

Od Calixte - do Lien

Jedną z głównych zasad, które należało stosować podczas parania się nielegalnymi pracami dało się sformułować mniej więcej w ten sposób, że jeśli raz zdecydowało się na nawiązanie jakichkolwiek bliższych relacji z członkami mafii, to już nigdy nie należało się spodziewać, że kiedykolwiek uda się je w pełni zerwać, o czym Calixte przekonał się wielokrotnie na własnej skórze. Nawet teraz, gdy za sprawą jednego z emerytowanych już policjantów, spędził trzy długie lata pełniąc swe codzienne obowiązki w roli stróża prawa, przechodząc z rana koło lustra nie mógł spojrzeć sobie prosto w oczy i powiedzieć, że wreszcie stał się w pełni przykładnym obywatelem, za jakiego chciałaby go uznawać zdecydowana większość londyńskiego społeczeństwa.

Od Polisseny CD Zeno/Blair

Dzisiejszy dzień w pracy miał nie różnić się w zupełności od pozostałych. W ostatnim czasie wpadłam w wir monotonności i rutyny, praca powinna być czyś co wyrwie mnie ze stałego rytmu, a jednak tylko go wspomogła. Spędzałam dnie i noce na wypełnianiu stert dokumentów. Nie pamiętam ostatniego czasu, gdy praca na komendzie była tak beznadziejna.
Oczywiście byłam świadoma świeżej sprawy dotyczącej porwania młodocianego bogacza. Jednak czy obchodziło mnie to jakoś bardzo? Nie na tyle, aby się w to zaangażować. Poza papierami miałam pod nadzorem inne śledztwa, które siłą rzeczy wydawały mi się być bardziej istotne. Może to zabrzmieć trochę bezdusznie, ale z doświadczenia wiem, że porwania bogaczy to nie przypadki. Zatargi z niewłaściwymi ludźmi były częstszym powodem aniżeli porwania dla okupu, więc jeśli przeczucie mnie nie myliło, cała ta rodzina sama to na siebie ściągnęła.

niedziela, 12 czerwca 2022

Od Anraia - CD Felixa/Do Harveya

Policjanci krzątali się po komisariacie, spora część wyraźnie zmarnowana, jakby z przymusu. Gdzieś się niechętnie spieszyli, gdzieś coś robili, cokolwiek... Anraia to zbytnio nie obchodziło. On jak zwykle był w swoim świecie. Niby w tym samym pomieszczeniu, co inni, a jednak daleko, daleko stąd.
Nieprzejęty niczym, co się obecnie działo siedział na krześle, na którym mógłby odpocząć inny, zdecydowanie ciężej pracujący policjant oraz oddychał powietrzem, które przydałoby się tym, co potrzebowali w tym momencie tlenu do lepszego myślenia. Ogólnie zabierał miejsce i niektórzy zastanawiali się, dlaczego nie poszedł gdzie indziej wykorzystać swój wolny czas. Bo musiał, musiał siedzieć akurat tutaj. Anrai i ten jego niezrozumiały tok myślenia...
Dwóch mężczyzn weszło do pomieszczenia. Spojrzał na nich z ukosa. Widok na ich twarze zasłaniał mu daszek czapki; nie chciało mu się jednak podnosić wyżej głowy, dlatego postanowił ich zignorować i wrócił do najważniejszego dla niego w tym momencie zajęcia, jakim było granie w grę na smartfonie. Z czymkolwiek oni przychodzili, nie interesowało go to. No może gdyby to było jakieś dobre jedzenie, ale tak to nie.

sobota, 11 czerwca 2022

Od Felixa - CD Harveya/ Do Anraia

 Co to w ogóle było za pytanie? Albo inaczej... czy ja miałem jakieś inne wyjście? Skoro mój przełożony tak ochoczo zajął się tą sprawą nie sposób było odmówić tym bardziej, że przecież to była moja praca. W tym momencie zastanawiający był jedynie fakt, ze podszedł do tego tak emocjonalnie. Czyżby dziewczyna, która przed chwilą tak prędko wyszła z mieszkania w jakiś sposób na niego wpłynęła? Może to zwykły zbieg okoliczności, a może kryło się za tym coś więcej?

Bez większego zastanowienia podałem mu dłoń, a na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech. Nie musiałem długo czekać, aż Harvey będzie gotowy do wyjścia na komendę, bo w końcu była jeszcze wczesna godzina. Na spokojnie zdążymy opowiedzieć o tym reszcie zespołu i przedyskutować możliwe plany działania w tym przypadku. Być może ktoś z nas był już wtajemniczony w sprawę i wiedział coś więcej? 

czwartek, 9 czerwca 2022

Od Calixte - Do Julleny

 Choć od czasu, gdy Calixte po raz ostatni przekroczył próg londyńskiego komisariatu jako podejrzany o szeroko pojęte działania na gruncie informatycznych oszustw minęły już prawie trzy lata, wciąż nie mógł z całą mocą powiedzieć, że wśród policyjnych szeregów czuje się jak w drugim domu. Jakaś część jego duszy nadal wyrywała się w kierunku często ekstremalnych doznań związanych z życiem na krawędzi, które odczuwał, gdy działał na zlecenia rządzących miastem mafii oraz zdecydowanie mniejszych płotek czekających na odpowiedni moment, by zaatakować tych będących na szczycie. Dopóki jednak udawało mu się ją skutecznie uciszać, nic złego nie miało prawa się stać. A on z całą pewnością nie chciał zatracić jedynej szansy na wyrwanie się z bagna, którym wcześniej się otaczał. Tym bardziej, że gdyby stracił obecną posadę i trafił za kratki, jego malutka siostrzenica, oczko w głowie, natychmiast trafiłaby do domu dziecka, a tego z pewnością nie potrafiłby sobie wybaczyć. Obserwując jej codzienne zabawy i wysłuchując jej coraz trudniejszych pytań o to dlaczego nie może spotkać się z matką, a także kim jest właściwie jej ojciec, czuł że coś w nim pęka. Nie potrafiłby przecież wyznać tej kruchej istotce, że jej tata był handlarzem narkotyków, który zakończył swój parszywy żywot na kilka miesięcy przed tym, gdy się urodziła z powodu poderżnięcia gardła przez jednego ze swoich wrogów, a Kenda prawdopodobnie już nigdy nie będzie mogła jej  uściskać. Wymyślał więc różne historyjki, by uśpić jej dziecięcą czujność, zastanawiając się jednocześnie co zrobi, gdy Eurydice wreszcie odkryje, że przez tyle czasu ją okłamywał. Czy będzie w stanie zrozumieć, że robił to tylko po to, by ją chronić ? Że starał się, by nie musiała cierpieć za błędy swoich przodków (w tym jego własne) ? Miał taką nadzieję, bo w przeciwnym wypadku mogłaby jeszcze zrobić coś tak głupiego jak niespodziewana ucieczka z domu. 

Nowa Postać - Calixte Álvares !

 

KONTAKT: e-mail: ptkaln@gmail.com,  Howrse: WTSW, Discord: WTSW#6401

Nowa Postać - Anrai De Veen

 

KONTAKT: Keiem#5665
AUTOR: Na zdjęciu Woo Do Hwan

wtorek, 7 czerwca 2022

Od Katfrin CD Kasjana

Poczułam jak Freja wskakuje na łóżko, a raczej na mnie. Pysk dobermanki znalazł się bardzo blisko mnie, a w następnej sekundzie moja twarz była mokra, a moja towarzyska zadowolona z osiągnięcia swojego celu.
- Czy możesz ze mnie łaskawie zejść? - powiedziałam, a ta od razu przesuwając się bardzo powoli z boczku na boczek zeszła ze mnie. Mogłam normalnie wziąć oddech i spojrzeć na telefon w celu ustalenia godziny.
- Naprawdę obudziłaś mnie o ósmej w dzień wolny? - zapytałam, a ta jedynie zaszczekała jakby chciała potwierdzić moje słowa. Pokręciłam głową i wstałam z łóżka od razu kierując się pod prysznic. Wczoraj wróciłam bardzo późno i jedynie co to miałam siłę zdjąć z siebie ubrania i rzucić je gdzieś w kąt. Zrobiłabym sobie długi prysznic gdyby nie to, że mój telefon cały czas dzwonił. Moje chęci do życia natychmiastowo spadły kiedy musiałam wyjść z gorącego raju by odebrać głupią komórkę.
- Czego? - powiedziałam od razu zakrywając swoje ciało ręcznikiem.
- Dzień dobry braciszku, fajnie że dzwonisz, dawno nie rozmawialiśmy - usłyszałam jednak moje przejęcie jakoś nie wzrosło ani trochę.
- Co chcesz? - powtórzyłam bo wiedziałam, że mój brat dzwoni o tych godzinach bardzo rzadko, wręcz nigdy.

Od Harveya - CD Felixa

 Słowa Felixa sprawiły, że zacząłem się zastanawiać nad jego propozycją. To był najgorszy pomysł, na jaki mógł wpaść. Mafie działające na terenie Londynu nie były byle czym. Niemalże codziennie otrzymywaliśmy zgłoszenia o napadach, kolejnych porwaniach czy trupach. Światek przestępczy w ostatnich latach za bardzo się rozrósł. Wrogie grupy konkurowały o terytoria. Jako stróże prawa robiliśmy wszystko, stawaliśmy niemalże na głowie, aby pozbyć się tego problemu, aby mieszkańcy czuli się bezpiecznie. Niestety nasze wysiłki szły na marne. Do tej pory zgarnialiśmy jakieś płotki z pomniejszych grup. Nic tym nie osiągnęliśmy, a to zaczęło być frustrujące. Tak naprawdę mieliśmy znikome szanse na zdobycie informacji dopóki byliśmy w mundurach. Przeniknięcie w ich szeregi natomiast było jak pisanie się na własną śmierć. To nie zabawa, a prawdziwe życie. Nawet najmniejszy błąd sprowadziłby niechybną zgubę. Takie osoby są pozbawione sumienia, nie zawahałyby się przed posłaniem kulki w łeb. Felix miał rację.

poniedziałek, 6 czerwca 2022

Od Katfrin CD Maxwell'a

 Jak to został porwany? Jak mogli dopuścić do takiej głupoty, do takiego błędu. Złość stawała się tak duża, że w prędkości światła chwyciłam za klamkę od drzwi samochodu i wysiadłam z auta. Usiadłam na drodze patrząc na łąkę przed sobą. Paznokcie wbijały się w moje dłonie a mięśnie zadrżały. Ostatnio tak miałam gdy Gabriell został zaatakowany i grozili mu śmiercią. Zawsze gdy groziło komuś niebezpieczeństwo dostawałam ataku paniki.
-Katfrin? - uszłyszałam obok siebie. Spojrzałam w górę na chłopaka, który ostrożnie do mnie podchodził. Jakby wiedział, że to jak wyglądam nie ma wpływu na to że mogę zrobić coś dość niespodziewanego i może głupiego. Odwróciłam wzrok od Maxwella i znów spojrzałam na łąkę.
- Jesteście idiotami - powiedziałam jedynie. Złapałam oddech wiedząc, że w tym momencie już nie mogę pozwolić sobie na jakieś emocję. Trzeba było ratować innego idiotę, który się w to wpakował. Podniosłam się z ziemi i od razu wsiadłam do samochodu. Zapięłam znów pasy i zamknęłam drzwi, jednak chłopak nadal nie wsiadał. Uchyliłam trochę okna i spojrzałam na chłopaka, który nadal stał w tym samym miejscu co wcześniej patrząc zdziwiony i lekko zdezorientowany na miejsce gdzie siedziałam jeszcze ledwo minutę temu.

Od Shey CD Rhys

Chłopak najwyraźniej bardzo niechętnie wysiadł z pojazdu. Oddalił się w stronę klubu. Dzisiejszy jego stan nie należał do najlepszych. Nie panował nad sobą, było też widać po nim, że wolałby być zupełnie gdzieś indziej. Kierowca obserwował, co się dzieje przed klubem. Wiedział, że w razie czego ma pomóc. Klubów w Londynie było wystarczająco dużo, by wiedzieć, iż ten jest najbardziej odpowiedni do takich porwań. Nikt tak naprawdę nie dba o tych, co wychodzą z kimś i już tu nie wracają. Bywałam w takich miejscach kilka razy do roku, w różnych interesach. Wykorzystanie tego czasu było najodpowiedniejsze, by móc zadzwonić do pewnej interesującej osoby. Nasza rozmowa nie zajęła długo, potrzebowałam wszelkich informacji o obiekcie, który poszedł porwać dziewczynę. Oczywiście kilka istotnych informacji dowiedziałam się przez telefon.

Od Rhysa - CD Shey

 Przez całą drogę gryzłem się ze swoim sumieniem, które w ostatnim czasie było dość nadszarpnięte. To co dotychczas musiałem robić nie było aż takie złe w porównaniu z tą dzisiejszą robotą. Miałem nadzieję, że zrobimy to szybko i równie szybko o tym zapomnę. Kiedy auto się zatrzymało, nie sądziłem, że tak szybko będę musiał przystąpić do działania. Nie czułem się w najmniejszym calu gotowy na porwanie. To było dość komiczne. Znajdowałem się w dwóch mafiach, chociaż po tym ostatnim zdarzeniu nie miałem czego szukać w Pangei i po tych wszystkich miesiącach odwalania brudnej roboty nie czułem się ani trochę w porządku z tym, co robiłem. Mogłem usprawiedliwiać się przed samym sobą dlaczego w ogóle wpakowałem się w takie bagno, jakim były grupy przestępcze. Z jednej strony mój młodszy brat potrzebował tych pieniędzy, ale... Prawda było dużo bardziej żałosna, byłem tchórzem i nie potrafiłem tak po prostu porzucić dotychczasowego życia. Mafię można było opuścić tylko w jeden sposób i nie trudno było domyślić się w jaki konkretnie.

niedziela, 5 czerwca 2022

Od Lukrecji - CD Natalie

 Byłam kompletnie roztrzęsiona. Szukałam wsparcia najpierw u Harveya, a teraz u Natalie, gdy zwyczajowo z nikim się nie dzieliłam tak bardzo prowatnymi i delikatnymi sprawami. Nat zdawała mi się jednak osobą, która nie wykorzysta tego przeciwko mnie, a wręcz starała się pomóc, pocieszyć i poniekąd widziałam, że przeżywała to razem ze mną. W końcu z Hiddenem przez chwilę zachowywali się jak rodzony brat z siostrą. Nawet spali w jednym łóżku. Może nie był to długi epizod w jego życiu, ale Hide zawsze był osobą, która dobro innych stawia jako priorytet. 

Od Natalie CD Lukrecji

Po powrocie do swojego mieszkania tamtego wieczoru nie wiedziałam jak się zachować. Najważniejszym było dla mnie to, że udało mi się przeżyć. Chodź nie powiem kiedy obcy faceci wyprowadzali mnie z sali myślałam, że był to mój ostatni dzień na Ziemi. Wieść o tym, że za wszystkim stał Jayden.. była za równo przerażająca jak trochę uspokajająca. Gdyby chciał mnie zabić zrobiłby to sam, to jest najprostszą rozterką. Ale po co cały ten napad podczas bankietu? Jaki interes miał w tym, żeby napaść na jakąś bandę bogaczy? Nie miało to sensu mając na względzie, że posunięcia mojego brata były po prostu dobrze przemyślane. Jest pochopnym psychopatą, ale nie w sprawach, które dotyczą 'biznesu' czy 'imperium', czytując jego własne słowa. I wieść o tym, że Carrein nie ma już miejsca w Londynie, a Harper nie żyje..

Od Zeno - CD Blair/Do Polisseny

 Ta dziewczyna powoli zaczynała przeginać. I tak już za długo byłem spokojny i dałem sobie konkretnie wejść na głowę co zauważyły nawet moje siostry. Starałem się trzymać fason, ale ta akcja konkretnie wybiła mi z głowy myśl, że mógłbym mieć w szeregach tak nawiedzoną kobietę. 

Odetchnąłem cicho wiedząc, że walenie w drzwi i krzyki nic mi nie dadzą. Schowałem dłonie do kieszeni spodni i ostrożnie oparłem się o drzwi pomieszczenia, w którym przebywała spanikowana dziewczyna. Nie byłem psychologiem, terapeutą tylk szefem mafii, a przez śmierć Leah zrobiły się ze mnie ciepłe kluchy. Musiałem pomyśleć jak sensownie z tej sytuacji wybrnąć, a skoro wiedziałem, że zwinęła akurat mój służbowy telefon sprawa zdawała się być prosta. Niezależnie do kogo nie zadzwoniła raczej się nie rozłączy, a to oznaczało, że nie mogą powiedzieć nic na sowją niekorzyść, by czasem nikt tego nie usłyszał. Sięgnąłem więć po swój prywatny telefon wrzucając na wyświetlacz telefon do swojej asystentki. Odebrała niemal natychmiast, a jej zdziwiony głos dał mi jeszcze większe pole do popisu. Wystarczyło zagrać lekko zestresowanego...

sobota, 4 czerwca 2022

Od Blair CD Zeno

Po tym, jak dwie kobiety będące siostrami Zeno opuściły mieszkanie, nie miałam nawet chwili aby jakkolwiek zareagować na to co się stało, bo już po chwili zostałam ponownie rzucona na głęboką wodę. Nie pomyślałabym, że zostanę po raz kolejny postawiona w sytuacji gdzie ktoś jawnie chce mnie zabić w takim tempie. To wszystko.. stało się wczoraj. Dosłownie wczoraj. Nie miałam z tym nic wspólnego. A jednak zostałam w to wszystko 'wciągnięta'? Nie wiedziałam praktycznie niczego. Ale nie stanowiło to problemu dla jego narwanych sióstr, które od tak chciały mnie sprzątnąć z miejsca. Gdzie podziała się gadka Zeno o tym, że ze względu na mojego ojca nie mogą się mnie pozbyć? Co, one nie były poinformowane? A może to było coś, co postanowił mi sprzedać, żebym nie stwarzała problemów?

Od Florenci - CD Julleny/Do Hamisha

To co mówiła do mnie Jullena słyszałam jak przez mgłę. Miałam dosyć tej sytuacji zważając na to, że nie dość, że się pomyliłam to teraz jeszcze cierpi przeze mnie chłopak, którego niegdyś bardzo mocno kochałam. Z Hiddenem teraz nie łączyło mnie kompletnie nic romantycznego, a przynajmniej z mojej strony. Zależało mi na nim jedynie jak na… członku rodziny? Tak mogłam to ująć, bo spędziliśmy ze sobą naprawdę spory kawałek naszego i tak krótkiego życia. 

-Jak mam to niby odkręcić… - westchnęłam, bo emocje już nieco opadły, a ja nie miałam siły dłużej się stawiać i krzyczeć. Sama ze sobą prowadziłam wewnętrzny dialog, wymieniałam myśli i strategie, które mogę podjąć. To pytanie bardziej było retoryczne, aniżeli skierowane do samej July. Bałam się i powoli zaczynałam panikować, a ta dziewczyna zdecydowanie nie była osobą, z która chciałabym się dzielić wszystkim co siedzi wewnątrz mnie. 

Od Felixa - CD Harveya

 Spojrzałem na kolegę lekko wmurowany. Zawsze pilnował terminów, ale teraz podszedł do tego tak formalnie jak chyba nigdy. Nasza baza informacji na temat działających w Londynie mafii była dosyć uboga i doskonale o tym wiedział. Ciężko było sprowadzić jakieś rzetelniejsze informacje, bo ani ja ani nikt inny z policji w żaden sposób nie mógł ich zweryfikować, a złapanie kogokolwiek z gangu graniczyło z cudem. 

-Dobrze wiesz, że przecież wiemy naprawę niewiele. - już nieco mniej uśmiechnięty oparłem się plecami o blat w kuchni, bo właśnie w niej obecnie się znajdowaliśmy. - Mam wrażenie, że jesteś lekko zdenerwowany, coś się stało?

-Można powiedzieć, że nic takiego. - ponownie zanurzył nos w papierach starając się jak najbardziej odwieść mnie od poruszania tego tematu. Lukrecja była dosyć popularną osobą zwłaszcza tutaj w Londynie, bo jej twarz znajdowała się na nielicznych bilbordach i bannerach reklamujących chociażby jakieś ekskluzywne marki ubrań lub kosmetyków. Patrząc na niego nadal w kompletnym milczeniu zmusiłem go do ponownego oderwania uwagi od papierów. Skoro milczę to znaczy, ze chyba na coś czekam, a moje intencje zostały idealnie odebrane. - No co?

piątek, 3 czerwca 2022

Od Kasjana

 – Możesz wziąć ode mnie tego sierściucha? - Yara stanęła w moich drzwiach, jak zwykle ze skwaszoną miną. Nie podobało jej się, że musi ze mną mieszkać. Wiedziałem, że czeka na moment aż skończy pełnoletność i będzie mogła znaleźć własne lokum. I wcale nie miałem zamiaru jej w tym przeszkadzać. Miałem dość jej humorów, ciągłych uwag i focha. Od dziecka taka była i właśnie dlatego nie byliśmy zżytym ze sobą rodzeństwem. Wziąłem ją pod swoje skrzydła tylko dlatego by nie musiała jak ja żyć na ulicy ale po dwóch latach miałem dość. Dobrze, że za rok pozbędę się tego problemy. W końcu. W przeciwieństwie do mnie nienawidziła zwierząt. Nie ważne jak słodkie i puchate były, nie kruszyły jej serca i omijała je szerokim łukiem. Jeśli chodziło o Huntera udawała że nie istnieje. Nawet wtedy gdy przybiegał do niej i siedział pod jej drzwiami, wyczuwając jej zły humor. Była tak oschła, że czasem zastanawiałem się jakim cudem pochodzi z mojej rodziny. Mama zawsze mi mówiła, że powinienem się nią opiekować i być dla niej wzorem dorosłości jednak jeśli ona tego nie chciała, czemu miałbym ją zmuszać? Nie potrzebowałem w swoim życiu osób, które samym swoim głosem sprawiały, że moja głowa niemiłosiernie pulsowała i miałem ochotę uciekać ze swojego własnego mieszkania.

Nowa Postać - Kasjan Rhasald!

 

KONTAKT: Pandzika#6611 (discord), pandzika@gmail.com

AUTOR: >klik<

środa, 1 czerwca 2022

Od Shey CD Rhys

Wiedziałam, kiedy siedzieć cicho i słuchać. Oczywiście zauważyłam innych towarzyszy. Szefowie jak to oni mają osobliwe osobowości, niekiedy można się ich bać, a innym razem nabijać. Jayden podchodzi pod takiego niebezpiecznego świra, z którym lepiej się dogadać niż mieć z nim zatarg. Przydzielone mi zadanie należało do łatwych. Choć pewnie nie dla wszystkich. Porwanie, biednej, głupiej dziewczyny, która ma być oddana pod opiekę jakiegoś szalonego czubka. Przydzielony został mi odpowiednik jakiegoś szczura. Coś już słyszałam, bo czemu miałabym nie słyszeć. Nie urodziłam się wczoraj, a informacje to mój konik. Ton wskazywał, jedynie na to, że dwie osoby spartaczyły robotę.