sobota, 20 sierpnia 2022

Od Andrew CD Romaise

Odprowadził klientkę wzrokiem; gdy zniknęła mu z pola widzenia spuścił głowę i popatrzył na leżącą przed nim na blacie niedużą kartkę. Wolno wziął ją do ręki, badawczo obejrzał to, co się na niej znajdowało.
Czyli się nie mylił. Kobieta potrzebowała pomocy. I najprawdopodobniej zagrożeniem był tamten mężczyzna, którego Andrew zauważył w jej mieszkaniu.
Zapatrzony w kartkę przygryzł dolną wargę. Jedna kwestia załatwiona, z czego jednak nie był wcale zadowolony. Oznaczało to, że Romaise rzeczywiście coś mogło grozić. Ale co on miał z tym zrobić? To nie tak, że nie chciał pomóc, gdzie, wręcz sumienie mu powtarzało, że teraz to już nie może siedzieć bezczynnie i wszystko oglądać z oddali. Mimo to nie miał dużego pola do popisu. Wydawać by się mogło, że najbezpieczniejszą opcją byłoby zgłoszenie tego na policję, ale wiadomo – on nie zamierzał mieć z nią żadnego kontaktu, a też istniała szansa, że zamieszanie się funkcjonariuszy w tę sprawę przysporzy kobiecie kłopotów. Czyli co, sam miał interweniować? To też nie prezentowało się najlepiej. Żeby rzeczywiście wywrzeć mocne wrażenie na sprawcy, musiałby mu ostro pokazać, gdzie jego miejsce, ale tamten mężczyzna nie wyglądał na kogoś, kto by mu łatwo uległ. Pewnie zadzwoniłby po gliny...

Od Anraia CD Sumiere [16+]

Wszedł do dużego hangaru spowitego w mroku, poprawił marynarkę, jaką właśnie miał na sobie. Trzymając w ustach lizaka o smaku jabłkowym rozejrzał się dookoła. Cały budynek wyglądał na opuszczony. Wielka, pusta, zakurzona przestrzeń, jedynie kilka cegieł i desek walało się po podłożu. Panowała noc, więc hangar otulony był tajemniczą aurą.
Dostrzegł po drugiej stronie żółtopomarańczowe światło. Zmrużył nieco oczy, ujrzał w oddali prowizoryczne ognisko w dużej metalowej beczce oraz zgromadzonych wokół niego siedmioro ludzi. Każdy ubrany był schludnie, lecz nie wyglądali wcale na biznesmenów. Nie, ewidentnie emanowali mroczną energią. Ich wygląd, wyrazy twarz. Bandziory, na sto dziesięć procent.
Sięgnął ręką za plecy, pospiesznie wymacał wystający ze spodni chwyt pistoletu. Broń była tam, gdzie ją schował i czekała w pogotowiu.