piątek, 16 września 2022

Od Hiddena - Do Setha

 Sytuacja  z Natalie konkretnie wbiła mnie w ziemie. Nie sądziłem, że przez tak krótki okres czasu tyle osób będzie w stanie kopnąć mnie w dupę z takim impetem, że w ogóle stracę ochotę do dalszej egzystencji. Oczywiście tak szybko jak wróciłem do Londynu Nat wybyła z mojego mieszkania, a ja zostałem zupełnie sam - znowu. Całymi dniami wylegiwałem się w łóżku jedynie przeglądając telefon i instagrama. Co innego miałem robić skoro Dex był pewnie zajęty, a Seth chodził do szkoły. Tyle by było z tego jego 'nigdy Cię nie zostawię'. W końcu około godziny 15 zwlekłem się z wyra bo wypadałoby chociaż udawać, ze coś jem i normalnie funkcjonuje. Po kilku minutach usłyszałem jak ktoś używa mojego kodu do mieszkaniu, bo domofon wydał charakterystyczny dźwięk mówiący o tym, że ktoś odblokował drzwi wejściowe. To mógł być... każdy. Dużo osób znało ten kod na wypadek, gdybym wpadł na to, że jednak lepszym pomysłem byłoby się powiesić. Cóż... nie odpowiadam za to, komu oczy wypadną, bo paradowałem jedynie w białych bokserkach nie mając ni innego na sobie w tym momencie. 

-Czemu ty kurwa nie odbierasz telefonu? - poirytowany Seth wszedł do środka od razu rzucając swoją sportową torbę gdzieś w kąt. Zlustrował mnie od stóp aż po sam czubek głowy i westchnął głośno prawdopodobnie z bezsilności. - Hidden... ty dopiero wstałeś?

Od Zeno - CD Faye

 Przez chwilę zastanawiałem się dlaczego dziewczyna ponownie zaczęła tak trudny temat. To prawda, że z nikim nie rozmawiam i nie dzielę się tym co jest w moim życiu. Na własnych błędach się tego nauczyłem i jak na razie była to jedna z lepszych decyzji w moim pojebanym życiu. Nie mogłem jej tak po prostu wszystkiego powiedzieć tym bardziej, że sam do końca nie wiedziałem czego chce i czego oczekuje od siebie w tym wszystkim. Siedząc sobie w takiej samej pozycji zacząłem delikatnie obracać szklanką w dłoniach, a ciecz znajdująca się wewnątrz niebezpiecznie zaczęła obijać się o ścianki. Przyglądałem się temu kupując sobie tym samym chwilę czasu. Kobiety miały jakąś dziwną tendencję do trudnych rozmów, które ja niekoniecznie chciałem poruszać. Leah była taka sama...

- Ja ogólnie nie ufam ludziom. - mruknąłem upijając łyk trunku i w końcu zerkając na nią - Nie wiem czemu chcesz mnie przekonać żebym zaczął Ci wszystko mówić. Problemy czyichś ludzi nie są raczej Ci do niczego potrzebne...

-Z tym, że ty nie jesteś tylko 'zwykłym człowiekiem'. - wbiła we mnie to swoje przenikliwe spojrzenie jakby chciała wyciągnąć z moich oczu informacje. Zaczynałem podejrzewać, że frustruje ją fakt, że prawie nic o mnie nie wie. -Czy to jest dla ciebie jakieś za trudne, Zeno? - prychnęła biorąc do ręki koc i przykrywając się lekko.

Od Faye - CD Zeno

Czując go blisko siebie odeszły ode mnie wszystkie złe emocje. Nawet fakt, że przez jego głupią decyzję i kłamstwo w sprawie wspólnego mieszkania musiałam męczyć się w tej melinie. Mimo tego, że mieszkałam niby wśród „swoich”, nie czułam się komfortowo. Wszędzie pełno dzieciaków, które dopiero co skończyły szkołę i bawią się w stróżów prawa. Czułam się obserwowana 24/7 pomimo tego, że nie było na to szans.

Od Issaca - CD Rhysa & Lydii

 Zaśmiałem się słysząc jego dziecinne pytanie. No jasne. Przecież kurwa ja wyglądam jak tatuażysta z pierwszej ręki zwłaszcza z takimi warunkami jakie panowały u nas w chacie.

-Pojebało Cię? To by się skończyło obciętą kończyną. - roześmiałem się cicho. Widziałem, że nie jest do tego przekonany, dlatego zerknąłem na niego w międzyczasie. Nie miał wyjścia. Teraz jest mi coś dłużny, a jeśli chce się zemścić to musi zacząć się trochę podporządkowywać. - To takie straszne dla ciebie? - zapytałem sięgając po telefonu i googlując sobie jakiś dobry salon tatuażu. 

- To badziewie jest na całe życie, a ja tak średnio jestem zdecydowany. Nie boisz się, że ktoś się pokapuje?

-Przecież o to chodzi, cymbale. - wziąłem buszka i w tym czasie podałem mu telefon mając na lokalizatorze salon, który wybrałem. 

Od Lukrecji - Do Dextera

 Cała ta sytuacja była srogo pojebana. Nie wiedziałam jak mam zareagować, czy się śmiać czy płakać. Powinnam im coś powiedzieć, a może siedzieć cicho? Mój mętlik w głowie kompletnie mi nie pomagał, a jedynie utrudniał całą sytuację. Dlaczego Harvey miał tą broń  i dlaczego schował ją właśnie na komisariacie? Zadawałam sobie to pytanie pędząc przez klatkę i zbiegając wąskimi schodami w dół apartamentowca. Odpowiedź miałam pod nosem - przecież on nadal wierzył, że była to broń Rhysa więc nie miał podstaw by jej tam nie trzymać. Prawdopodobnie i tak nie chciał sprzedać brata, ale też nie musiał się tego obawiać skoro teoretycznie się nienawidzili. 

Cała zapłakana, z rozwianymi włosami wyleciałam na pozbawioną ludzi ulicę. Dochodziła godzina 22, a jedyni ludzie jacy znajdowali się na zewnątrz to byli ci siedzący za kierownicami samochodów, które mnie mijały. Rozejrzałam się w dwie strony szukając jakiegoś w miarę bezpiecznego miejsca, w którym mogłabym wyciągnąć telefon. Po chwili błądzenia usiadłam w jakiejś ławce w parku i trzęsącymi dłońmi starałam się odszukać numer Zeno. Oczywiście nie odbierał dokładnie tak samo jak Hidden i Max. Mieli swoje sprawy, ale akurat, gdy byli najbardziej potrzebni żaden z nich nie odbierał telefonu. W końcu padło na Dextera, który dzięki bogu odebrał telefon po drugim sygnale. Był nieco zdziwiony co wywnioskowałam po jego głosie. Nie byliśmy jakoś blisko siebie, ale można to nazwać braterską relacją wynikającą z tego, że dość często przebywał z Hiddenem. 

Od Felixa - Do Harveya

 Czas, w którym musieliśmy sobie radzić sami i dochodzić tego wszystkiego co stało się z tymi celebrytkami był chyba najgorszym momentem, w jakim mógł nas zostawić Harv. Nawet nie specjalnie przejmował się faktem, że do niego dzwonimy i wypisujemy, a przecież niektóre rzeczy niezbędne do rozwiązania sprawy znajdowały się w jego biurku w aktach, które zostawił tam kiedy je sobie przeglądał i łaskawie zapomniał odnieść do archiwum. Po kilku dniach bezsensownego drążenia tematu i krążenia dookoła komina żeby dowiedzieć się cos więcej w końcu mi i całej reszcie zabrakło cierpliwości. Siedząc tak i rozmyślając w jakiejś kawiarni na kawie spojrzałem na Anraia, który przeglądał coś na telefonie. Tak naprawdę gdyby nie on to nie udałoby się dojść do tylu rzeczy nie mając szczegółów ostatnich napadów zaaranżowanych przez Serpents, których cały raport znajdował się w biurze naszego przełożonego. 

-Co czytasz? - zerknałem na kolegę, który słysząc moje pytanie wyściubił nosa zza ekranu urządzenia. 

- Zastanawiam się, gdzie Harvey zostawił klucz do swojego biura, bo przecież oprócz tych co ma przy sobie muszą być na komisariacie jakieś zapasowe co nie...

Od Zeno - Do Faye

 Powrót do Londynu niestety przyszedł wcześniej niż się tego wszyscy spodziewaliśmy. Nikt nie sądził, ze sytuacja do tego stopnia wymknie się spod kontroli, a Serpents dowie się o mojej nieobecności szybciej niż przewidywałem. Opuszczone miejsca zazwyczaj były składowiskiem nielegalnych przedmiotów. Rzecz jasna nie stały sobie w kontenerkach zaraz na wejściu, a były doskonale ukryte, ale z jakiegoś powodu CI psychole mieli doskonała umiejętność obserwacji i dosłownie rozpracowali system naszych dostaw oraz ich miejsce. 

Musieliśmy szybko coś z tym zrobić. Max reagował szybciej niż ja, dlatego gdy tylko się o tym dowiedział postawił tam jeszcze więcej ludzi. Jak się domyśliliśmy - napad miał być zaplanowany na czas dostawy, bo wtedy jest największe zamieszanie i najwięcej niewinnych, nie wmieszanych w nasze porachunki ludzi, których wolałbym nie stracić. Serpents doskonale o tym wiedziało, dlatego wybierze taki moment, by zrobić jak największą rozrubę. 

Wracając do swojego mieszkania pierwsze co zrobiłem to powiadomiłem kilku moich ludzi o tym jak wygląda sytuacja. Musieli być na to przygotowani. Usiadłem wygodnie w fotelu w biurze swojego apartamentu i myśląc nad cała sytuacją w końcu wybrałem numer do chłopaka mojej siostry. Odebrał niemal od razu chociaż na pewno był teraz w pracy. Oddział policji bez niego kompletnie sobie nie radził, dlatego dzień po naszym powrocie był już na równych nogach w swoim mundurku na komendzie. Nie rozmawialiśmy długo, nie wiedziałem kto z nim jest i kto może nas słyszeć, dlatego poprosiłem jedynie o przyjazd do mnie wraz z Lukrecją jeżeli jest taka możliwość. Nie protestował - jak zwykle. Był niezastąpiony, a zrobienie sobie z niego kompana do walki z psycholami było chyba moja najlepszą decyzją, jaką miałem okazję podjąć w ostatnim czasie.

Od Rhysa - CD Isaaca

 Przeglądałem książkę z przepisami kucharskimi. Tyle tu było nowości i ciekawych potraw, aż ślinka ciekła. Kupiłem ją całkiem niedawno, kiedy miałem okazję udać się pierwszy raz samodzielnie na miasto, aby zrobić zakupy. Daję słowo, że gdyby nie ja, ta dwójka pomarła by z głodu. Nie mogłem uwierzyć, że nie potrafili gotować. A może coś tam jednak umieli, ale są zbyt leniwi, aby nastawić chociaż garnek z wodą. Lektura tak mnie wciągnęła, że prawie bym nie zauważył Seana, którego więcej nie było w mieszkaniu, niż był. Nic dziwnego, że Mavis się tym zainteresował. Nie chciałem wtrącać się w ich rozmowę. Nie rozumiałem co działo się w życiu Seana, ale nieźle je sobie skomplikował. Kiedy wyszedł i znów zostaliśmy z Mavisem sami, ten wyjawił mi swoją prawdziwą tożsamość.

- Isaac - powiedziałem, testując to słowo.

Koniec Eventu1!

 Dlaczego tak?

Pierwszy event był troszkę niewypałem, bo mimo to, że pisało się zajebi*ście to jednak zaniedbałyśmy mocno wstawianie tego wszystkiego na bloga i potem już wszystko nam się pomieszało, dlatego on nawet nie był uwzględniany jako event w numeracji. Drugi z kolei (czyli ten co był teraz) przebiegał naprawdę spoko. Tempo było powalające i wstawianie fragmentów z lekkim opóźnieniem, ale jakoś szło. Niestety tym razem pojawił się inny problem, który wziął się z mojej głupoty, a mianowicie - z niewyjaśnionych przyczyn, niechcący pousuwałam kilka fragmentów na discordzie, które były dość istotne dla chronologii. Z tego tytułu nawet nie ma sensu wstawiać tego co napisałyśmy dalej, ponieważ nikt z was się w tym nie połapie i śmiem twierdzić, że same autorki... też nie xD.
No cóż...metoda prób i błędów. Kolejny event rozwiążemy jeszcze inaczej i może tym razem pójdzie wszystko tak jak powinno, a tymczasem....

Pangea wróciła na rejony!

Faye nieco zbliżyła się do Zeno, który wygląda na bardziej przekonanego do jej osoby niż dotychczas. W międzyczasie zrobiła sobie z  naszej 'drużyny pierścienia' wrogów numer jeden, a chyba jedyną osobą, z która nawiązała bardziej przyjacielski kontakt jest... Melissa. Hidden i Seth po burzliwych dniach spędzonych w Londynie doszli do porozumienia i teraz wzajemnie zarabiają na swoje zaufanie i przyjaźń. Lukrecja i Harvey - jak to nasze blogowe gołąbeczki spędzają czas ze sobą planując sobie uwicie wspólnego gniazdka. Mam nadzieję, ze teraz jak wrócą to nieco pokrzyżuję im plany. Lydia zaprzyjaźniła się z Blair i są nieco bliżej z Dexterem, którego nie było aż tak dużo podczas naszego eventu. Maxwell przygruchał sobie Melisse, ale co z tego będzie? Jeszcze nie wiadomo. Wszyscy wracają do Londynu, bo szykuje się niezła akcja. 


Wszystkim z całego serca dziękuję za dbanie o to, by blog nie był martwy przez czas mojej nieobecności. Jesteście najlepsi, uwielbiam was i pisanie z wami. Nie mogłam 
sobie wymarzyć lepszej ekipy do pisania. Mam nadzieję, że jeszcze tu ze mną zostaniecie na długo!

~Liv