sobota, 17 września 2022

Od Anraia - CD Harveya

Anrai siedział w fotelu; obserwując uważnie Harveya słuchał, co ten miał do powiedzenia. Wziął nieco głębszy wdech, minimalnie poprawił swoją pozycję.
Przyrodni brat Rhys, który zamieszany był w mafie i to do niego oryginalnie należała broń... Cóż, jeśli De Veen miał być szczery to nie tego się spodziewał. Oczekiwał bardziej czegoś w stylu: Tak, racja, moja baba jest w mafii i trudno mi z tym, bo jestem gliną, ale kocham ją, bardzo kocham, ajajaj, oh no!. Tak, naprawdę myślał, że to będzie coś na wzór nowoczesnej netflixowskiej adaptacji Romea i Julii... I tak czuł. Miał wręcz silne przeczucie, że tak było. Bo co, bo nagle centrum tego wszystkiego był jakiś tam przybrany brat? To na cholerę cała ta scena rodem z dramatu? Na co ta nadmierna protekcja? Jeśli rzeczywiście Lukrecja była z pewnością, w zupełności, w stu dziesięciu procentach niewinna to Harvey zostawiłby ją w spokoju, a ona nie zachowywałaby się tak jak to zrobiła kilka minut temu.
Pomińmy fakt, że zostawienie broni na komisariacie było trochę nieodpowiedzialne. Anrai nigdy by tak nie postąpił. Na miejscu Fullera schowałby ją u siebie w domu – i to wydawało mu się oczywiste. A może to on po prostu był za mądry? Może jednak te filmy kryminalne nie były tak daleko od rzeczywistości.
Co to była w ogóle za sprawa? Myślał sobie czasami, że fajnie by było, gdyby ktoś z policjantów zaczął coś ukrywać, kombinować i on by dedukował, to fakt, ale... A w sumie to czego on się czepiał? Chciał to dostał, więc powinien brać pełnymi garściami.

Od Harveya - CD Felixa

 Powrót z wakacji nie był czymś przyjemnym zważywszy na okoliczności, jakie zaistniały. Nie mogliśmy cieszyć się dłużej wolnym, trzeba było powrócić do swoich zajęć. Ja musiałem ogarnąć wszystko na komendzie. Mój zespół pomimo dużego wysiłku włożonego w zaległe sprawy sam nie mógł sobie poradzić. Musiałem im pomóc, Zeno również na mnie liczył. 

Kiedy Felix zaprosił mnie do swojego domu, czułem, że coś jest nie tak. W dodatku nie protestował, że zabieram ze sobą towarzyszkę, jaką była Lukrecja. Zdarzało się, że czasem spotykaliśmy się na piwo u któregoś z nas w mieszkaniu. Ale z dobrej woli nie wpuściłby Luki do siebie, wiadomo było, że jej nie tolerował. 

To co wydarzyło się potem, było spełnieniem koszmaru. Skąd ta dwójka miała tę przeklętą broń? Należała ona do Rhysa, nie powinni nigdy jej znaleźć. Na komendzie była bezpieczna. Miałem pozbyć się odcisków palców, ale przez całe zamieszanie najzwyczajniej w świecie o niej zapomniałem. Przeleżała bezpiecznie w szafce... aż do dzisiaj. Co tych dwóch pokusiło, aby grzebać w moich rzeczach?!

Od Hiddena - CD Setha & Lydii

 -Jakim ty jesteś pierdolonym chamem. - zaśmiałem się patrząc na niego wymownie. Oczywiście ani drgnął, zaczął być tak pewny siebie, że powoli przestałem widzieć w nim tego samego człowieka, którego widziałem na początku. Przestraszony chłopaczek, który nie wie jak zachować się w mojej obecności po jednym wyjeździe pokazał jakie rogi ma naprawdę. -Dobra. - wziąłem tosta do ręki żeby zaraz potem wsadzić go sobie do ust - Pójdę się SPECJALNIE DLA CIEBIE ogarnąć, kruszynko. - ugryzłem kawałek tościka wymijając go i kierując się w stronę łazienki. Oczywiście nie był bym sobą, gdybym w międzyczasie czegoś nie dojebał więc ku jego uciesze w trakcie drogi ściągnąłem bokserki zostawiając je na panelach. Przekręciłem głowę, by dostrzec go kątem oka, a mina jaką miał wymalowaną na twarzy właśnie zrobiła mi dzień. Uśmiechnąłem się triumfalnie znikając za drzwiami od łazienki. Nawet specjalnie się nie trudziłem z tym żeby je zamykać więc zostały lekko uchylone. On i tak jakby chciał to by wszedł do środka, bo zamek był bardzo klasyczny - wystarczyło wziąć łyżeczkę i otworzyć od drugiej strony.

Mój prysznic nie trwał długo, może jakieś maksymalnie 15 minut, a w tym czasie czułem cudowną woń tostów, które prawdopodobnie mój młodszy koleżka dokończył za mnie. I tak wiedziałem, że walczy ze sobą żeby mnie czasem nie podglądać, dlatego ku jego uciesze wyszedłem z łazienki w samym ręczniku obwiązanym dookoła bioder. Woda z nadal mokrych włosów skapywała na moje ciało więc korzystając z tego, że mam mokry tors przylgnąłem do jego pleców zarzucając mu jedną rękę na szyje. 

Od Lydii - CD Isaaca/Do Rhysa/Hiddena

- Niestety tak – odpowiedziałam w tym samym momencie co Rhys.

- Pierwszy raz widzę ją na oczy – jeszcze okazuje się, że jest obrzydliwym kłamcą. Rzuciłam mu takie spojrzenie jakbym chciała go co najmniej zabić. Jego kolega to dostrzegł i zaśmiał się. Z moją posturą i dziecięcą twarzą nie było szans żebym wyglądała na groźną. Ale jego kolega zdecydowanie był zestresowany moją irytacją na jego widok. Prawdopodobnie bał się, że wyśpiewam wszystko reszcie. I tak właśnie będzie. Nie chciałam go spłoszyć więc odpuściłam sobie telefon. Jeśli by uciekł prawdopodobnie nie byłoby szansy żeby namierzyć go ponownie. Swoją drogą jego kolegę z przyjemnością namierzyłabym ponownie i zdecydowanie poznała bliżej.

Od Setha - CD Hiddena

 Wróciliśmy do Londynu. Powróciłem do swoich zajęć i treningów. Trochę żałowałem, że nasz wyjazd był tak krótko. Nie wszystko, co zaplanowaliśmy udało się odhaczyć z listy. Może jeszcze będzie ku temu okazja. Z drugiej strony udało mi się jeszcze bardziej zbliżyć do Hiddena. Sytuacja z Natalie mi to ułatwiła, ale nie chciałem tego wykorzystywać. Było mi  żal czarnowłosego, widać, że bardzo go to dotknęło. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Zdrada tak bliskiej osoby była niezwykle bolesna.

Teraz, wracając z treningu, postanowiłem po raz kolejny spróbować dodzwonić się do Hiddena. Poprzednie moje próby zakończyły się porażką. Niestety, tak było i tym razem. Westchnąłem zirytowany, chowając telefon znów do kieszeni. Po co ma ten telefon, skoro nie odbiera? Pewnie specjalnie mnie zlewa. Jak tylko go dorwę... Poprawiłem torbę na swoim ramieniu i rozejrzałem się po okolicy. Już zapomniał, że ostatnio ktoś łatwo mnie upolował i gdyby nie on, to teraz bym tu nie stał? Teraz prędzej dostałbym kulkę w głowę niż udałoby mi się dodzwonić do niego prosząc o pomoc - pomyślałem gorzko.  Schowałem dłonie do kieszeni i stwierdziłem, że go odwiedzę. Skoro nie chciał gadać, osobiście się pofatyguję i zastanę go w jego apartamencie. Na pewno tam był, zaszył się tam i w ogóle nie wychodził. Znając kod, nie miałem problemu, aby wejść do jego mieszkania jak do siebie. Odkąd Natalie stąd odeszła, mieszkał sam.

Od Melissy - Do Faye

Po powrocie z Londynu w sumie wiele rzeczy się pozmieniało. Zaczęłam na legalu kręcić z Maxem i nie specjalnie kryliśmy się z tym co nas łączy, a na całe szczęście nie były to tylko jednorazowe, łóżkowe przygody. A przynajmniej tak w tym momencie myślałam. Może nie zachowywaliśmy się jak typowa para, raczej.... jak dobre stare małżeństwo, z tym, że naprawdę dobrze się rozumieliśmy. I to bez słów! Teraz trzeba było jeszcze jakoś sensownie przedstawić to moim braciom i siostrze, którzy być może domyślali się tego jak to wygląda, ale czekali zapewne na jakieś oficjalne oświadczyny z naszej strony.
Tego wieczoru siedziałam całkiem sama, popijając czerwone wino i oglądając jakiś magazyn, w którym miały pojawić się moje zdjęcia. Wyszły całkiem przyzwoicie, jednak myślę, że mogli wybrać do tego lepszego fotografa, bo tutaj ewidentnie wychodził jego brak profesjonalizmu przy niektórych pojęciach. 

Od Lukrecji - CD Dextera

 Chwilę jeszcze obserwowałam jak Zeno nerwowo przeczesuje włosy i chyba przeklina pod nosem zanim w ogóle wsiadł do samochodu. By wkurwiony, zdenerwowany i na pewno podpity o czym świadczyła woń alkoholu, która dotarła do mnie, gdy tylko wsiadł do środka. 

-I dobrze. Niech spier...-mruknęłam zapominając całkowicie o tamtej sprawie, która powinna być teraz naszym priorytetem. Nawet nie zdążyłam dokończyć, bo Zeno siedzący z przodu obrócił się w moją stronę i doprowadził mnie do porządku jednym 'Lukrecja!'. Rzadko kiedy krzyczał, a tym bardziej na mnie, ale teraz sytuacja była naprawdę podbramkowa. 

-Jak to się w ogóle stało? Dlaczego jesteś tak lekkomyślna!? - już nie krzyczał, ale jego ton był wyraźnie bardziej podniesiony niż to zazwyczaj, gdy chwali się swoim stoickim pokojem i trudem jaki trzeba włożyć, by wyprowadzić go z równowagi. W międzyczasie Dex zapytał gdzie jedziemy, a skierowaliśmy się od razu do mieszkania Zeno. 

-Ty nawet nie wiesz jak to było, a od razu mnie oceniasz!

Od Dextera - CD Lukrecji & Zeno

 - Musimy powiedzieć Zeno – wyciągnąłem telefon i od razu wybrałem jego numer. Słuchając sygnału spojrzałem na przeżywającą to wszystko Lukrecję. – Musisz na razie ograniczyć z nim kontakt. Przynajmniej do momentu jak to wszystko się wyjaśni – mruknąłem. – Nie odbiera – spojrzałem na ekran telefonu.

- Wiem Dexter. Nie jestem już dzieckiem – westchnęła. Judo próbował wskoczyć do niej na sofę, ale przez krótkie łapki nie był w stanie. Pomogłem mu i posadziłem go na brzuchu dziewczyny. Od razu zaczął lizać ją po twarzy co sprawiło, że delikatnie się uśmiechnęła.

- Zrobię ci coś do jedzenia – zaproponowałem nie czekając w ogóle na jej odpowiedź. Nie protestowała. Siedziała i głaskała psa na odstresowanie. Krzątając się w kuchni cały czas próbowałem dodzwonić się do Zeno. Bezskutecznie. Byłem ciekawy co takiego robił. Lukrecja na pewno też próbowała się do niego wcześniej dodzwonić. Nie zostało nic innego jak tylko bezskutecznie się do niego dobijać. Może jeśli zauważy kilkadziesiąt nieodebranych połączeń coś mu zaświta i oddzwoni. 

Wróciłem do Luki po dłuższej chwili z talerzem gofrów z bitą śmietaną i owocami. Nic nadzwyczajnego, a cieszy. Dziewczyna podniosła się do siadu i zabrała je ode mnie. Od razu zaczęła wcinać.