poniedziałek, 18 lipca 2022

Od Zeno - CD Faye

 Ta dziewczyna była... wyjątkowa. Nie, wcale nie chodzi tutaj o względy i sympatie, a fakt, ze pierwszy raz od dłuższego czasu naprawdę dobrze się przy niej bawiłem, a jej charakter wywoływał u mnie uśmiech. Oczywiście w sytuacjach kiedy jakimś cudem mnie nie wkurwiała jakimiś odpałami. 

-Teraz powinienem powiedzieć, że nie spełnia Pani moich oczekiwań.... - oparłem dłonie na biurku i spojrzałem na blondynkę, która zrobiła teraz minę niczym srający kot na pustyni. 'Nieee no on chyba sobie żartuje' - niemal słyszałem to głośno. - Szczerze to nie wiem co mam z tobą zrobić, ostatnio tyle ludzi kręci się dookoła mnie, że powoli przestaje mieć pomysły co z nimi wszystkimi robić... - przeczesałem włosy dłonią co za chwile okazało się ogromnym błędem, bo żel jaki miałem na nie nałożony zaplątał mi się w palce. Byłem totalnie poważny. Nie miałem powodów, by w tej kwestii ją okłamywać. Byłem aż zdumiony tym ile ludzi pragnie pracować w mojej obecności, albo chociaż przebywać kilka pomieszczeń dalej. 

Od Lukrecji - CD Maxwella

 - Nie sądzę byś był samolubem. - ponownie troszkę go uspokoiłam, bo widziałam, ze jest już na totalnej granicy swojej wytrzymałości. On prawie nigdy nie rozmawiał z nami na takie tematy. Pod tym względem i on i Zeno byli tacy sami. Kisili w sobie wszystkie uczucia nie chcąc, by ujrzały światło dzienne. To było wszystko w obawie o to, że ktoś mógłby ich słabości wykorzystać wiec rozumiałam to w pełni i nie miałam nic za złe. Dostrzegałam przepaść jaka dzieliła mnie od chłopaków. Przede wszystkim to, ze częściej reagowałam bardziej emocjonalnie pomagało mi radzić sobie z tą całą presją jaką narzucała na mnie ścieżka przestępcza. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę kanapy. Oboje usiedliśmy a ten od razu zakrył twarz w dłoniach chcąc jak najszybciej się uspokoić, bym nie dostrzegła tego co tak naprawdę go uwiera. - Myślę, że gdyby nie ty to wielu z nas mogłoby już nie żyć lub być w ciężkim stanie. Nie zawsze to wygląda tak, ze jak komuś powiesz to od razu skazujesz go na śmierć. To jest... los. Nie przewidzisz go.

Od Hiddena - CD Natalie & Setha

Rozmowa o moim ciele była dla mnie teraz niczym stanie na krawędzi.... nad przepaścią. Może nie było tego nigdy po mnie widać, ale moje ciało i twarz to chyba jedyne czym mogłem się pochwalić przed ludźmi, którzy nie znali mnie tak jak moja rodzina i nie wiedzieli że w zanadrzu mam też całkiem rozbudowane połączenia w mózgu. Nawet potrafię logicznie myśleć, a narkotyki nie wyżarły mi wszystkiego co tam miałem. 
-Może nikt mnie nie będzie szykanował, ale to raczej chodzi o mnie i moje mniemanie o sobie. Innych zazwyczaj mam w dupie. - wstając z jej kolan, na których jeszcze przed chwilą leżałem, podniosłem się do takiej pozycji, że nasze twarze znajdowały się dosłownie kilka centymetrów od siebie. Ani ja ani ona nie byliśmy tym faktem wzruszeni. Czuliśmy się swobodnie w swoim towarzystwie i to do tego stopnia, ze gdybym nawet zdecydował się ją teraz pocałować to ta nie protestowałaby, a wręcz odwzajemniła to. Niespodziewanie Nat podniosła jedną rękę i odgarniając mi włosy z czoła za chwilkę położyła dłoń na moim policzku. 

Od Setha - CD Hiddena

 Pokonywanie schodów prowadzących do apartamentu chłopaka było męczące. Zacząłem doceniać gest rodziców, którzy załatwili mi mieszkanie z windą. W sumie nie mieszkałem na tak wysokim piętrze, a i tak używałem windy. Po coś ona była, nie? 

Kiedy tylko zostałem wpuszczony do środka, zacząłem się rozglądać. Często mieszkanie dostarczało informacji o jego właścicielu. O Hiddenie nie wiedziałem zbyt dużo. Na ten przykład, kiedy byłem dzieciakiem i musiałem odwiedzać zbzikowaną ciotkę już od progu widać było, że to ogromna kociara. Pełno było wiszących obrazów z wizerunkami czworonogów, drapaków i masa sierści. Mieszkanie Hiddena mówiło mi o tym, że nie mieszkał tu sam. Moją uwagę przykuły ubrania, konkretnie damskie ubrania. Na szafeczce zauważyłem również kosmetyki  i raczej wątpiłem, aby chłopak ich używał.

Spojrzałem na Hiddena akurat w tym czasie, kiedy odskoczył od framugi. Cicho się zaśmiałem. Nadal musiało go wszystko boleć. Nie dziwiłem się, od porwania nie upłynęło aż tak dużo czasu. Nieźle go wtedy poturbowali. Szybko jednak spoważniałem na jego dalsze słowa. Po pierwszym zdaniu zacząłem obawiać się o swoje życie. Brzmiał, jakby chciał mnie sprzątnąć za to, że za dużo wiedziałem. Nie pomyślałem o tym, gdy wsiadałem na motocykl. Liczyłem, że uratowanie mu życia nie uczyni mnie jego ofiarą. Chyba pomyliłem się co do jego osoby.