Policjanci krzątali się po komisariacie, spora część wyraźnie zmarnowana, jakby z przymusu. Gdzieś się niechętnie spieszyli, gdzieś coś robili, cokolwiek... Anraia to zbytnio nie obchodziło. On jak zwykle był w swoim świecie. Niby w tym samym pomieszczeniu, co inni, a jednak daleko, daleko stąd.
Nieprzejęty niczym, co się obecnie działo siedział na krześle, na którym mógłby odpocząć inny, zdecydowanie ciężej pracujący policjant oraz oddychał powietrzem, które przydałoby się tym, co potrzebowali w tym momencie tlenu do lepszego myślenia. Ogólnie zabierał miejsce i niektórzy zastanawiali się, dlaczego nie poszedł gdzie indziej wykorzystać swój wolny czas. Bo musiał, musiał siedzieć akurat tutaj. Anrai i ten jego niezrozumiały tok myślenia...
Dwóch mężczyzn weszło do pomieszczenia. Spojrzał na nich z ukosa. Widok na ich twarze zasłaniał mu daszek czapki; nie chciało mu się jednak podnosić wyżej głowy, dlatego postanowił ich zignorować i wrócił do najważniejszego dla niego w tym momencie zajęcia, jakim było granie w grę na smartfonie. Z czymkolwiek oni przychodzili, nie interesowało go to. No może gdyby to było jakieś dobre jedzenie, ale tak to nie.