niedziela, 1 sierpnia 2021

Od Hiddena CD Justina i Natalie


Artem wyglądał na ‘grubą’ rybę dosłownie i w przenośni. Kasy miał zapewne jak lodu, ale na ochronie ewidentnie starał się oszczędzać, bo chociaż jesteśmy dość dobrze zbudowani z Justinem powinni spokojnie dac sobie z nami radę, tymczasem oboje leżeli już na wpół przytomni lub nawet martwi sądząc po tym jak potraktowany został jeden z nich przez mojego siwowłosego przystojniaka.
Przez chwilę zastanawiałem się co możemy zrobić dalej, bo w sumie… po co myśmy ich w ogóle ruszali? A no tak! Jak oni śmieli nas wyprosić z sali gdzie toczyły się teraz poważne rozmowy!? No nie ze mną te numery misiaczki.
Chciałbym wam powiedzieć, że bardzo nam się spieszyło, ale w zasadzie to w trakcie drogi do naszych towarzyszy - wszystko było ciekawsze aniżeli dotarcie do nich. Oglądaliśmy ogromny, piękny dom, który na każdym kroku zadziwiał czymś nowym. Przecież to był raj dla złodziei! Pytanie nasuwa się na myśl odnośnie tego, dlaczego jeszcze nikt nie skorzystał z tej okazji, ale równie szybko wpadłem na odpowiedź: Nikt nie chce skończyć z kulką w czaszce tak jak ja to mogłem dzisiaj zrobić.
-Jeśli tam do nich wejdziemy to ktoś może zginąć, wiesz? - Justin w przeciwieństwie do mnie posiadał wszystkie klepki i był moim głosem rozsądku w takich sytuacjach. Jego tekst spowodował, że zatrzymałem się na chwilę, by to przemyśleć.
- Niezależnie od tego ktoś może zginąć. Wyprowadził nas, bo było nas zdecydowanie za dużo by mógł wszystkich powystrzelać. Przygotował się na masakre, a prawdopodobieństwo, że była to zasadzka na Zeno wynosi jakieś 80%. - wyliczałem na palcach procent i teatralnie machałem przy tym rękoma. Oczywiście ruszyliśmy dalej w stronę sali.

Od Natalie CD Jaylah

Sam fakt, że musiałam stawić się jako osoba aplikująca na pozycję sekretarki sprawiał, że skręcało mnie w środku. Nie pamiętam kiedy ostatnio musiałam naprawdę pracować, a na dodatek jeszcze się starać. To było wręcz upokarzające, ale nie mogłam postąpić inaczej. Kto by pomyślał, że dostanie się do jednego mężczyzny może być takie trudne? Przysięgam, że gdyby nie to, że poszukiwali kogoś na to stanowisko musiałabym zrobić rozeznanie wśród moich klientów czego lepiej uniknąć. W końcu nie wiadomo jak zareagowałby na to Jayden, ale mogę sobie wyobrazić to jak leżę w szpitalnym łóżku z połamanymi kościami. Na samą myśl czułam na plecach dreszcze.

Od Jaylah CD Vincenta

- Kurwa nie mów mi, że on na prawdę to zrobił. - były to pierwsze słowa, które rzuciłam wjeżdżając na biurowe piętro budynku.
Wpadłam przez szklane drzwi do pomieszczenia gdzie na kanapie pokrytej czarną skórą siedział Travis. Mężczyzna spojrzał na mnie i uśmiechnął się tylko lekko, pewnie widział wkurwienie malujące się na mojej twarzy.

Od Lan Ho do Zeno

Życie jest to opowieść idioty, pełna wrzasku i wściekłości, nic nie znacząca. 
- William Shakespeare, Makbet 

    Zrobiła krok do przodu, podnosząc głowę w górę i pozwalając kroplom deszczu spłynąć po całej twarzy. Nie obchodził jej rozmyty makijaż, kompletnie mokre włosy oraz przemoknięta koszula z lnu. Przymknęła oczy i powoli wzięła wdech, pozwalając wszystkim mięśniom w ciele rozluźnić się. W nozdrza uderzył ją zapach papierosów i zmokniętego psa. Była wolna i już nikt nie mógł zabronić jej robić tak zwykłych rzeczy, jak stanie na deszczu. Chociaż w tym wypadku "zwykłe" to pojęcie względne - ludzie patrzyli na nią, jakby uciekła z oddziału psychiatrycznego. Poniekąd tak było.

Od Natalie do Hiddena

Kiedy Jayden gwałtownie złapał moją twarz swoją szorstką dłonią i zmusił bym spojrzała w jego stronę czułam jak moje całe ciało sztywnieje. Zacisnął mocno palce przez co przymrużyłam oczy z bólu, jego mina z neutralnej zmieniła się w zirytowaną. Utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy czekając aż cokolwiek powie, gdybym chociaż spróbowała go zerwać skończyłoby się to dla mnie źle. Na pewno gorzej niż to co już i tak mnie czeka.

Od Lydii

 - Zoe zbieram się! – krzyknęłam pakując do plecaka potrzebne, oraz te totalnie niepotrzebne, graty. – Wrócę późno więc nie czekaj z kolacją – usłyszałam, że wyszła ze swojego pokoju więc spojrzałam w jej stronę. – I ogarnij proszę kuchnię jeśli będziesz miała chwilę.
- Uważaj na siebie – uśmiechnęła się delikatnie.
- To po prostu nocna zmiana w barze. Spokojnie – odwzajemniłam uśmiech. – Zamknij drzwi i nikomu nie otwieraj. Kocham cię! – i wyszłam zostawiając ją samą w mieszkaniu. Zanim zeszłam na dół nasłuchiwałam czy wykonała moje polecenie. Dźwięk zasuwanego zamka w drzwiach to był sygnał, że mogłam być spokojna. Zbiegłam po schodach ignorując smród roznoszący się po całej klatce. Kiedy wyszłam na ulicę było kilka minut po dwudziestej. Z Connorem umówiona byłam za niecałą godzinę. Ruszyłam więc w stronę umówionego miejsca. Wieczór był cholernie chłodny. Z plecaka wyciągnęłam czarną, zdecydowanie za dużą bluzę i wciągnęłam na siebie. Żeby chociaż trochę umilić sobie drogę ubrałam słuchawki.