środa, 31 sierpnia 2022

EVENT [P1] Włoskie Wakacje [cz.7]

 LUKRECJA

Faktycznie to zadanie nie należało do najłatwiejszych, ale tylko i wyłącznie ze względu na fakt, że był z nami Harvey. Widziałam już wcześniej, ze Hidden i Dexter czerpią ogromną satysfakcję z podkurwiania innych dookoła i mogłam się domyślić, ze tym razem na celowniku będzie osoba najbardziej niepożądana w naszym gronie czyli - pan policjant. Miałam wrażenie, ze jeszcze chwila, a te wygłupy spowodują, że ktoś zostanie bez zębów i to na pewno nie będzie Harv. 

-Może po prostu...wydoroślałam - odpowiedziałam zbywając go nieco, a jednocześnie krzywiąc się. Było ciemno więc na pewno tego nie zauważył, a ja czułam jakby każdy z moich znajomych i rodziny chciał wydobyć ze mnie dwie różne osoby.

DEXTER - Ale ty pierdolisz. Po prostu się zakochałaś i chcesz być teraz dla niego idealna, a wiesz że...

- Jak znajdziesz dziewczynę to pogadamy o związkach. Na razie tego nie musisz podsumowywać - zgasiłam go przy okazji odszukując w ciemnościach jego dłoń. Jakoś tak czułam się nieswojo. Miałam wrażenie, że zaraz coś złapie mnie za ramię i wciągnie w jakąś dziurę. Teraz wszystkie opowieści o potworach z ciemności zdawały się mieć cień szansy na istnienie. -Możemy i tak się w sumie gdzieś wybrać jak wrócimy, bo dawno nie imprezowałam. Ale tylko jeśli dasz spokój Harveyowi.

DEXTER - Możemy zawrzeć jakąś umowę, ale będziesz musiała mi słono zapłacić w na...

-Dex...

W odpowiedzi na mój przerywnik otrzymałam jedynie śmiech, a już po chwili drzwi do tego piekielnego pomieszczenia otworzyło się z hukiem. W drzwiach stanął Harv we własnej osobie jakby dosłownie odliczał sekundy do momentu aż będzie mógł tu wejść. Cała pozostała grupka miała z tego niezły ubaw oprócz Zeno i Maxa, którzy wydawali się doskonale rozumieć jego postawę i całą tą sytuację. Chłopak wyciągnął mnie z pomieszczenia od razu ciągnąc w stronę kanapy bez najmniejszego słowa. Podał mi kartę, bo najwidoczniej zdecydowali jeszcze bez nas, że robimy jeszcze jedną kolejkę. 

-W łóżku wolisz dominować czy ulegać? - przeczytałam na głos po czym od razu westchnęłam, gdy usłyszałam jakiś cichy tekst Dextera pt. 'O, to się może przydać'. Tym razem nie pozostało to bez interwencji, a mój kolega dostał delikatnie w tył głowy od Harveya, który był już wyraźnie zirytowany jego tekstami. Na całe szczęście Dex nie należał do tych co by to zaraz rzucili się z łapami i po prostu zrozumiał przekaz tego co się stało. 

-Chyba... ulegać - mruknęłam dość niepewnie, a kiedy poczułam na sobie wzrok wszystkich kobiet w pomieszczeniu lekko poprawiłam się na miejscu siedzącym - W sumie to jeszcze nie wiem co wolę, na razie...jestem w trakcie poznawania samej siebie

FAYE - To było tak głębokie, że zaczynam zasypiać - lekko upita blondynka ponownie popiła to co miała w szklance. 

LYDIA - Czy ty musisz wszystko komentować? - ta druga wyraźnie zirytowana obecnością Faye w końcu interweniowała -  To, że jesteś ulubienicą Zeno nie czyni cię lepsza od innych - w tym momencie nawet Zeno na chwilę się obrócił i spojrzał w jej stronę. 

FAYE - Mam wrażenie, że mi zazdrościcie - wskazała na nią palcem, natomiast w tym czasie Zeno wsadził między nimi rękę jakby chciał wyraźnie je rozdzielić.

ZENO - Uspokójcie się  - warknął -Zachowujecie się jak dzieci..

Spojrzałam w stronę swojego chłopaka czekając aż teraz to on ponownie pociągnie kartę. 

Od Rhysa - CD Dakoty

 Z całą pewnością z tym młodym nie było w porządku. Sam nie wiedziałem co o nim myśleć. To zachowanie nie pasowało do człowieka, który się upił. Wiele już w życiu widziałem, sam nie raz znajdowałem się w stanie nietrzeźwości. I nie tylko, narkotyki też znalazły się w kręgu moich zainteresowań przez jakiś czas. Na szczęście to był zamknięty rozdział w moim życiu. Nigdy więcej nie sięgnąłem po prochy  Gdy chłopak po raz kolejny odpłynął, bredząc coś o koszmarze, nie wiedziałem co zrobić. Zamierzał tak spać? Nie byłem jego niańką. Zostawić tego dzieciaka też nie planowałem. Będąc w tym stanie stał się łatwą ofiarą dla innych. Mogliby go nie tylko okraść, ale i wykorzystać. Takich palantów tu nie brakowało. W końcu był młody i na pewno przyciągał wzrok. Skrzywiłem się na samą myśl, co mogłoby go spotkać. 

EVENT [P1] Włoskie Wakacje [cz.6]

  MELISSA

Max i jego szarmanckie zachowania - to było coś co działało z pewnością na wszystkie kobiety w tym towarzystwie, więc ja nie byłam tu wyjątkiem, aczkolwiek tylko ja mogłam cieszyć się pewnym względami z jego strony. Jeszcze teraz czułam słodki posmak miodu, coś czuję, że nie będę mogła na niego patrzeć przez następne kilka lat. Wycierając sobie jeszcze delikatnie usta sięgnęłam po kartę ze stosika, bo w końcu kolej przeszła na mnie. Ja w przeciwieństwie do reszty nie bałam się ryzyka i od razu zaczęłam czytać na głos:

- Jesteś bezdomna... - tu na chwilę się zatrzymałam żeby powstrzymać śmiech spowodowany już pierwszymi słowami zadania- ...i musisz wyżebrać od obcych na ulicy 5$. - skończyłam mówić a większość towarzystwa w tym momencie wybuchła śmiechem.

HIDDEN - Dobrze, że padło na ciebie, bo z nas wszystkich to ty chyba najlepiej mówisz po włosku - wycierał niewidoczne łzy z kącików oczu, bo najwidoczniej tak go to rozbawiło. 

ZENO - Mów za siebie - mój starszy brat spiorunował go wzrokiem

- Jak chcesz Zen, to ty możesz iść żebrać. To na pewno wszyscy chcieliby zobaczyć.- zripostowałam go dzięki czemu za chwilę się zamknął i nie próbował pokazać jakie ma ego. 

Po uspokojeniu śmiechów wstałam z miejsca i westchnęłam głośno...

- Boże... - marudziłam szykując się do wyjścia. Oni oczywiście wszyscy tez musieli się ubrać, bo w Rzymie nawet latem czasami powiewa chłodem - Kto to widział żeby celebrytka chodziła i pytała o 5$...

FAYE - Przejebane, kompromitacja po całości

-Dzięki za wsparcie - zaśmiałam się cicho na co blondynka jedynie złożyła dłonie w znak serduszka niczym rasowa koreanka. 

Wychodząc na miasto zaczepiałam kilku starszych panów oczywiście mówiąc czystym, nienagannym włoski. Patrzyli na mnie jak na kretynkę, bo ja w pełnym makijażu i markowych ciuchach chodziłam i żebrałam o 5$. No hit. 

W końcu napatoczył się jakiś napakowany jegomość, który wyglądał na potencjalnie zainteresowanego mną, dlatego to była moja szansa. Cała ferajna stała z tyłu i słuchała. Większość i tak nic nie rozumiała, ale to może nawet lepiej. 

DESTER - Ona to pewnie teraz wali jakąś bajerę, a nikt z nas nawet nie rozumie... - zaśmiał się, a akurat nie stali tak daleko żebym tego nie słyszała ukradkiem. 

W końcu mi się udało i wróciłam do nich taka szczęśliwa machając im tym przed nosami.

- HAHA KURWA! Mam! - mówiąc to miałam taką chora satysfakcję wymalowana na twarzy, że jak zobaczyłam prawie płaczącego Hiddena ze śmiechu to miałam ochotę wsadzić mu szpilkę w dupę. -Dobra dobra poczekaj aż na ciebie padnie cwaniaczku!

Oczywiście dość szybkim krokiem musieliśmy wracać, bo następna w kolejce była... Faye.

EVENT [P1] Włoskie Wakacje [cz.5]

SALON - Koło Fortuny 

FAYE

- Czuję się okropnie – zamiast się uspokoić rozpłakałam się jeszcze bardziej. – Naprawdę przepraszam – wyszlochałam co zapewne ledwo zrozumiał.

ZENO - Więcej tego nie zrobisz?

- A zaczniesz traktować to co do ciebie czuję na poważnie? – mruknęłam pociągając nosem. Bardzo ciężko było mi wypowiedzieć jakiekolwiek słowa.

ZENO - Cały czas traktowałem poważnie, po prostu podobało mi się jak o mnie zabiegasz – na te słowa, aż odwróciłam się w jego stronę nie zważając na to jak wyglądam. Nie spodziewałam się tego. 

- Naprawdę? – w odpowiedzi tylko skinął głową i poprawił niesforny kosmyk moich włosów chowając je z powrotem za ucho. - Nawet nie wiesz ile bym dała za możliwość cofnięcia czasu. Żebyśmy mogli poznać się w zupełnie innych warunkach. Może gdyby nasz znajomość nie zaczęła się od kłamstwa wyglądałoby to inaczej – westchnęłam głośno. – Czasu nie cofnę – podniosłam się na równe nogi. – Idę się trochę ogarnąć bo wyglądam jak gówno w proszku – przetarłam twarz dłońmi. 

ZENO - Jak będziesz gotowa przyjdź do salonu – w odpowiedzi tylko skinęłam głową i wyszłam. Kompletnie nie wiedziałam co myśleć o tym wszystkim. Przez tego człowieka miałam okropny mentlik w głowie. Mimo to i tak sprawiał, że chciałam być przy nim.

Doprowadzenie się do stanu używalności zajęło mi dłuższą chwilę. Musiałam się umyć, ogarnąć włosy i pomalować, a ostatnia czynność pożerała najwięcej czasu. Ubrałam się dość luźną, nie chcąc, o dziwo, zwracać na siebie większej uwagi. 

Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół. Max, Mellisa i Zeno siedzieli razem przy wysepce kuchennej popijając kolorowe drinki.

- A reszta gdzie? – zapytałam zdziwiona. Sądziłam, że będę ostatnia.

wtorek, 30 sierpnia 2022

Od Isaaca - CD Rhysa

 Z racji tego, ze teraz w naszej ekipie była również osoba, która jako tako potrafi gotować i piec to świetnie się składało, bo już nie będziemy jeść samego śmieciowego żarcia. Grzecznie odpowiedziałem towarzyszowi rzucając w jego stronę plik pieniędzy żeby w sumie nas zaopatrzy jak już tak bardzo chciał, ale żeby przy okazji nie rzucał się w oczy. 
Oczywiście zrobił pokornie to o co prosiłem, a następne kilka dni minęło nam na wzajemnym uczeniu się broni, walki wręcz, miejscówek oraz... gotowania. Tak moi drodzy, Rhys w zamian za to wszystko uczył mnie trochę jak ogarnąć miejskie życie i przeżyć  nie mając codziennie rewolucji żołądkowej. Przez ten czas Sean praktycznie tylko przemieszczał się jak cień po mieszkaniu raz na jakiś czas przyprowadzając jakąś szatynkę, a potem prowadzając się jeszcze z panią policjantką. O wszystkim wiedziałem, bo mieliśmy zasadę, że jak coś się miało zjebać to lepiej było, by każdy z zaufanych osób wiedział wszystkie potrzebne szczegóły. Nie było mi potrzebne do szczęścia to z kim śpi i kogo kocha, ale jakby się coś zjebało to jego drugie połówki (bo chuj wie ile ich miał) pójdą jako pierwsze do odstrzału i on dobrze o tym wiedział. 
Któregoś dnia siedzieliśmy razem z Rhysem w salonie - ten opierdalał jakieś książki z przepisami, a jak jak zwykle jarałem jak smok. Spoglądając na niego mogłem być tylko dumny ze swoich umiejętności przewodzenia grupą, bo on wyglądał już jak prawdziwy mafiozo: ubrany na czarno, lekko przy duża bluza z kapturem, nóż schowany tuż pod nią, który przy takiej konfiguracji jak siedział lekko wystawał. Przez ten czas zdążyliśmy się do siebie zbliżyć, a ja postanowiłem zaufać nowemu koledze, który nie miał w sumie żadnego powodu, by mnie wyruchać. Wręcz zachowywał się tak jakby był wdzięczny, że się nim zająłem, opatrzyłem i nauczyłem jak żyć w tym jebanym Londynie. 
Głuchą ciszę między nami przerwał Sean, który ponownie wparował do chaty tylko po to, by zabrać jakieś rzeczy i ostatecznie znów wylecieć jak ptaszek z klatki. 

poniedziałek, 29 sierpnia 2022

Od Harper - CD Seana

- Rozpieszczanie mnie sprawia ci aż taką przyjemność? – uśmiechnęłam się. – I nie, nie mam planów. Tylko zanim zaczniemy robić cokolwiek chciałabym wrócić do domu i się trochę ogarnąć – przeciągnęłam się i zaczęłam przebierać w ubrania, które miałam na sobie poprzedniej nocy. 

- Daj mi chwilę. Wezmę prysznic i możemy pojechać do ciebie – podniósł się. Przed wyjściem z pokoju zabrał jakieś ubrania dla siebie i pocałował mnie w skroń. Wyszedł zostawiając mnie samą. Pomimo tego, że kusiło mnie, żeby trochę się rozejrzeć, zwłaszcza, że ostatnio zabronił mi otwierać szafę, grzecznie siedziałam na łóżku i czekałam.

Od Seana - CD Harper

Kiedy Harper niespodziewanie wyszła z pokoju, serce omal mi nie stanęło. Na szczęście chłopaki wzięli sobie do serca moje słowa i wszystko pochowali. W przeciwnym wypadku byłoby niewesoło. Nie wiem, jakbym to wytłumaczył, dlaczego mieliśmy broń w mieszkaniu. Będąc teraz na łóżku wraz z Harper, przyglądałem jej się z uśmiechem. Ta mała mnie rozbrajała swoim zachowaniem i minami jakie robiła. Ciekawe, czy była tego świadoma.

- Nic... Nie wiem jak to robisz, ale nie potrafię oprzeć się twojemu urokowi - przyznałem, w dalszym ciągu znajdując się tuż nad nią.

Od Harper - CD Seana

 Leżałam odwrócona w stronę drzwi kiedy Sean wrócił do pokoju. Z wejścia głośno westchnął.

- Wyspałeś się? - zapytałam uśmiechając się do niego. 

- Jak nigdy - usiadł na brzegu łóżka i pogłaskał mnie po głowie. Gdybym była kotem na pewno bym zamruczała. - A ty?

- Mogłabym tak codziennie - odpowiedziałam bez zastanowienia. Powoli się podniosłam i usiadłam tuż obok niego. - Czas żebym teraz ja zrobiła coś miłego dla ciebie. Daj mi jakieś spodenki - wstałam i stanęłam na przeciwko niego.

Od Seana - CD Harper

Noc zdecydowanie szybko mi minęła w tak dobrym towarzystwie. Widząc, że Harper przysypia, postanowiłem już wracać. Sam też zaczynałem odczuwać zmęczenie. Podjechałem pod swój adres. Do tego czasu Harper już na dobre zasnęła. Smacznie sobie spała, z głową opartą o szybę. Kiedy zgasiłem silnik, dłuższą chwilę jej się przyglądałem. Doprawdy słodko wyglądała. Wysiadłem z samochodu, obchodząc go z drugiej strony. Ostrożnie otworzyłem drzwi pasażera i wziąłem ją na ręce. Była lekka, od razu wtuliła twarz w moją szyję. Uśmiechnąłem się na jej słowa. Aparat wraz z pustymi pudełkami po jedzeniu zostały z tyłu. Nie zabierałem ich i musiały poczekać aż po nie później wrócimy.

Od Harper - CD Seana

- To ja może poszukam jakiegoś całodobowego sushi - wyciągnęłam telefon. Sean nawet nie wychodził z samochodu żeby odebrać nagrodę. Podjechał do organizatorów, którzy wręczyli mu kilka plików banknotów.

- Gratulacje - zbił z nim piątkę. - Wpadniecie na imprezę? - spojrzeliśmy po sobie.

- Może później - ucieszyła mnie ta odpowiedź. W końcu mieliśmy ciekawsze plany. Sean odjechał od reszty, a ja włączyłam nawigację do najbliższej działającej knajpy.

Mając już jedzenie pojechaliśmy gdzieś za miasto. Przejechaliśmy obok tego parkingu, na którym ostatnio mogłam się pobawić jego samochodem. Wjechał do lasu. Było strasznie ciemno, a krajobraz wyglądał rodem jak z horroru. 

Od Seana - CD Harper

Spotkanie z tamtą ,, uroczą " parką tylko zepsuło nasz dobry nastrój. Nie sądziłem, że Harper aż tak puszczą nerwy. Widać było gołym okiem, że ledwo powstrzymuje się od rękoczynów. Ciekawie byłoby zobaczyć walkę kocic, ale może nie w tym przypadku. Wolałem jakoś załagodzić sytuację i zwyczajnie w świecie przegoniłem gnojka z wymalowaną lalunią. Na całe szczęście nie protestowali, tylko odeszli. Dopaliliśmy papierosy, gdy nadszedł czas rozpoczęcia wyścigu. Harper jako pierwsza wsiadła do samochodu. Zajęła miejsce, zapinając pasy. Po chwili do niej dołączyłem. Wsiadłem za kółko, gotowy do jazdy. Trasa okazała się dłuższa, niż miała być ostatnio z uwagi na fakt, że zmieniliśmy miejscówkę. Nie stanowiło to jednak dla mnie żadnego problemu.

Od Harper - CD Seana

Widząc z kim przyjechał Noah krew się we mnie zagotowała. Już nie byłam smutna na samą myśl o nim. Byłam wkurwiona. Obrzydliwie wkurwiona. Widząc mordę tego pustaka nóż mi się w kieszeni otwierał.

- Boję się, że jak wysiądę komuś może stać się krzywda - warknęłam.

- Aż tak cię to boli? - zapytał zdziwiony.

- Co ty. Jestem wkurwiona jak sto pięćdziesiąt. Znam tą dziewczynę i przysięgam, że gdyby mordowanie było legalne byłaby moją pierwszą ofiarą. Mam ochotę powyrywać jej wszystkie włosy z głowy - otworzył mi drzwi i podał rękę żebym jednak wysiadła z samochodu. Zrobiłam to grzecznie. Nie chciałam mu robić scen. Czułam, że zrobię ją komuś innemu. 

Od Seana - CD Harper

Spało mi się nad wyraz dobrze. Harper nie rozpychała się, ani nie chrapała, dzięki czemu była dobrą towarzyszką do spania. Raz tylko wtuliła się w moje ramię, lecz nie miałem ochoty jej odsuwać. Tak było dobrze, całkiem przyjemnie.  Spanie z kimś w jednym łóżku, kiedy nie uprawiało się wcześniej seksu było ciekawym doświadczeniem. Nie budziłem się w ciągu nocy, przez co nawet się wyspałem. Późnym rankiem Harper postanowiła już wracać do siebie. Nie zatrzymywałem jej na śniadanie. Byłem realistą. Nasza lodówka w kuchni jak zwykle świeciła pustkami. Okazało się, że chłopaki najwidoczniej wyszli wcześniej, dzięki czemu byliśmy sami w mieszkaniu i uniknęliśmy jakichś dziwnych tekstów z ich strony. W końcu Isaac znał mnie najlepiej i wiedział, że nie bawiłem się w głębsze relacje i miłostki. 

niedziela, 28 sierpnia 2022

Od Harper - CD Seana

Obudziłam się kolejnego dnia. Otworzyłam powoli oczy. Nie widziałam obok Seana. Poczułam jednak czyjeś dłonie na swoim ciele. Leżeliśmy na łyżeczkę i cholera… było przyjemnie. Nie chciało mi się ruszać ale musiałam się napić wody. Zabrałam jego ręce i powoli podniosłam się do siadu. Dalej spał. Rozejrzałam się po pokoju. Dostrzegłam butelkę wody tuż przy łóżku. Sean zapewne o tym pomyślał zanim zasnęliśmy. Wypiłam prawie całą butelkę na raz.

- Jak się czujesz? - usłyszałam za sobą męski głos.

- Jak gówno w proszku - mruknęłam. Bolało mnie dosłownie wszystko. Czułam się jakbym przebiegła maraton. - Urwał mi się film - nie pamiętałam praktycznie nic od momentu jak zaczęliśmy pić. - Zrobiłam coś głupiego?

Od Seana - CD Harprer

Widząc jak nasza mini imprezka w pokoju się rozkręca czułem, że następnego dnia porządnie odczujemy jej skutki. Cieszył mnie jednak fakt, że nie musiałem zrywać się z samego rana do pracy. Harper ani na chwilę nie zwalniała z piciem. Nie mogłem uwierzyć, że była w stanie tyle tego wypić. Obawiałem się dać jej piwo, ale w końcu wyszło na to, że do gry została włączona whisky. Nie byłem zwolennikiem tego trunku, ale okazjonalnie zdarzało się go wypić. Na co dzień zostawałem przy piwie. Wraz z chłopakami na koniec dnia popijaliśmy sobie trochę dla relaksu.

Od Harper - CD Seana

 - W sumie to bym coś zjadła - mruknęłam również się podnosząc. Zignorowałam jego pytanie więc mógł się domyślić odpowiedzi. - Masz coś dobrego? 

- Prawdopodobnie jest pizza - wstał powili idąc w stronę drzwi. 

- A coś do picia? - w sumie potrzebowałam jakiś procentów. Czegokolwiek żeby się odmóżdżyć i nie myśleć o tym co się dzisiaj wydarzyło. Nie zastanawiałam się nad tym co może się stać kiedy się napije. Po prostu potrzebowałam się dosłownie najebać.

Od Seana - CD Harper

Gra w dwadzieścia pytań była dziecinna, ale i skuteczna, jeśli chciało się uzyskać jakieś sensowne informacje. Dzięki temu dowiedziałem się nieco o Harper. Wiedziałem, że nie ma czternastu lat. To było takie oczywiste, ale zaśmiałem się na myśli, że ciągle wspominała tę liczbę. Wyglądała dość młodo i można było się na to nabrać. Pozyskałem również informację o sprawcy śladu na policzku dziewczyny. Jutro planowałem prześwietlić tego całego Jimmy'ego. Na pewno nie jest taki święty i coś się na niego znajdzie. Kiedy kończyły mi się pytania, postanowiłem zapytać ją o dość głupie pytanie. Spodziewałem się, że jak zwykle odbierze to jako forma żartu i powie coś zabawnego. Zdziwiłem się, gdy się zgodziła. Podała nawet plan randki idealnej. 

Od Harper - CD Seana

- No i teraz mam ochotę to zrobić… - była to prawda ale w rzeczywistości nie miałam zamiaru tego robić. Byłam tylko gościem. Pozwolił mi u siebie przenocować nawet mimo tego, że znaliśmy się zaledwie… dwa dni? W sumie z mojej strony było to dość głupie. Wylądowałam w mieszkaniu z trzema facetami. Obcymi facetami. Jeśli następnego dnia wyjdę w jednym kawałku to będzie cud. Sean chwilę stał przy drzwiach. - Nie zrobię tego spokojnie - usiadłam na krześle. Mężczyzna wykonał palcami gest „mam cię na oku” i wyszedł. Nie mając co ze sobą zrobić po prostu wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać instagrama. Chwilkę później wrócił Sean i skończył ogarniać.

Od Seana - CD Harper

Zdziwił mnie telefon, który dostałem po kilku minutach po tym, jak oddaliłem się od miejsca zamieszkania Harper. Czy o czymś zapomniała? Aparat wzięła ze sobą, więc to nie to. O co mogło więc chodzić? Kiedy odebrałem, zaniepokoił mnie nieco ton głosu. Nie znałem jej za dobrze, ale miałem przeczucie, że coś jest nie tak. Słysząc jej prośbę, tylko się w tym utwierdziłem. Wcześniej była roześmiana, przejażdżka moim autem poprawiła jej humor, teraz nie było po tym śladu.  Oznajmiłem, że niedługo będę. Rozłączyłem się, zawracając samochód. Znów zmierzałem w miejsce, skąd przed chwilą odjechałem. Okazało się, że Harper faktycznie miała powód, aby uciec z własnego mieszkania. Widząc zaczerwienienie na jej policzku z trudem powstrzymałem się od zadawania pytań. Chciałem wiedzieć kto za tym stał. W swoim życiu nie raz komuś przywaliłem w twarz, ale nigdy nie podniosłem ręki na dziewczynę. Były jakieś granice. Jeśli tylko dowiedziałbym się kto uderzył Harper, wraz z chłopakami moglibyśmy zrobić z nim porządek, zakładając, że to był facet.

Od Harper - CD Seana

Ucieszyłam się jak dziecko na jego słowa ale trochę się zestresowałam. Usiadłam za kierownicą. Sean mógł dostrzec iskierki w moich oczach kiedy tylko dotknęłam kierownicy. 

- Ale mam czternaście lat - zaznaczyłam ponownie uruchamiając silnik. Zaśmiał się. Zanim jeszcze ruszyłam włączyłam radio i podłączyłam swój telefon. Czas na moją składankę na spotify.

- Widzę, że się już zadomowiłaś? - uśmiechnął się na czym odpowiedziałam tym samym. 

- Naajak - jego samochód był w automacie co zdecydowanie ułatwiało człowiekowi życie. - Czego się po mnie spodziewasz? - zapytałam zaciekawiona zanim jeszcze ruszyłam. 

Od Seana - CD Harper

Przeglądając zdjęcia w aparacie zupełnie nie spodziewałem się zobaczyć takiej fotki. Chwilę studiowałem to zdjęcie, ciesząc oczy. Musiałem przyznać, że ciałko miała całkiem niezłe. Dopiero po chwili pokazałem jej swoje znalezisko. Miałem niezły ubaw z jej miny. Chyba nawet się zawstydziła. Sam uważałem, że nie miała ku  temu powodów. Szkoda, że nie zdążyłem przejrzeć więcej zdjęć. Kto wie... może znalazłbym jaką bardziej gorąca fotkę?

- Oczywiście, że nie musisz się przede mną usprawiedliwiać. Twoja sprawa, ale dzięki temu sam mogę sobie dopowiedzieć historię - zauważyłem rozbawiony.

- Lepiej zachowaj ją dla siebie - odparła, ściskając aparat w dłoniach.

Od Romaise - CD Andrew

Czekając aż woda na herbatę (o której ogromne zróżnicowanie jak przystało na dobrą gospodynię, zwłaszcza pochodzącą z szeroko rozumianych ziem azjatyckich szczególnie dbała) się zagotuje, wydobyła nóż z odmętów sari i odłożyła go z powrotem na miejsce. Raczej nie powinien być jej tym razem potrzebny. Andrew nie wyglądał jej na jednego z tych wielu mężczyzn, którym w głowie było jedynie wykorzystanie jej religii do spokojnego zaspokojenia własnych biologicznych rządz. Ach, gdyby tak jeszcze któryś z nich wpadł kiedyś na jakże cudowny pomysł zgwałcenia jej (inaczej tego, co często robili z jej ciałem, dziewczyna nie potrafiła już niestety nazwać) i uczynienia z niej swojej żony w myśli litery arabskiego prawa... Wtedy dopiero miałaby przechlapane, choć z pewnością zyskałaby większy status w mafijnych szeregach. Jak to mówią coś za coś. Na całe szczęście żadnemu z tych psychopatów najwidoczniej nie śpieszyło się do stanięcia na ślubnym kobiercu obok ciemnowłosej niewolnicy. A może po prostu do uspokojenia sumienia wystarczyła im myśl, że jako wyznawczyni nauk Mahometa i tak powinna wyjść za mąż jedynie za swojego brata w wierze ?  Cokolwiek nimi faktycznie motywowało, i tak była szczęśliwa, że nie musi towarzyszyć im na każdym kroku odziana w te długie, grube i ciemne szaty, spod których wystawały jedynie oczy noszone przez zamężne kobiety ze wschodu. 

Od Cassandry - CD Anraiego

Prawie każde kolejne słowa, które wypowiadał Onri, nie wróć - Anrai wytrącały ją coraz bardziej z równowagi, powodując że musiała zebrać wszelkie pokłady cierpliwości byle tylko nie rzucić w niego jakimś tekstem rodem prosto z najgorszych piekielnych otchłani, po usłyszeniu którego stałby się najprawdopodobniej jej wrogiem publicznym numer jeden. A trzeba tu dodać, że podczas pobytu w wojsku wielokrotnie je poszerzyła. Po tym jak przyłapał ją na gmeraniu skalpelem w zamku i szwendaniu się w zwykłym sportowym stroju po komisariacie postanowiła sobie jednak odpuścić. Tym bardziej, że wina za całe to zajście nie leżała przecież po jego stronie. To Cameron podwędził jej te cholerne klucze i to na nim powinna się później wyładować. A zrobi to niemal na sto procent.     

Od Dakoty - CD Rhysa

 Gdyby Chica wiedziała, gdzie ginie duża część dzieł jej siostrzeńca i co oprócz chęci rozwijania talentu oraz wyrzucenia z siebie nadmiaru złych emocji nim motywuje podczas ich tworzenia, zapewne nie tylko ostro przetrzepałaby mu skórę (a że była do tego zdolna przekonał się kilkakrotnie po zamieszkaniu w Londynie zanim nauczył się od niej uciekać po zrobieniu czegoś, za co mogła wpaść w słuszny gniew i zacząć wymachiwać morką szmatą, pasem czy, jak przystało na potomkinię rdzennych plemion, kawałkiem czegoś bardziej ekologicznego), ale także dołożyłaby wszelkich starań byle tylko nie mógł wyjść z domu bez towarzystwa jakiegoś odpowiedzialnego dorosłego. 

sobota, 27 sierpnia 2022

Od Rhysa - C.D Dakoty

Odkąd dołączyłem do grupki Mavisa, ten ciągle zajmował mnie jakąś robotą. Nie zliczę ile to godzin spędziłem na zgłębianiu tajników samoobrony czy posługiwaniu się różnego typu bronią. Nawet nóż, który na pierwszy rzut oka wydawał się łatwy w użyciu, wcale taki nie był. Widząc jak Sean czy Mavis posługują się takim maleństwem bez wysiłku, byłem zazdrosny. Chyba nigdy nie dojdę do takiej wprawy. A przecież planowałem zemścić się na Serpents, na ich szefie za to, że zabił miłość mojego życia. Nie mogłem mu tego darować. Także całe moje dnie były dość starannie zaplanowane. Dziś miałem nieco luźniejszy dzień, więc postanowiłem się trochę rozerwać. W dalszym ciągu ukrywałem się przed ludźmi z poprzedniej mafii, którzy chcieli mojej głowy za zdradę. Przez to stałem się przewrażliwiony i idąc ulicą potrafiłem oglądać się za siebie kilka razy. Mavis zapewnił mnie jednak, że w tej części miasta nie kręcił się nikt z obcej organizacji. Ktoś z Mavis zawsze obserwował nasze tereny i to mnie odrobinę uspokoiło.

piątek, 26 sierpnia 2022

Od Dakoty - do Rhysa

 Odłożył mokry pędzel na blat biurka, który jak zwykle pokrywała gruba warstwa z pozoru kompletnie niepasujących do siebie przedmiotów, po czym odsunął się o parę kroków od sztalugi. Przechylił nieco głowę, w wyniku czego gruby kosmyk włosów spłynął mu prosto na oczy, ograniczając pole widzenia. Czym prędzej odgarnął go na bok, nie zauważając nawet, że przy okazji ubrudził sobie policzek czerwoną farbą. 

Od Andrew CD Marleya

Pożegnał gości z firmowym uśmiechem na twarzy, a gdy wyszli, odwrócił się i westchnął ciężko. Praca w knajpie wbrew pozorom nie była jego wymarzonym zawodem. To znaczy, gdyby jego głównym obowiązkiem było gotowanie, a cała reszta zaledwie swego rodzaju dodatkiem, wtedy byłby szczęśliwy. Mimo że kiedyś był znany jako osoba bardziej otwarta niż zamknięta na kontakty międzyludzkie, w obecnej życiowej sytuacji zdecydowanie wolałby się ograniczyć. Najlepiej do minimum. W takim wypadku powinien zatrudnić kelnera. Ale taki kelner spędzałby z nim dużo czasu i mógłby go zacząć skądś kojarzyć (na przykład, ekhem, z wiadomości). A Andrew nie mógł sobie pozwolić na coś takiego. W skrócie: nie będzie więcej pracowników.
Korzystając z tego, że miał chwilę dla siebie, po zaniesieniu brudnych naczyń do kuchni powrócił za ladę i usiadł na swoim krzesełku, żeby trochę odpocząć.

czwartek, 25 sierpnia 2022

Od Andrew CD Romaise

Powstrzymał się od wytarcia dłonią policzka, w obawie, że będzie to wyglądało na niestosowne. Na moment zajrzał w głąb mieszkania, pospiesznie się rozejrzał. Nie wyczuwał już tej samej, mrocznej aury, co ostatnio. Było wręcz bardzo spokojnie i cicho. Sama kobieta wspomniała coś, że dzisiaj już nikt nie powinien tu zajrzeć. Tamtego mężczyzny musiało nie być w środku. Jak dobrze. Czyli jednak bywały chwile, kiedy opuszczał on mieszkanie, dając kobiecie trochę czasu na oddech. Chwila, nikt... Czy to oznaczało, że ktoś jeszcze tu przychodził? Kolejne osoby?
Sytuacja Romaise musiała wyglądać gorzej niż Andrew przypuszczał.
O matko, czy on miał zaraz się wpakować w niezłe bagno? Już jak myślał, że problem stanowił tylko jeden człowiek to czuł, że zbyt wiele nie będzie mógł zrobić, a teraz gdy wyszło na to, że jeszcze przynajmniej jedna osoba bierze w tym udział... Co jak to była jakaś szajka? A może któraś z tych mafii, o których raz usłyszał od pewnego gościa restauracji.
Oj, niedobrze, niedobrze.

Nowa postać - Dakota Quinn!


(edycja zdjęcia wkrótce)

KONTAKT: e-mail: ptkaln@gmail.com, Howrse: WTSW, Discord: WTSW#6401 (Pantera śnieżna)

Od Harper - CD Sean

 Kiedy tylko się obudziłam miałam ochotę wyskoczyć przez okno. Czułam się tragicznie i zaczęłam żałować swoich niektórych wyborów z poprzedniego wieczoru. Leżałam na boku co trochę pomogło zwalczyć ból brzucha.

- Przysięgam to był ostatni raz - mruknęłam sama do siebie. Nie miałam siły się ruszyć, a tym bardziej myśleć. Ze stanu agonii wyrwał mnie dźwięk powiadomienia w telefonie. Sięgnęłam po niego i cały czas leżąc zobaczyłam co się dzieje. Widząc zdjęcie od razu się uśmiechnęłam i odpisałam.

Od Seana - CD Harper

Wracając w stronę domu, gdzie odbywała się impreza, zapaliłem kolejnego papierosa. Tym razem szedłem sam, bo Harper na pewno już leżała w swoim łóżku. Uśmiechnąłem się na wyobrażenie jej jutrzejszego poranka. Kac nie będzie miał litości. Impreza trwała w najlepsze. Wydawało mi się, że przybyło więcej osób. Nie miałem ochoty na dalsze imprezowanie i szukanie kogoś na resztę nocy. Postanowiłem się zbierać. Jutro popołudniu musiałem iść do pracy z czego nie byłem zachwycony. Ruszyłem w stronę swojego zaparkowanego auta. Nie wyobrażałem sobie go tu zostawić. Był najcenniejszą rzeczą, jaką miałem. Moim oczkiem w głowie. Nie wypiłem tak dużo, abym nie dał rady dojechać do mieszkania. Czułem się na siłach, by wsiąść za kółko. Było to nieodpowiedzialne, ale wierzyłem w swoje możliwości. Jeszcze nie zdarzyło się, aby policja kiedykolwiek mnie zatrzymała i wykryła u mnie promile. Nie miałem daleko, więc odpaliłem auto i spokojnie wróciłem do siebie.

środa, 24 sierpnia 2022

Od Harper - CD Seana

- Palisz – odpowiedziałam. Niestety moje papierosy zostały w samochodzie Noah. Tak jak aparat. Westchnęłam głośno na samą myśl, że będę musiała się z nim spotkać. Na szczęście Sean poratował mnie fajką. Włożyłam jedną do ust i zatrzymałam się na chwilkę żeby mi ją podpalił.

- No więc? – wziął również jedną dla siebie. Ponownie ruszyliśmy do przodu w stronę mojego domu. Noc była dość chłodna, czego nie odczułam na imprezie. Co chwila czułam na twarzy zimne powiewy wiatru.

- Nie wyglądasz na gościa, który lubi słuchać smętów innych osób – mruknęłam wciągając trujący dym do płuc. Przytrzymałam go chwilkę. Sean nie wydawał się być aż tak zły jednak sprawiał wrażenie typa, który interesuje się tylko i wyłącznie sobą.

Od Seana - CD Harper

Jeden drink zamienił się w kolejne. Nie spodziewałem się, że dziewczyna jest w stanie tyle wypić i normalnie ustać na nogach. Widząc jednak jej ponaglające spojrzenie, nie protestowałem i dopełniałem kubeczek. Najwyżej biedaczka obudzi się jutro z potwornym kacem, który da jej nauczkę na przyszłość. Sam problemów z piciem nie miałem. To nie była moja pierwsza impreza w życiu. Potrafiłem wlewać w siebie duże ilości alkoholu i nie zaliczyć zgona.

Od Sumiere CD Anrai

Nie mogłam zasnąć. Próbowałam, ale ta szafka mnie dręczyła, a dokładniej jej zawartość. Podniosłam się z wygodnego dużego łóżka, spojrzałam w stronę wiszącego telewizora, który się automatycznie wyłączył. 
- Musiałam się chociaż zdrzemnąć, bo nie słyszałam telewizji. Możliwe, ale to pewnie i tak niewiele. - powiedziałam do siebie. - Sumiere czas wstawać. - dodałam, ponownie gadając do siebie. Miałam dziś sporo na głowie. Gdy spojrzałam na zegarek cyfrowy, było coś przed piątą rano. Dokładniej to czwarta trzydzieści. Ów zegarek prezentował się wraz ze wbudowanym budzikiem, na stoliku nocnym, wraz z lampką oraz kilkoma pierdołami. (Wśród nich zazwyczaj jest jakaś książka albo dwie, telefon, który się ładuje, tabletki, syropek oraz często zostawiam tu laptopa ~jeśli nie na tej to na drugiej).
Westchnęłam.

Od Harper - CD Seana

 - Tak, poproszę - mruknęłam wpatrując się w jego twarz. Chwilę później mój kubeczek był znowu pełny.

- Jak się w ogóle znalazłaś tu gdzie jesteś? Niewiele dziewczyn interesują samochody - uniosłam jedną brew do góry trochę zdziwiona jego spostrzeżeniem.

- Nie jestem pewna czy jesteś ślepy, czy o co chodzi ale ilość babeczek, które kręcą się przy tych wszystkich samochodach przekracza ludzkie pojęcie.

- Ale je interesuje tylko to ile kasy ma właściciel - wzruszył ramionami. - Ciebie chyba kręci coś innego.

Od Seana - CD Harper

Poznana dziś dziewczyna była dość ciekawą osobą. Nie spodziewałem się, że w jej towarzystwie będę czuł się tak dobrze. Fajnie było się rozerwać po tygodniu tyrania i jeżdżenia dostawczakiem w roli kuriera. Wyścigi i imprezy były zdecydowanie lepsze. To właśnie tutaj byłem po prostu sobą. Wśród tych ludzi nie musiałem nikogo udawać. Prawdziwy Sean Colley we własnej osobie.

Pomogłem Harper stanąć na nogi po tym, jak w końcu opróżniła swój kubeczek z alkoholem. Nie wyglądała na osobę, która często brała udział w takich imprezach, albo to ja się myliłem w tej kwestii. Rozśmieszyła mnie jej ostatnia uwaga. Czyżbym był aż tak oczywisty? Zwykle szukałem na noc jakiejś osoby by się zabawić. Z początku taki właśnie miałem plan. Tym razem czułem, że byłem na przegranej pozycji. Harper zdecydowanie miała charakterek, a mój urok osobisty na nią nie działał.

Od Marleya CD Andrew

Swój pierwszy wieczór na posterunku Marley spędził, gdy miał piętnaście lat. I to czystym przypadkiem, bo gdy wracał z Francine z jej kółka Matek Czytelniczek po Szklance Wina lub Dwóch, (a on z kółka Dzieci, które Zostały Wyciągnięte z Domu i Będą Na Siłę Swatane Przez Owe Matki Po Szklance Wina) jakiś szczyl podbiegł i ukradł jej torebkę. Gruby, znudzony oficer spisywał zeznania Francine, a gdy tylko zwrócił wzrok na małego Marleya, ze spływającym guylinerem, kolczykiem na łuku brwiowym i wściekle żółtymi włosami (rozjaśnianie ich w domu nie było dobrym pomysłem. Wcale nie wyglądał jak Kurt Cobain, tylko bardziej, jakby ktoś próbował zrobić z niego ludzką wersję cytryny), zaczerwienił się tak, jakby miał zaraz wybuchnąć.
– Ty – wskazał wielkim palcem na Marleya, i jak gdyby nigdy nic wyciągnął z kieszeni kajdanki. Bo oczywiście ten jedyny oficer, do którego zgłosiła się jego matka, był tym samym, któremu niecały tydzień wcześniej Marley napluł w twarz, gdy został złapany na malowaniu graffiti. Wtedy udało mu się uciec, starcia z dzieciakami ze szkoły nauczyły go, jak umknąć komuś, kto jest większy i silniejszy. Tym razem nie było ucieczki. Szczególnie że matka złapała go za kark, a oficer wyczuł swąd trawy, bo Marley zapomniał wyprać sweter.

wtorek, 23 sierpnia 2022

Od Harper - CD Seana

Przyłożyłam do ust zwiniętego wcześniej przez siebie blanta i wciągnęłam dość dużo powietrza do płuc. 

- Nie jestem, mam czternaście lat – wskazałam palcem na tłum za nim. Kątem oka spojrzał we wskazywanym prze mnie kierunku. – Widzisz tego gościa tam, z kamerą? Właśnie zostałeś głównym bohaterem odcinka łowcy pedofilów – tak, to był żart. Uśmiechnęłam się zadziornie po czym ruszyłam przodem w stronę kuchni. Co chwila wciągałam przyjemny dymek wprowadzający w stan błogości. Nieznajomy domyślił się, że ma iść za mną. Stanęłam przy wysepce kuchennej. Wokół nas było dość sporo ludzi rozmawiających między sobą. – Co pijesz? – zapytałam sięgając po dwa czerwone kubeczki. Chwilę się zastanowił i podsunął mi butelkę wódki. Wiedziałam, że to się skończy dla mnie tragicznie, ale musiałam być silna. Rozlałam alkohol do kubeczków i dopełniłam go colą. – Tak na dobry początek – podałam kubek nieznajomemu. 

Od Seana - CD Harper

Korzystając z wolnego wieczoru zaplanowałem na dziś spokojną przejażdżkę swoim autem, aby zebrać myśli. I to nie tak, że zwykle jestem zapracowany o tej porze. Szczerze mówiąc to prawdopodobnie na wpół bym leżał na kanapie i wypalał kolejnego papierosa, albo i coś lepszego. Byłem panem swego czasu... z wyjątkiem godzin, kiedy robię za kuriera. Legalna praca naprawdę ssie. Ale dzięki niej mogłem dostarczać nadprogramowe przesyłki oraz zbierać informacje. Nie planowałem na dziś żadnego wyścigu. To, że znalazłem się w tym miejscu wyszło jakoś spontanicznie. Starałem się wymyślić jak podejść panią blond policjantkę, Niver. Po naszym pierwszym spotkaniu spędzała mi sen z powiek. Nie była taka głupia i obawiałem się, że to ona jako pierwsza mnie przejrzy. Do tego dopuścić nie mogłem.

poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Od Anraia CD Cassandry

Dzisiejszy dzień zapowiadał się ekscytująco. Anrai miał pójść do pracy, szybciej ją skończyć i wrócić do domu. A przynajmniej takie były plany. Które swoją drogą w jego życiu nie zawsze się sprawdzały.
Bycie gliną, technikiem kryminalistycznym miało to do siebie, że nie dało się przewidzieć ilości wykonywanej roboty, która była zaplanowana przez los na dany dzień. Jednego dnia siedział na komisariacie i nic konkretnego nie robił, następnego uwieczniał ślady zbrodni, a kolejnego brał rewolwer, zakładał kamizelkę kuloodporną i ruszał na ostrą akcję. To znaczy, ostatnia sytuacja nie miała miejsca tak często. W sumie Anrai już nie pamiętał, kiedy ostatnio używał broni palnej.
Ach, na strzelnicy w zeszłym tygodniu. Ale jeśli mowa o używaniu rewolweru w prawdziwej akcji to rzeczywiście dawno nie miał okazji. Czy to dobrze? Sam zbytnio nie wiedział. Możliwe, że dla innych, bo De Veen nie był taki cierpliwy, kiedy przychodziła pora na strzały ostrzegawcze. Pamiętał, jak raz się musiał bronić przed zarzutami, że za wcześnie postrzelił uciekającego sprawcę. On sam nie wiedział, w czym tkwił problem. Gdyby nie jego szybkie podejmowanie decyzji, przestępca by im uciekł i tyle by go widzieli.

Od Anraia CD Sumiere

Szczur w szufladzie, szczur w szufladzie, szczur w szufladzie...
Brzmiało to prawie jak jakieś skandowanie.
Tak losowo przypomniał mu się moment z dzieciństwa, kiedy znalazł martwego szczura koło wejścia na klatkę schodową i postanowił go użyć do podwórkowej, grupowej zabawy w fantasy średniowiecze. Niestety, pozostałym uczestnikom wcale się nie spodobał ten pomysł, a mały Anrai, grający rolę czarodzieja, w oburzeniu użył zaklęcia zaklinania zwierząt i z krótkim hasłem: Bierz ich, rzucił szczurem w inne dzieciaki. Pisk na podwórku był niesamowity.

niedziela, 21 sierpnia 2022

Od Romaise - CD Andrew

 Jeszcze tego samego wieczora, gdy kąpała synka, zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno nie posunęła się o krok za daleko, wręczając ekspedientowi kartkę z rysunkami symbolizującymi sposób, w który była traktowana już od długich czterech lat. W końcu w sklepie z pewnością zamontowano kamery, a jedną z nich na sto procent skierowano właśnie na ladę, żeby nikt nie ukradł umieszczonych pod nią pieniędzy. Gdyby tak nagrania z nich dostały się w niepowołane ręce... Aż zamarła na samo wyobrażenie konsekwencji, w wyniku czego niechcący nałożyła trochę mydła do oczu malca, który natychmiast zaczął płakać. 

Od Cassandry - do Anraiego

 Ostatnie kilka miesięcy w życiu Cassandry było naprawdę trudne - najpierw dowiedziała się o zamordowaniu ukochanego męża przez libijskich terrorystów, tydzień późnej przyglądała się jak pusta trumna zjeżdża do dużej, prostokątnej dziury wykopanej w międzyczasie w ziemi należącej do holenderskiej Lejdy, a po zakończeniu tej jakże smutnej ceremonii oraz powrocie do domu próbowała wytłumaczyć dzieciom zawiłe zbiegi okoliczności, które doprowadziły do przedwczesnej śmierci ich ojca (co nawiasem mówiąc nie należało do najprostszych zadań, ponieważ sama wciąż nie potrafiła przyjąć ich do wiadomości, mimo że przecież wielokrotnie na własne oczy widziała okropne skutki działalności radykalnych islamistów), następnie skierowała się do pracownika biura nieruchomości z prośbą o pomoc w sprzedaży lokalu i przystąpiła do pakowania wszystkich przedmiotów potrzebnych jej oraz szkrabom do rozpoczęcia pisania nowej historii w Londynie, gdzie czekał już na nią nie tylko dawny przyjaciel z wojska, u którego miała się zatrzymać dopóki nie znajdzie własnego kąta, ale także ciepła posada naczelniczki Wydziału Kryminalnego na jednym z tamtejszych posterunków policji (tę zdobyła zarówno dzięki swoim niecodziennym kwalifikacjom, jak i właśnie dzięki wstawiennictwu Maya, za co była mu ogromne wdzięczna). Miała ją objąć po niedawno zastrzelonym koledze po fachu, co z kolei kazało jej się zastanowić czy przyjmując tę jakże lukratywną ofertę nie wystawia się czasem na zbyt wielkie niebezpieczeństwo. W końcu ktoś, kto stał za tą zbrodnią, będzie teraz zapewne czyhał i na jej głowę. Ponadto intuicja podpowiadała jej, że to, że na jego następcę spośród z pewnością wielu kandydatów została wybrana akurat osoba pochodząca zza wielkiej wody, a więc bardzo mało zorientowana w miejscowej sytuacji nie stanowiło jedynie dzieła przypadku . A w dodatku była kobietą, a te zwykle musiały dość długo udowadniać swoją wartość zanim wywalczyły jakąkolwiek wyższą pozycję, szczególnie gdy chodziło o służby mundurowe, a już zwłaszcza, gdy tak jak ona były samotnymi matkami. Może w wyniku złych doświadczeń zdobytych podczas lat spędzonych w amerykańskiej armii popadała w paranoję powodującą, że na każdym kroku widziała jakiś spisek, ale i tak postanowiła przyjrzeć się wszystkiemu bliżej na własną rękę najszybciej jak okaże się to możliwe. Szefowie angielskich mafii i inne pomniejsze męty mogli sobie myśleć, że będą mogły wreszcie w pełni wyciągnąć swoje ostre pazury w kierunku zwykłych obywateli, ale ona w żadnym wypadku nie zamierzała im na to pozwolić. Nie po to przez pięć pierwszych wiosen zawodowej kariery użerała się z niezliczonymi hordami najbardziej okrutnych ludzi w różnych zakątkach globu, żeby obecnie nie poradzić sobie z tymi, którzy chcieli rzucić stolicę Wielkiej Brytanii na przysłowiowe kolana za pomocą zwykłej mieszaniny znacznie mniej wymyślnej broni oraz szczypty terroru. 

Od Andrew CD Marleya

Uniósł nieco brwi, przyjrzał się badawczo koledze.
Marley naprawdę mógł go nauczyć grać? Poświęciłby mu swój czas? Cóż, Andrew z pewnością by to docenił. Od zawsze twierdził, że nauka najlepiej (a przynajmniej w jego przypadku) wychodziła pod okiem kogoś, kto się znał na rzeczy. Wtedy można było dostać taki przypływ motywacji oraz chęci do rozwijania swojej wiedzy i umiejętności, poszerzania ich o kolejne kategorie. W końcu on sam najszybciej nauczył się gotować dzięki matce. Nauczył się grać w szachy, ponieważ dawny kolega ze szkoły chciał na nim ćwiczyć do zawodów. Odkrył techniki walki pod okiem najlepszych.
– Hm, jeśli byś mnie nauczył grać to raczej bym kupił jakiś instrument – powiedział po krótkim namyśle. – Jakoś bym uzbierał, jakbym się spiął w sobie.
Gdyby Marley dał mu lekcje, Andrew wtedy czułby się wręcz zobligowany do odwzajemnienia gestu poprzez zakup instrumentu. I, oczywiście, byłby mu bardzo wdzięczny.
Właściciel sklepu spoglądał na niego z dobrą chwilę, jakby mocno się nad czymś zastanawiał. Uśmiech z jego twarzy stopniowo zanikał, lecz wtem szybko powrócił.
– Okej, nauczę cię – powiedział prawie pewnie. – Granie na instrumencie nie jest takie trudne. Przynajmniej mam taką nadzieję – dodał ciszej.
Andrew zignorował ostatnie zdanie, jedynie uśmiechnął się lekko.

Od Harper - Do Seana

 - Jesteś gotowa na dzisiaj? - siedziałam z Noah w garażu, który znajdował się przy bloku, w którym mieszkał. Wynajmował go. Robił coś przy samochodzie, a ja grzecznie obserwowałam przeglądając od czasu do czasu zdjęcia, które miałam zapisane w lustrzance. 

- Zależy o co pytasz - uśmiechnęłam się i oderwałam wzrok od wyświetlacza. Oczywiście chodziło mu o wyścig i imprezę, która miała się odbyć po nim. Zostaliśmy zaproszeni przez jednego z organizatorów. - Chociaż w sumie... w obu przypadkach odpowiedź brzmi - tak.

- Tak myślałem - grzebał w silniku swojego, już całkiem wiekowego BMW, którego używał do jazdy na wyścigach. Może i nie wyglądało na potężne, ale dzięki odpowiednim usprawnieniom grat mógł prześcignąć niejeden samochód. Na co dzień Noah jeździł zupełnie innym samochodem, którego szkoda mu było, jak to mówił "rozjebać". 

Nowa postać - Harper Flynn!

(edycja nastąpi w późniejszym czasie)
KONTAKT: dzień dziecka#2313

Od Sumiere CD Anrai

Nie należałam do osób strachliwych albo do takich, które obrzydza zapach i widok zmasakrowanych ciał. Szczur to jednak inny element. Jest to zwierzę, które odpycha mnie do takiego stopnia, że jestem w stanie wskoczyć na biurko czy szafę, by z piskiem się schować i nawet zawiadomić kogoś, by tu wpadł i pozbył się tego utrapienia. Robactwo nie jest dla mnie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że czułam się odpowiedzialna za to, co się znajdowało w tej szufladzie. Czemu wcześniej nic nie poczułam? Zbytnio skupiłam się na pracy? Kiedy ktoś to podłożył? Czemu, akurat w moim biurku? Wzdrygnęłam się i spojrzałam w kierunku drzwi. Chyba powinnam skierować się do domu po czymś takim. Najpewniej jednak mnie przesłuchają, bo oczywiście to MOJE BIURKO. 

sobota, 20 sierpnia 2022

Od Andrew CD Romaise

Odprowadził klientkę wzrokiem; gdy zniknęła mu z pola widzenia spuścił głowę i popatrzył na leżącą przed nim na blacie niedużą kartkę. Wolno wziął ją do ręki, badawczo obejrzał to, co się na niej znajdowało.
Czyli się nie mylił. Kobieta potrzebowała pomocy. I najprawdopodobniej zagrożeniem był tamten mężczyzna, którego Andrew zauważył w jej mieszkaniu.
Zapatrzony w kartkę przygryzł dolną wargę. Jedna kwestia załatwiona, z czego jednak nie był wcale zadowolony. Oznaczało to, że Romaise rzeczywiście coś mogło grozić. Ale co on miał z tym zrobić? To nie tak, że nie chciał pomóc, gdzie, wręcz sumienie mu powtarzało, że teraz to już nie może siedzieć bezczynnie i wszystko oglądać z oddali. Mimo to nie miał dużego pola do popisu. Wydawać by się mogło, że najbezpieczniejszą opcją byłoby zgłoszenie tego na policję, ale wiadomo – on nie zamierzał mieć z nią żadnego kontaktu, a też istniała szansa, że zamieszanie się funkcjonariuszy w tę sprawę przysporzy kobiecie kłopotów. Czyli co, sam miał interweniować? To też nie prezentowało się najlepiej. Żeby rzeczywiście wywrzeć mocne wrażenie na sprawcy, musiałby mu ostro pokazać, gdzie jego miejsce, ale tamten mężczyzna nie wyglądał na kogoś, kto by mu łatwo uległ. Pewnie zadzwoniłby po gliny...

Od Anraia CD Sumiere [16+]

Wszedł do dużego hangaru spowitego w mroku, poprawił marynarkę, jaką właśnie miał na sobie. Trzymając w ustach lizaka o smaku jabłkowym rozejrzał się dookoła. Cały budynek wyglądał na opuszczony. Wielka, pusta, zakurzona przestrzeń, jedynie kilka cegieł i desek walało się po podłożu. Panowała noc, więc hangar otulony był tajemniczą aurą.
Dostrzegł po drugiej stronie żółtopomarańczowe światło. Zmrużył nieco oczy, ujrzał w oddali prowizoryczne ognisko w dużej metalowej beczce oraz zgromadzonych wokół niego siedmioro ludzi. Każdy ubrany był schludnie, lecz nie wyglądali wcale na biznesmenów. Nie, ewidentnie emanowali mroczną energią. Ich wygląd, wyrazy twarz. Bandziory, na sto dziesięć procent.
Sięgnął ręką za plecy, pospiesznie wymacał wystający ze spodni chwyt pistoletu. Broń była tam, gdzie ją schował i czekała w pogotowiu.

piątek, 19 sierpnia 2022

Od Marleya CD Andrew

Ma krew na rękach. Przynajmniej tak mu się wydaje. Powietrze jest stęchłe i ciężkie i przede wszystkim ciemne, i to przez to ostatnie nie jest w stanie powiedzieć, czy ciepła ciecz na jego skórze to faktycznie krew. Na pewno nie planuje wsadzać palców do ust, nawet jeżeli jakieś dziesięć lat temu zrobiłby to bez zastanowienia. 
Coś rusza się w oddali, gdzieś w rogu jego wzroku i sam nie wie, czy idea spotkania się twarzą w twarz ze szczurem (czy czymś innym, bardziej obrzydliwym), czy rosnąca w jego gardle gula zmusza go do ruszenia się z miejsca. 
Kręci mu się w głowie. Musiał zasnąć przy stoliku, i to nie w swoim mieszkaniu, bo nie rozpoznaje korytarza, którym przeciska się do łazienki. Przez chwilę w jego głowie pływa nieco przerażona myśl, że jakimś cudem rzucił dwa lata w błoto i uchlał się w pierwszym lepszym barze i boże, co z Bonnie?, kiedy wreszcie patrzy swojemu odbiciu w oczy, dziwnie ostremu w półmroku.
– Och.

czwartek, 18 sierpnia 2022

Od Cassandry do Shey

Gdyby tylko wiedziała, że jej ukochany Acco zostanie zamordowany przez członków jednej z większych bliskowschodnich organizacji terrorystycznych kierujących się w swoich działaniach zasadami radykalnego islamu, z pewnością dołożyłaby znacznie większych starań, byle tylko powstrzymać go od ostatniego wyjazdu do Libii. Niestety wbrew swojemu pierwszemu imieniu nie potrafiła przewidywać przyszłości, więc choć niespełna dwa miesiące temu stała nad pustą trumną, którą eleganccy pracownicy zakładu pogrzebowego spuszczali do wcześniej wykopanej dziury w ziemi na terenie cmentarza należącego do holenderskiego miasta Lejda, trzymając za rączkę zalewającą się gorzkimi łzami Lav i tuląc w ramionach wyraźnie zdezorientowanego Keesa, wciąż nie potrafiła pogodzić się z myślą, że jej luby nigdy już nie stanie w drzwiach ich wspólnego przytulnego gniazdka z tym swoim wspaniałym szerokim uśmiechem na twarzy i opierając się jedną ręką o framugę nie zrelacjonuje jej szczegółów swojej niedawnej podróży. Mimo upływu czasu nadal nie chciała dopuścić do siebie okropnej myśli, że redaktor naczelny gazety, dla której mężczyzna jej życia przepracował wiele lat się nie pomylił, twierdząc, że jego pracownik najpierw dostał się w ręce rebeliantów, a potem zginął w wymianie ognia między nimi a antyterrorystami. 

Nowa postać - Cassandra Tyndall-Hein!


(będzie poprawiane soon)
KONTAKT: e-mail: ptkaln@gmail.com, Howrse: WTSW, Discord: WTSW#6401 (Pantera śnieżna)

środa, 17 sierpnia 2022

Od Romaise - CD Andrew

 Gdyby przepisy koraniczne jej tego nie zabraniały, zapewne natychmiast zarzuciłaby swojemu wybawcy ręce na szyję i udając, że całuje go w policzek w geście podziękowania, wyszeptałaby krótką prośbę o ratunek. Ale jako kobieta nie mogła przekroczyć pewnych norm religijnych, o czym wciąż mierzący do jej małego aniołka bandzior doskonale wiedział i co zresztą bezczelnie wykorzystywał, bawiąc się jej emocjami niczym kot kłębkiem wełny. Dla niego najwidoczniej świetną rozrywką było obserwowanie z cienia jak trudno radzi sobie ze sprzecznymi emocjami.

Od Sumiere CD Anrai

Gdy zasiadłam do odpowiedniego biurka, od razu wzięłam się za stertę raportów, które leżały rozwalone na całym biurku. Jeszcze, gdyby się dało, to najpewniej wszystkie szuflady, byłyby zajęte, owymi dokumentami. Musiałam je odpowiednio wybierać, by ta sterta się nie zepsuła jak zamek z kart. Po kolei je sprawdzałam i odpowiednio sortowałam, by sobie po części ułatwić pracę, oraz móc w razie czego zanieść je do odpowiedniej osoby. Kilka razy musiałam wstać, by sprawdzić i przynieść sobie spis dowodów, czy wszystko się zgadza i nic nie zostało pominięte. Oczywiście co jakiś czas, gdy odkładałam ukończone raporty na odpowiednie do tego miejsce. Po prawej stronie dochodziły kolejne i kolejne. Tak jakby nie było tego końca. Zresztą i tak mogę po godzinach pracować albo nawet dłużej. Nie musiałam słuchać muzyki, by móc się skupić. Hałas na komisariacie albo rozmowy tuż obok mnie nie przeszkadzały mi. Można rzec, że całkowicie nie zwracałam na nie uwagi. Co jakiś czas jakiś policjant przychodził po zrobione raporty. 

Od Andrew CD Romaise

Andrew stał cierpliwie przed drzwiami, gdy wtem się one otworzyły. W progu stanęła młoda kobieta, która widząc go uniosła wysoko brwi z miną, jakby ogromny wręcz ciężar spadł z jej barków. Nogi pod nią gwałtownie się ugięły, ale oparła się ręką o futrynę, dzięki czemu nie wyglądało to tak dramatycznie.
Choć zadała jedno krótkie pytanie, Andrew od razu wyczuł, jak bardzo drżał jej głos. Znał dosyć dobrze ten ton. A mimo to postanowił go na razie zignorować. Może po prostu zdała sobie sprawę, że zgubiła dokumenty i w przerażeniu je szukała? To było bardzo prawdopodobne.
Powstrzymując się od zmierzenia jej zmartwionym wzrokiem z góry na dół wyprostował się i przyjął spokojny wyraz twarzy, mówiąc:
– Dobry wieczór, przychodzę, ponieważ znalazłem to w sklepie i postanowiłem oddać.
Wyciągnął nieco przed siebie rękę, w której trzymał szmaragdową saszetkę.

wtorek, 16 sierpnia 2022

Od Romaise - CD Andrew

Trzęsąc się na całym ciele dziewczyna zajęła miejsce na fotelu kierowcy, po czym z trudem odpaliła silnik. Łzy spływające rwącym strumykiem po policzkach nie tylko rozmazywały jej starannie wykonany makijaż, ale także, co jeszcze gorsze, kompletnie zasłaniały widok, toteż przejechawszy zaledwie kilka metrów, skręciła na parking znajdujący się w pobliżu jakiejś restauracji, o czym przekonała się dopiero, gdy po paru minutach jeden z jej pracowników zapukał w szybę. Domyślając się, że chłopak tak łatwo jej raczej nie odpuści, w końcu zatrzymała się na terenie należącym do lokalu, niechętnie ją opuściła i siląc się na lekki uśmiech, który niestety wyszedł jej bardziej niż blado, zmusiła się, by zerknąć w jego stronę.

poniedziałek, 15 sierpnia 2022

EVENT [P1] Włoskie Wakacje [cz.4]

 POKÓJ 4 - Zeno

ZENO
Względnie ogarnąłem towarzystwo i dopiero kiedy pokazałem im pokoje mogłem w spokoju dostać się do mojego starego pokoju, który zajmowałem jak byłem młodszy. Wspomnienia z dzieciństwa wracają kiedy wchodzi się do swojego dawnego pokoju. Rzuciłem walizkę gdzieś w kąt biorąc za chwilę jakiś luźniejszy t-shirt i chcąc narzucić go na siebie zacząłem odpinać tym razem białą koszulę. To chyba czas żeby zrezygnować z oficjalnego pana biznesmena i trochę się odprężyć. Przestać się martwić tym co zostało w Londynie i czy na pewno moi ludzie czegoś nie wywiną.
FAYE - Twój brat to matoł. Totalne przeciwieństwo ciebie. -blondynka rzecz jasna wbiła jak do siebie prawdopodobnie pokierowana przez Melissę gdzie znajduje się mój pokój. Westchnąłem tylko cicho wpatrując się w obraz za oknem i dokańczając odpinać ostatnie guziki. -Jaką ja jestem szczęściarą, że zawsze trafiam akurat jak się rozbierasz - sądząc po jej krokach właśnie spoczęła na moim dużym łóżku przyglądając się mi.
- Albo po prostu ostatnio nie dajesz mi żyć. - spojrzałem na blondynkę przez ramię, a ona słysząc to co powiedziałem jedynie się zaśmiała.
FAYE - Weź powiedz coś po włosku - przygryzła delikatnie, na krótką chwilę swoją dolną wargę. Co za kobieta...- I w ogóle to po co Ci ta cała Blair i Lydia? - skrzywiła się
- Żeby Ci podnieść trochę ciśnienie - odgryzłem się. Faye wstała z miejsca podchodząc teraz do mnie, a kiedy odwróciłem się w jej stronę uderzyła mnie pięścią w tors. Nie bolało, a bardziej bawiło.
FAYE - Mam to potraktować jako wyzwanie czy co? Po co to robisz?
- Czekam aż coś przyznasz sama przed sobą - zmierzwiłem jej blond włosy wymijając ją i za chwilę biorąc biały t-shir , który za moment nałożyłem na siebie.

EVENT [P1] Włoskie Wakacje [cz.3]

Pokój 2 - Blair, Natalie & Lydia

BLAIR

Droga na lotnisko i lot były dla mnie dość stresujące. Od mojej ostatniej rozmowy z Zeno można powiedzieć, że trochę się uspokoiłam względem całej tej.. sytuacji. Chyba największym obecnie sprawcą mojego spięcia było to, że tak naprawdę nigdy nie latałam samolotem. Nie mieliśmy w zwyczaju spędzać wakacji za granicą, jeśli dało się tam swobodnie dojechać, dla nas nie był to żaden problem. Ale byłam w tym wszystkim podekscytowana tym, że w końcu zwiedzę trochę świata. O ile ktokolwiek będzie miał w ogóle iść zwiedzać. Raczej nie będę się pchała do tego pomysłu samotnie, bo znając moją orientację w terenie.. może się to źle skończyć.

Dotarcie na miejsce przypominała mi niemalże scenę z jakiegoś filmu, ponieważ posiadłość Moretti-Harrisów przerosła moje wszelkie oczekiwania. A myślałam, że ja mam za dobrze.

Okazało się, że pokój będę dzielić z dwoma dziewczynami: Natalie i Lydią. Odetchnęłam na to z ulgą bo jeśli ich wcześniej nie spotkałam, to spokojnie zacznę znajomość na neutralnym gruncie. Nie żebym kogokolwiek tutaj poznała w jakiejś niesprzyjającej sytuacji.. no może poza Zeno, Max'em, Melissą, Lukrecją.. kogo ja oszukuję. Przecież większość z nich poznałam w bardzo niekomfortowych i źle naświetlonych sytuacjach. Na myśl o tym jak Melissa mierzyła do mnie z broni przechodziły mnie dreszcze. Ale wydawało się, że ta sytuacja jakoś po niej spłynęła. Może z jednej strony powinnam się cieszyć, że jakoś bardzo na chwilę obecną tego nie rozpamiętuje.

Wyglądało na to, że pomieszczenie było traktowane jako pokój dla gości, a może coś zostało zmienione na nasz przyjazd, ponieważ znajdowały się tutaj trzy osobne łóżka.

Kiedy rozpakowałyśmy swoje rzeczy zaczęłyśmy niewinną rozmowę, którą można dodać do kategorii 'small talk'.

- Mam nadzieję, że wy też przekonacie się do sukienek, jest zbyt ładna pogoda, żeby nie skorzystać - zwróciłam to głównie w stronę Lydii, która dumała nad swoimi ubraniami.

niedziela, 14 sierpnia 2022

Od Andrew CD Romaise

Bycie sprzedawcą w lokalnym sklepie nie należało do trudnych prac. A przynajmniej było łatwiejsze od prowadzenia samotnie knajpy. Człowiek sobie siedział za ladą, obsłużył jednego klienta na kwadrans, trochę posprzątał, okazjonalnie sprawdził stan produktów. Układanie rzeczy na półkach tutaj nie było wcale takie męczące, zwłaszcza że w przeciwieństwie do dużych marketów pośpiech był zbędny.
Andrew lubił tę pracę. Wujek John należał do najmilszych osób, jakie w życiu poznał. Zawsze dbał o swoich pracowników, szanował, dobrze płacił i często rozpieszczał. Andrew również darzył go ogromnym wręcz szacunkiem. W końcu dużo mu zawdzięczał.
Gdy klientów nie było widać na horyzoncie, a on nie miał nic do roboty, siadał na krześle i przeglądał wiadomości, artykuły, nowinki w Internecie. Przyjemne zajęcie, szczególnie myśląc o tym, że u siebie w knajpie znacznie mniej miał przerw. Musiał przyznać, że w sklepie wujka Johna w zasadzie to on odpoczywał od swojego biznesu. Co prawda, przydałoby się inne zajęcie niż męczenie newsów do ostatniej informacji... Chyba zacznie pasjansa układać.

Od Anraia CD Sumiere

Jeśli Anrai miał być szczery, praca detektywa niekiedy go męczyła. Cóż, sam się do niej pchał, ponieważ z racji, że robił teraz za technika kryminalistycznego, nie musiał się tak przykładać do roboty, ale z tylko sobie znanych przyczyn postanowił, hm, pomagać (jeśli w jego przypadku to trafne określenie) w rozwiązywaniu spraw. Dostawał za to dodatkowe pieniądze, żeby nie było, ale inni już podpatrzyli, że Anrai pracuje, dlatego jak mogli to próbowali go ciągnąć do różnych obowiązków. I to już mu niekoniecznie pasowało.
Bywały sytuacje, kiedy uparcie odmawiał. Jeśli miał do tego prawo, wolał jednak choć trochę decydować o tym, co będzie robił i w jaki sposób przyczyni się do rozwoju policji. Nie będzie przecież załatwiał za kogoś brudnej roboty. Wyjątkiem był scenariusz, kiedy mógł jeszcze coś innego z tego wyciągnąć. Wiadomo, taki mały deal.
Tak oto odmówił pomocy przy jakiejś sprawie, która go kompletnie nie interesowała, i to jeszcze od Terry'ego.

sobota, 13 sierpnia 2022

Od Romaise - do Andrew

Ostatnie parę dni upłynęło na tyle spokojnie, że Romaise aż nie mogła w to uwierzyć. Czyżby mieszkańcy Londynu, z nią samą włącznie mogli chwilowo spać spokojnie, nie obawiając się, że już następnego dnia mogą pożegnać się ze swoim majątkiem, zdrowiem lub życiem, czy co tam jeszcze stawiali na pierwszym miejscu ? Naprawdę chciałaby w to wierzyć, ale musiała się pogodzić z myślą, że władające miastem mafie znowu najwidoczniej szykują coś wielkiego. Być może nawet na skalę tego całego zamieszania z porwaniem jednego z Harrisów, ale co ona tam wiedziała. Była przecież tylko zwykłą służką, a tym nigdy nie mówiło się za dużo. Zresztą tak było nawet lepiej - im mniej wiedziała o planach Jaydena, tym była bezpieczniejsza, a wraz z nią jej mały aniołek. A przynajmniej do czasu aż któryś z tych debili nie stwierdzi, że być może jest zupełnie inaczej. Skutków takiej teorii wolała sobie nie wyobrażać. Już bez tego miała przecież wystarczająco dużo kłopotów. 

Od Rhysa - CD Isaaca

Nie podobała mi się cała ta rozmowa. Czemu mieliśmy skupić się na moim bracie? Był gliną to fakt. Możliwe, że miał jakieś informacje na temat Serpents. Raczej na pewno coś na nich mieli na tej komendzie. Szczerze wątpiłem, aby zechciał z nami współpracować. Nie mogłem go nawet o nic poprosić. Dla niego już nie żyłem. Doskonale pamiętałem jego wyraz twarzy podczas naszego ostatniego spotkania. Gardził mną i gdyby nie zdrowy rozsądek, zapewne by mnie tam zatłukł i porzucił w lesie. Odkąd zakochał się w Lukrecji, całkowicie się zmienił. Zawsze był porządnym facetem. Kochał swoją pracę najbardziej na świecie. W życiu nie złamałby prawa. A ta dziewczyna co z nim zrobiła? Owinęła go wokół palca, był na każde jej skinienie. Był ślepo w nią zapatrzony i zapewne to go niedługo zgubi. Kiedy tylko jego powiązania z mafią wyjdą na jaw, będzie bardzo tego żałował.

- Spróbuję... może uda mi się czegoś dowiedzieć, ale nie daję gwarancji - odpowiedziałem na jego słowa. - Nasze relacje ostatnio są dość... napięte.

Od Seana - CD Niver

 Wizyta w mieszkaniu u tej uroczej blondyneczki nie należała do najłatwiejszych. Przekonałem się już, że blondynki nie są tak głupie i puste, jak głosi stereotyp. W jej przypadku to się nie sprawdziło. Ta dziewczyna była dość bystra i nie dała się tak łatwo podejść. Naprawdę miałem dość wysoką poprzeczkę do pokonania. Planowałem przekonać ją do siebie, aby podstępem zdobyć informacje. Nawet nie zauważyłem, kiedy to ona przepytywała mnie. Chwilami czułem się jak na komendzie podczas przesłuchania. Obawiałem się nawet, że tą wizytą sam sobie strzeliłem w kolano. Musiałem znaleźć sposób, aby znów odwrócić rolę.

Nie przepadałem za winem, ale dla tej chwili zrobiłem wyjątek. Wszystko szło nawet gładko do czasu, aż nie wspomniała o shurikenie. Wpatrywałem się w jej dłoń, gdzie trzymała małą gwiazdkę. Zapewne w tej chwili moja mina była bezcenna. Skąd to cholerstwo się tu wzięło? Próbowałem zastanowić się, jak odpowiedzieć na jej pytanie. Jaką miałbym wcisnąć jej wymówkę? Nie była w końcu taka głupia. To wszystko wina Isaaca! Wszędzie ma to swoje żelastwo. Nawet w tej głupiej koszuli, którą od niego pożyczyłem. Wpadłem po uszy w bagno. Na pewno Niver nie łyknie wytłumaczenia, że niby to znalazłem przypadkiem na ulicy w drodze do niej.

piątek, 12 sierpnia 2022

Od Isaaca - CD Rhysa

 Od samego początku widziałem, że Rhys nie odpowiada szczerze. Może... nie! Inaczej. Odpowiadał szczerze, ale tak by nie zdradzać mi jeszcze za dużo. To nic. I tak wszystkiego dowiemy się w swoim czasie, a on nie będzie miał na to wpływu. Musiałem wszystko trzymać w ryzach, bo nowa osoba w szeregach oznaczała niestety też dodatkowe problemy. Fakt, że ten jego braciszek był policjantem tylko wszystko bardziej komplikował. Na pewno będzie go szukał, jeżeli mieli chociaż minimalnie pozytywne stosunki. Nie wiem o co tam poszło i czy to on go tak załatwił, ale gdyby nawet przez chwile pokusiłoby go żeby zacząć węszyć na nasz temat...

wtorek, 9 sierpnia 2022

Od Sumiere CD Nissany

Od prawie dwóch tygodni, na terenie Londynu występują serie napadów. Gdy policja zjawia się na miejscu, po nich śladu już nie ma. Nigdy nie wiadomo, w jaki cel uderzą. Jeden ze światków dostrzegł tatuaż, który przedstawiał sieć pajęczą. Umieszczona na szyi. Nawet gdy się chodziło od jednego tatuażysty do drugiego, nie dało to żadnych użytecznych informacji. Wiele osób taki posiada, jest popularny. Uciekają na piechotę, jakby znali drogi ucieczki oraz już wielokrotnie odwiedzali te miejsca. To był traf w dziesiątkę. Gdyż tylko jedna osoba w trzech miejscach miała ten sam tatuaż i okazała się tą samą osobą. Mimo ucieczki został złapany, jednakże jego zeznania zaprowadziły sprawę w kolejny ślepy zaułek. On wraz z kilkoma znajomymi, chcieli okraść jubilera, ale ktoś ich ubiegł i uciekł. Wrabiają? Może, chcą pożerować na poprzednich i zyskać ich sławę. 

poniedziałek, 8 sierpnia 2022

Od Nissany - Do Sumiere

Wyciągnęłam z auta bagaż i spojrzałam na mój nowy dom. Stało się, jestem w Londynie. Żyłam nadzieją, że tutaj w końcu znajdę swoje miejsce, a przynajmniej że tu będzie mniej problematycznie ? Hmm pytanie czy tak w ogóle może być w sytuacji w której się znajduje od lat. Westchnęłam głośno i mocniej zaciskając dłoń na uchwycie walizki, ruszyłam na przód, za sobą usłyszałam odjeżdżającą taksówkę. Dom, który prawnie należał do Tonyego, był cudownym prezentem na zaczęcie życia tutaj. Budynek był przepiękny, lubiłam takiego typu domy. Trzy piętra, no ładnie, nie było mi tyle potrzebne ale cóż, narzekać nie będę. Jedyne co mi się nie podoba to to, że są trzy wejścia, jedno służyło kiedyś jako wejście do warsztatu, a drugie służyło tylko i wyłącznie do wejścia na tzw. piwnicę. Środkowe do których prowadziły schody były tymi głównymi, do których właśnie się kierowałam. Kiedy podeszłam do dużych, kremowych drzwi od razu wpadła mi w oko koperta przyklejona nad klamką. Wzięłam ją od razu do rąk, ale postanowiłam otworzyć dopiero w domu. Gdy weszłam do środka ukazało się na prawdę przyjazne dla oka pomieszczenie, może było trochę zbyt jaskrawo ale z tego co wiem mogę zmienić w tym domu wszystko co mi się tylko podoba. Moje myśli zakłóciło ciche popiskiwanie, następnie słyszałam jak coś truchta w moją stronę. Zza ściany wychylił się ciemnawy pyszczek, to był szczeniak. Byłam zakłopotana, skąd on tutaj, przecież dom był nie zamieszkany. Chyba że.. list, w nim może być wszystko wyjaśnione. Uklękłam i wyciągnęłam rękę w stronę małego stworzenia, które prawdopodobnie należało do mnie. Owczarek od razu przybiegł i zaczął się cieszyć kiedy tylko mnie obwąchał, pewnie poczuł się bezpiecznie, zaczął po mnie skakać, lizać, był taką małą puchatą kulką szczęścia. W kuchni usiadłam na jednym z krzeseł barowych i otworzyłam list. 

Od Sumiere CD Anrai

- Informacje o personach, z którymi będę pracować, są istotne, bym sama mogła stwierdzić, czy rzeczywiście są one prawdą, czy może wręcz przeciwnie. - rzekłam, dobierając słowa tak, by nie urazić, ale jednocześnie też nie wskazać konkretnej postaci.
Gdy tak szliśmy, mogłam dostrzec, że to miejsce jest znacznie większe, niż można było pomyśleć. Pracowałam już w kilku miejscach, jednakże nie wszystkie były powierzchniowe duże. Pamiętne pierwsze, gdy zaczynałam, było ono ciasne niemalże jak klitka mieszkania. Tamtejsi policjanci, bywali różni. Jednakże starali się być mili, że aż chciało się im powiedzieć "bądźcie sobą", "nie musicie być cały czas na siłę tacy". Te jednak słowa pozostały jedynie w mojej głowie. Nikt ich nie usłyszał, gdyż nie było potrzeby, a dokładniej wolałam nie wychodzić przed szereg. Jako początkująca, lepiej się nie ośmieszyć, albo nie zbłaźnić.

Nowa Postać - Nissana Blake!

 
KONTAKT: Wolfsitra#7001(discord), natalia.gajewy@gmail.com(mail), Jawa558(howrse)

EVENT [P1] Włoskie Wakacje [cz.2]

 POKOJ 1 - Lukrecja & Harvey

LUKRECJA

Nie sądziłam, że Harvey jest taki zaborczy. Spojrzałam do góry chcąc zobaczyć jaki ma teraz wyraz twarzy, ale kiedy zapytał o to, czy wszystko w porządku od razu się uspokoiłam. W sumie to on raczej nie był tak bardzo bojowo nastawiony, a teraz po prostu w obecności tylu mężczyzn mógł poczuć się zagrożony. Ucałowałam go w policzek co wyraźnie go uspokoiło i bez zbędnego gadania pociągnęłam w stronę mojego starego pokoju. Niech reszta się tutaj kłóci o to gdzie kto śpi, a my na razie się grzecznie ulotnimy. Dexter zazwyczaj tak żartował. Teraz kiedy był z Hiddenem mogliśmy się po nich spodziewać wszystkiego, a Harvey nie był do tego jeszcze tak przyzwyczajony jak ja i reszta.
Wchodząc na samą górę położyłam swoją mniejszą walizeczkę, w której miałam właściwie same kosmetyki, a zaraz potem spojrzałam na swojego chłopaka,. który aż tutaj targał nasze dwie, duże walizki. Jak on to uniósł? Nie wiem, ale zaimponował mi. 
HARVEY - To twój pokój? - rozejrzał się dookoła
-Powiedzmy. Nie spędziłam tutaj jakoś dużo czasu biorąc pod uwagę, że tata szybko zabrał nas do Londynu, ale... można tak powiedzieć. 
Otworzyłam swoją walizkę wyciągając za chwilę z niej dość krótką, białą sukienkę i strój kąpielowy. 
-Mam nadzieję, że nie jesteś zły na chłopaków? - zerknęłam na niego 
HARVEY - Nie, ale to nie znaczy, że pozwolę im się do ciebie zbliżać bliżej niż na metr - usiadł na łóżku opierając się dłońmi za swoimi plecami
- Od kiedy jesteś taki... - zatrzymałam się w swojej wypowiedzi, by pomyśleć - .... zazdrosny?

Od Rhysa - CD Isaaca

 Powrót do tego małego, śmierdzącego dymem papierosowym mieszkanka był jak zejście do piekła. Naprawdę zaczynałem zastanawiać się, czy wytrzymam z nimi w tak ciasnym lokum. Nie mogłem jednak wybrzydzać. Udało nam się wrócić bez żadnych niespodzianek do tego mieszkania po małej wycieczce w moim domu. Nikt nas nie nakrył i to było na plus. Będąc już w środku, rzuciłem torbę gdzieś pod bok przy ścianie. Później planowałem do niej zajrzeć i może się przebrać.

 Przeszliśmy do salonu, gdzie Mavis od razu zajął fotel. Zgadywałem, że było to jego ulubione miejsce do siedzenia. Rozwalił się na nim wygodnie, a ja przez chwilę po prostu mu się przyglądałem. Powolnym krokiem skierowałem się na kanapę. Słysząc pytanie zadane przez Mavisa, zacząłem rozważać powiedzenie mu prawdy. Jeśli faktycznie ta dwójka jest tak dobra w szukaniu informacji, nie zajmie im zbyt dużo czasu znalezienie czegoś na mnie. Mavis oferował pomoc i głupotą byłoby go już na starcie wkurzyć. Nie miałbym się gdzie podziać, a gdybym już teraz wylądował na ulicy, zapewne nie doczekałbym rana.

niedziela, 7 sierpnia 2022

Od Andrew do Marleya

Zajmowanie się samemu knajpą nigdy nie było prostym zadaniem. Podczas gdy w normalnej restauracji każdy pracownik miał przydzielone zadania, których się trzymał, w solowym biznesie wszystkie te rzeczy trzeba było wykonywać na własną rękę.
Andrew witał każdego gościa, który postanowił zawitać w progach jego skromnej knajpy. Karty dań już znajdowały się na stolikach, więc jedno zadanie miał z głowy, ale nadal pozostawała cała masa innych. Musiał podejść do stolika, polecić dania, które w sekrecie wychodziły mu najlepiej i najszybciej, spisać w notatniku wszystko, o co gość prosił oraz, najważniejsze, oznaczyć numer stolika, żeby się czasem nie skompromitować. On sam szedł do kuchni, żeby przygotować posiłek, nierzadko niemal od podstaw – na szczęście okazało się, że ma do tego na tyle dużą smykałkę, że opanował sztukę naprawdę szybkiego gotowania – potem osobiście zanosił gotowe jedzenie, a gdy gość był już najedzony to Andrew przychodził z paragonem.

Od Anraia CD Felixa

– Ahaha, nie musisz mi tak schlebiać – zaśmiał się Anrai, udając, że zakrywa rumieńca.
Jeśli ktoś go znał wystarczająco długo, już zaczynał się godzić z tym, że nieprzewidywalność była drugim imieniem De Veena. Ten skośnooki policjant był niczym jajko-niespodzianka: nie można było określić, co się znajdowało w środku. Anrai wręcz był dumny z faktu, że nikt nie potrafił go w pełni rozszyfrować. Ile zalet, ile przewagi w tym tkwiło! On nawet swoją starszą siostrę do dzisiaj niekiedy zaskakiwał. Anrai De Veen był po prostu nie do rozgryzienia.
– Jeszcze nieraz się zdziwisz – dodał.
– Ach tak? – odparł Felix, krzyżując ręce na piersi z uśmiechem.
– Dobra, który mądry zamówił jedzenie na miejsce zbrodni? – usłyszeli wtem.
Wszyscy zebrani odwrócili głowy i spojrzeli na stojącą przy wejściu do domu Polissenę. Chwilę trwała cisza, po czym rozległo się kilka niemal zsynchronizowanych westchnień. Część powróciła do swojej pracy, podczas gdy reszta popatrzyła na De Veena.
– To ja! – zawołał z niewinnym uśmiechem Anrai, podnosząc rękę.

EVENT [P1] Włoskie Wakacje [cz.1]

 MELISSA

Sama droga na lotnisko, potem cały lot i droga do posiadłości moich rodziców - minęła względnie bezpiecznie i bez zbędnych komplikacji. Rzecz jasna jeśli weźmiemy pod uwagę godzinne opóźnienie samolotu spowodowane jakimiś niedociągnięciami. Tak często poruszałam się liniami lotniczymi, ze było to dla mnie zupełnie normalne, ale Zeno to miałam wrażenie, że wyjdzie z siebie i stanie obok. Mój starszy brat nienawidził podróżować, a poświęcił się teraz dla dobra sprawy. Przecież nie puściłby tam Hiddena żeby pilnował porządku. 

Nowa Postać - Andrew Rain!


[Przerobię w wolnej chwili]
KONTAKT: Keiem#5665
AUTOR: Na zdjęciu Lee Dong Wook

sobota, 6 sierpnia 2022

Od Anraia CD Sumiere

Anrai zmierzył wzrokiem blondwłosą kobietę z góry na dół.
Naprawdę nie był zadowolony, kiedy usłyszał od góry, że będzie musiał kogoś oprowadzić po komisariacie. Nie po to przykładał się do pracy i jeszcze walił nadgodziny, żeby w formie zgniłej wisienki na tym gorzko-kwaśnym torcie robić za przewodnika. Niech się ludzie sami oprowadzają. W szkołach jakoś też trzeba samemu się odnaleźć. A jak już to powinny się tym zająć osoby, które chcą. Anrai mógł sobie zrobić czas wolny, pospać sobie w którejś z sali, poczytać coś w necie – a tak to co najmniej godzinę musiał poświęcić na łażenie po całej komendzie, która swoją drogą wcale nie należała do najmniejszych. A trzeba było się przenieść na prowincję, gdy była ku temu okazja.
Jeszcze czuł, że to akurat będzie ta laska, którą spotkał wtedy pod drzwiami biura Fullera. W sumie to było do przewidzenia. Już przy pierwszym spotkaniu robiła ona wrażenie kogoś nowego. Cóż, nie wydawała się być taka zła, więc może w miarę sprawnie przebiegnie ta cała wycieczka. Aczkolwiek nie wyznawał żadnej wiary ani nie oczekiwał nie wiadomo czego. Ludzie mieli tendencję do ukrywania swojego prawdziwego ego.
Westchnął ciężko.
Już naprawdę wolał być na miejscu zbrodni.

Od Felixa - CD Polisseny/Do Anraia

 Obrzydliwy widok. Nienawidziłem zajmować się takimi drastycznymi sprawami, bo potem przez dwa tygodnie nie mogłem spać i chociaż mój staż w policji wcale nie jest mały to za każdym razem takie sytuacje zostawiały piętno na mojej psychice. Tym bardziej, że musieliśmy dosyć dogłębnie przyjrzeć się ciałom i dobrze ocenić całą sytuację. Dlaczego doszło do zbrodni? Dlaczego to właśnie padło na dwie 'celebrytki' i jakie ktoś miał motywy? Bardzo szybko dotarło do nas, że mamy tutaj do czynienia z jakąś mafią, która szaleje na ulicach Londynu. Bardzo łatwo było nam wykluczyć Pangeę, która raczej nie brudziła sobie rąk masakrą oraz ostatnio coraz częściej zauważalną Mavis, która raczej stroniła od zabijania. 

Nasi analitycy bardzo szybko doszli do tego, że cała ta demonstracja to najprawdopodobniej była zemsta za coś, bo niemal nic nie zostało skradzione. Wcale nie chodziło im o majątek kobiety tylko o to, by zapłaciła za coś życiem czyli... najwyższa z możliwych cen. 

Od Isaaca - CD Rhysa

 Nie zajęło nam dużo czasu przedostanie się z powrotem do nas. Chcieliśmy to zrobić jak najszybciej i najlepiej bez zbędnych gapiów. Rhys musiał się jeszcze dużo nauczyć, a jego przygotowanie do takiego życia naprawdę musiało być maksymalnie przyspieszone. Spojrzałem na chłopaka, który kroczył tuż obok mnie, nie odzywał się, ale też już nie sprawiał zbędnych problemów. Nie opierał się, a to ważne, bo nie miałem ochoty się teraz z nim siłować. Jego chęć zemsty na tamtym szefie mafii najwidoczniej była tak ogromna, że szukał jakiegokolwiek sojusznika, który zapewniłby mu jakiś cień szansy na wygraną.

-Czemu... właściwie chcesz ze mnie robić.. mordercę? - mówiąc to ostatnie słowo wypowiedział trochę ciszej. Na samą myśl o tym jak naiwny był uśmiechnąłem się pod nosem. 

piątek, 5 sierpnia 2022

Od Calixte - CD Zendayai

Po wyjechaniu na ulicę tylko z największym trudem powstrzymał się od mocniejszego wciśnięcia pedału gazu. Zdecydowanie chciałby mieć już tą całą cholernie krępującą sytuację za sobą. Ostatnia naprawa nie tak znowu starego Renaulta kosztowała go jednak niezłą sumkę, więc nie zamierzał go od razu maltretować. A i tak przecież jak na chłopaka, który dziewięć pierwszych lat swojego życia spędził jako mieszkaniec wioski rybackiej przystało targował się zajadle dopóki nie ustanowił jako tako znośnej kwoty, toteż nie powinien narzekać. Szkoda tylko, że jeśli tak dalej pójdzie, niedługo będzie musiał zakupić coś nowego. 
No ale mniejsza z tym, teraz należało skupić się wyłącznie na bezpieczeństwie młodego i mieć nadzieję, że ten nie zdążył się jeszcze schlać na tyle, by mieć problemy z utrzymaniem równowagi. Jego bezczelny zazwyczaj języczek już chyba nie mógł być bardziej irytujący, więc Calixte parkując pod barem modlił się w duchu, by w międzyczasie któryś z klientów nie zechciał na własną rękę wytłumaczyć chłopakowi jak należy zwracać się do starszych. Jeszcze musiałby zmarnować kolejne kilka godzin na zawiezienie go do szpitala. 

czwartek, 4 sierpnia 2022

Od Zendaya - Do Calixte

Kolejny poranek i tak jak zwykle w tygodniu praca, szykowanie się jak na leniwca przystało w powolnych ruchach, potem biegiem na tramwaj i piętnaście minut do redakcji. Siadanie za biurkiem na krześle, które nie jest za wygodne, pewnie kosztowało jakieś marne pieniądze. Patrzenie w monitor niczym zombie w poszukiwaniu nowych tematów do napisania. Jak zwykle byłam opóźniona wszystkie najlepsze tematy zabrane, a w dodatku nie wiem, kiedy znajdzie się na tyle dużego, by napisać o tym. Postanowiłam więc jednak zabrać się do pracy i napisać o zanieczyszczeniu miasta, o śmieciach pozostawionych na ulicach, a nie w śmietnikach. Może w końcu ludzie zaczęliby dbać o środowisko ? Chodź wiedziałam, że oszukuje siebie, że tak będzie to miałam cichą nadzieję, że kiedyś mój artykuł poruszy wszystkich i dostane awans. Na razie musiałam jakoś się wybić w cieniu tych większych dziennikarzy.

środa, 3 sierpnia 2022

Nowa Postać - Ophelia Lawson!

 
KONTAKT: pandaczerwona0@gmail.com

Od Sumiere CD Anrai

Dziś to nie jest mój dzień. Wymiana zdań z owym chłopakiem była jakbym, rozmawiała z bratem, który chce się mnie pozbyć.
- To już cię nie zatrzymuje. Dziękuje za pomoc. - rzekłam. Osobnik poszedł w swoją stronę. Coś jeszcze burknął, ale najwyraźniej nie słyszałam co, to takiego było. Westchnęłam jedynie i ruszyłam do lobby, by tam wręczyć owe dokumenty. Oby dostał je na czas, bym mogła zacząć pracować. Nie widzi mi się jakoś spacerowanie i nic nierobienie. O dziwo nie zbyli mnie. Podali mi za to jakiejś papiery do podpisania. Gdy je wypełniłam i oddałam, miałam stawić się następnego dnia. Gdy się pojawię, zostanę oprowadzona i powiedzą co i jak. Obym mogła szybko zacząć pracować. Początki zawsze takie są. Najwyraźniej góra już wszystko załatwiła, a ja miałam się zgłosić, by dostarczyć odpowiednie papiery i móc się oficjalnie przedstawić. To jednak zostanie odłożone w czasie. Gdy załatwione zostały formalności, o ile można je tak nazwać, mogłam wrócić do mojego zniecierpliwionego brata, który czekał na mnie w aucie. Wsiadłam do zaparkowanego pojazdu, by wraz z nim wrócić do domu, gdyż najwyraźniej do niczego już dzisiaj nie dojdziemy.

Od Niver - CD Seana

 Chłopak miał naprawdę talent jeżeli chodzi o robienie dobrego pierwszego wrażenia. Do tego stopnia, że w tym momencie zaczęło mi się to już wydawać podejrzane. Nie zrozumcie mnie źle, ja naprawdę wierzyłam, że istnieją dobrzy i idealni mężczyźni, ale na pewno nie w tym wieku jaki reprezentował Sean. Rzecz jasna - przyjęłam kwiaty i zaciągając się ich bardzo subtelnym zapachem obdarowałam chłopaka małym uśmiechem. Faktycznie jeśli chodzi o takie gesty to one działały cuda w sprawach damsko-męskich. Wpuściłam gościa do środka od razu kierując się w stronę kuchni. Chciałam jak najszybciej wstawić kwiaty do wazonu żeby pożyły jak najdłużej, a z kolei on postawił tuż obok na blacie wino.

wtorek, 2 sierpnia 2022

Od Faye - CD Zeno

 - Jasne. Oczywiście. Dam znać jak tylko będę miała wolną chwilę – uśmiechnęłam się biorąc wizytówkę do rąk. – I na pewno wpadnę po jakiś garnitur. Przyda mi się na rozmowę o pracę – Vincent zaśmiał się kierując się w stronę drzwi.

- Uszyjemy w takim razie coś specjalnego – ubrał buty. Obydwoje nie byliśmy pewni co powinniśmy zrobić na pożegnanie więc po prostu skinął mi głową na co odpowiedziałam tym samym. Wyszedł z mieszkania zostawiając mnie samą. Westchnęłam głośno. Nie wiedziałam w sumie co o tym wszystkim myśleć. Nie miałam pojęcia co powinnam czuć w tej sytuacji. W końcu był pierwszą osobą, w której się zadurzyłam. Kiedy po latach się zobaczyliśmy nie poczułam żadnego BUM, żadnych motylków w brzuchu, totalnie nic. Głośno wzdychając podeszłam do okna. Udało mi się dostrzec odjeżdżającego w swoją stronę mężczyznę. Moją uwagę przykuł jednak czarny suw, którego nigdy wcześniej nie widziałam na parkingu. Czyżby sąsiedzi kupili sobie nowy samochód? Potrząsnęłam głową chcąc pozbyć się natrętnych myśli.

Od Zeno - CD Lydii

 Wiedziałem, że prędzej czy później Lydia w końcu p0rzyjdzie pogadać. Nie czułem się winny tamtej sytuacji, nie czułem się winny jej płaczu i tego jak to wszystko się rozwinęło, bo nawet przez chwilę nie dałem jej poczuć, że jestem nią zainteresowany. W drugą stronę idąc nie sądziłem, że dziewczyna, która miała mnie za wroga numer jeden nagle zacznie darzyć mnie jakimś głębszym uczuciem. Jeszcze te oskarżenia, że jej nie ufam...

- Po pierwsze... - zacząłem obracając się plecami do barierki i opierając o nią łokcie spojrzałem na dziewczynę. - Nie przypominam sobie żeby dał ci totalnego kosza. Nie odrzuciłem Cię, a jedynie powiedziałem, że nie jestem na to gotowy po tym wszystkim co się działo. Możesz tego nie zrozumieć, bo nie znałaś mojej narzeczonej, a ja po prostu nie chce by ktokolwiek cierpiał przez to, że nie potrafię ogarnąć swoich uczuć. Nie zamierzam czuć się winny za to co Ci powiedziałem, bo jeszcze Cię nie skreśliłem..

poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Od Zendaya - CD Jupitera

Dzień jak co dzień budzik zadzwonił równo o siódmej rano. Leniwie sięgnęłam po telefon i wyłączyłam drażniący mnie dźwięk. Bardzo chciałam sobie jeszcze pospać, wczoraj siedziałam do późna, by wbić wysoki level w grze. Lekko otworzyłam oczy, wstałam powolnym ruchem i rozciągnęłam się.
-Trzeba się zbierać... - odparłam i ziewnęłam
Wstałam i poszłam do łazienki, spojrzałam w lustro. Takiej szopy na głowie jeszcze nikt nie widział obiecuję.. Umyłam twarz zimną wodą, by szybciej się obudzić. Od razu poszłam poszukać jakichś ubrań do pracy. Miałam osobą szafę na zwykłe moje codzienne ciuchy i takie do pracy. Koszula w kratę, jeansy oraz różowe skarpetki no i oczywiście majteczki w kropeczki czy to nie ubiór kobiety ? Włosy przeszkadzały trochę mi, lecz zdołałam wszystko na siebie założyć. Piżamę rzucałam na nie pościelone łózko i poszłam ogarniać tę szopę. Gdy włosy już w miarę wyglądały, powędrowałam do kuchni. Wyjęłam płatki z szafki oraz mleko z lodówki, miska już czekała na mnie na suszarce. Zrobiłam sobie na szybko śniadanie i zjadłam. Gdy już było wszystko zjedzone, zostawiłam tak jak leżało i poszłam po torbę i założyłem przez ramię. Nienawidziłam torebek na ramię, dlatego torba przez ramię była najlepsza. Poszłam po telefon do pokoju i sprawdziłam godzinę, równo siódma trzydzieści. Szybko wzięłam klucze i wyszłam zamykając drzwi. Ruszyłam truchtem na tramwaj. Dziś muszę się napić..

Od Rhysa - CD Isaaca

 Mavis nie był jednak tak wkurzający, jakim go z początku postrzegałem. Był całkiem w porządku. Mogłem z nim pogadać, a to w jakimś stopniu załagodziło moje bojowe nastawienie. Pomimo, że był ode mnie młodszy, czułem że możemy się dogadać. Trochę dobijały mnie jego komentarze na temat mojego słabego wyszkolenia, ale w sumie była to prawda. Dołączyłem do mafii nawet nie wiedząc jak używać broni. Mistrzem noży też nie byłem. Chyba, że w aspekcie kulinarnym. Gotowanie i pieczenie to był mój żywioł. Nie zabijanie i walka.

Znajdowaliśmy się w moim domu. Nie pamiętałem kiedy ostatnio w nim byłem. Żal mi było to wszystko tu zostawiać. Ale ja sam nie mogłem tu zostać. Wiedziałem, że wtedy stanę się łatwym celem. W sumie i teraz nim byłem. Gdyby w tym zaułku znalazł mnie ktoś inny, już nie chodziłbym po tym świecie. Nie miałem siły stać na nogach, a co dopiero się bronić. Kiedyś spłacę dług u Mavisa. Jeszcze nie pomógł mi się zemścić, ale zrobił już dużo.

Od Calixte - do Zendayai

Ostatnimi czasy mieszkańcy Londynu wydawali się dziwnie spokojni. To znaczy owszem, raz na jakiś czas na komisariacie odzywał się niespodziewany telefon z informacją o włamaniu, pobiciu, rabunku, czy zastraszeniu tym czy innym rodzajem broni, ale o dziwo nikt nie składał zawiadomienia o naprawdę poważnych przestępstwach takich jak na przykład morderstwo. Czyżby stolica Wielkiej Brytanii stała się nagle względnie bezpiecznym miejscem do pozostania na dłużej ? Dla postronnego obserwatora tak by to właśnie mogło wyglądać, ale lokalni przedstawiciele służb mundurowych doskonale zdawali sobie sprawę, że to tylko chwilowa cisza przed burzą mająca w założeniu ostudzić nieco ich zwykle napięte do granic możliwości zmysły. 

Od Vincenta - CD Faye

Przyglądałem się w milczeniu kobiecie, siedzącej naprzeciwko mnie na blacie. Ostrożnie rozważałem w głowie jej wcześniejsze słowa, zastanawiając się, czy powinienem pociągnąć ten temat. Nie chciałem być zbyt wścibski i wpieprzać się w jej życie prywatne po tylu latach braku kontaktu, ale to było chyba silniejsze ode mnie.

- Wiesz co… - zacząłem ostrożnie, palcami obejmując przyjemnie ciepły kubek. – Ja też nigdy nie uważałem siebie za człowieka, który powinien dostać dziecko pod opiekę lub jakkolwiek mieć pieczę nad czyimś życiem… Ale gdy urodziła się moja siostra, coś się we mnie zmieniło… - uśmiechnąłem się łagodnie do jasnowłosej, która skupiła swój wzrok na mojej postaci. – Dążę do tego, że może musisz spotkać odpowiednią osobę, żeby się przekonać do swoich własnych możliwości.

- Tak uważasz? – na jej ustach zawitał nieco melancholijny uśmiech.

Od Vincenta - CD Jaydena

 - Nonsens – odpowiedziałem niemalże na automacie, wstając w końcu z kolan, po tym jak dokładnie zmierzyłem obszar wokół jego kostek. Szybko poprawiłem lekko zmięty materiał mojej koszuli i spojrzałem Jayden’owi w oczy. – Im więcej ludzi, tym weselej – dodałem z łagodnym uśmiechem, po czym zanotowałem ostatnie pomiary w swoim specjalnym zeszyciku. Teraz już tylko pozostało wysłać wszystkie informacje do kogo trzeba i poczekać na wstępnie gotowy produkt.

- Skoro tak mówisz – wzruszył ramionami i wpatrywał się we mnie wyczekującym wzrokiem, oczekując mojego następnego ruchu. Cóż, nie ma co go tu tak trzymać i kazać, jak łajzie stać bez celu w negliżu.