- Nie rozpędzaj się tak - powiedziałem do Felixa, który zaczął snuć swoje domysły.
Czemu ta dwójka wszędzie musiała wietrzyć jakiś spisek? Nawet tam, gdzie go nie było. To już było chore. Co do jednego miał rację, zdążyłem poznać Faye. Niestety. Nie żywiliśmy do siebie ciepłych uczuć. Wolałbym z nią nie pracować. Żywiła do mnie ogromną niechęć i brak zaufania. A zaufanie było podstawą w pracy, jaką wykonywaliśmy. Ostatnio zostało one nadszarpnięte w relacjach z chłopakami. Miałem tylko nadzieję, że wkrótce się to zmieni. Temat Blake pozwolił mi na zmienienie tematu rozmów z podwładnymi. Chociaż na chwilę zapomnieli o Lukrecji. Informacja o nowej koleżance nieźle ich nakręciła. Po kilku minutach udało mi się w końcu opuścić komendę. Nie pojechałem do swojego mieszkania. Wybrałem inny kierunek. Skręciłem w drogę prowadzącą do posiadłości Morettich. Miałem nadzieję, że Lukrecja pojechała prosto do brata. To było zrozumiałe. Musiałem z nią porozmawiać, z nią i Zeno. Sytuacja na policji robiła się coraz trudniejsza. Nie mogłem działać sam. Potrzebowałem ustalić plan działania z bratem Luki.