Wpatrywałem się w spadające krople deszczu. Naprawdę nie miało kiedy zacząć padać. Gdyby pogoda wytrzymała choć kilka minut dłużej, bylibyśmy z powrotem z alkoholem. Z drugiej strony, jak sobie teraz pomyślałem, nie było tak źle. Nie ciągnęło mnie jakoś szczególnie do tamtego towarzystwa. Osoba Taigi zdecydowanie mi wystarczała. Teraz, gdy zdjęła kaptur, na nowo mogłem podziwiać jej urodę w nikłym świetle lampy stojącej nieopodal. Nie byłem jednak z tym zbyt nachalny, aby nie przyłapała mnie na gorącym uczynku.
wtorek, 17 sierpnia 2021
Od Łucji CD Brooklynne
Łucja lubiła swoją pracę.
Tłumów w antykwariacie ze starociami nigdy w końcu nie było, bo i po co komu naścienny zegar z kukułką, która w rzeczywistości była dzięciołem, ale nadal wydającym dźwięki kukułek. Pojawiające się raz na jakiś czas, szemrane typy również niezbyt jej przeszkadzały – ot co, z tymi zdecydowanie groźniej wyglądającymi miała już do czynienia na warszawskiej Pradze-Południe, gdzie, bądźmy szczerzy, ustawiła ich pod siebie; a wystarczyło jedynie raz pomóc biedakom z pracą domową z matematyki polegającą na obliczaniu niewiadomej na podstawie stereotypowych i niezwykle oklepanych zadań z dwoma pociągami (nauczyciele czasami pociągi zastępowali rowerami, ale przecież ostatecznie wychodziło na to samo).
Od Sergiusza CD Łucji
Sergiuszowe ramiona drgnęły, trudno powiedzieć, czy w geście niezrozumienia, czy przez skręcające leniwie metro. Nie liczył na dłuższą rozmowę, niż krótkie zwrócenie uwagi na błąd, a tym bardziej na usłyszenie słowa, którego znaczenia nie rozumiał. Pytanie, które miał nadzieję, że pozostanie bez odpowiedzi, zagubione między mamrotaniem do siebie, a bystrym wzrokiem kobiety, który skakał między komórkami i wypełniał prędko kolejne luki trochę szybciej, niż Sergiusz był w stanie doczytać hasło. Jednak pamięć kobiety sięgnęła wstecz na tyle, by ponownie zerknęła na niego z pytaniem wymalowanym na twarzy. Czy znał się na petrologii? Nie potrafił określić, co to właściwie znaczyło. Nigdy nie miał talentu do zapamiętywania nazw dziedzin nauki, nigdy nie były mu potrzebne, nigdy nie myślał o podjęciu dalszej edukacji. Chociaż może powinien. W końcu zdał maturę na zadowalającym poziomie, przyjęliby go, nawet jeśli tylko na zaoczne. Wiedział jednak, że już trochę za późno, do Polski zbyt prędko nie wróci, a do studiowania w Wielkiej Brytanii nigdy go nie ciągnęło. Bał się blokady językowej. Bał się tempa, za którym mógł nigdy nie nadążyć. Bał się, że zapomniał jak się uczyć, a tym bardziej jak studiować.