czwartek, 26 sierpnia 2021

Od Lydii CD Zeno

 Przez dłuższą chwilę myślałam o tym wszystkim. Wzrok wlepiam w kubek herbaty, który w tamtej chwili trzymałam. Próbowałam sobie to wszystko ułożyć. Może on faktycznie nie jest taki zły? Gdyby chciał skrzywdzić mnie albo Zoe zapewne już dawno by to zrobił. Pomimo, że wyglada na człowieka, który czerpie radość z cierpienia innych teraz dostrzegam w nim… normalnego, cierpiącego po stracie ukochanej faceta? Ciężko było mi powiedzieć cokolwiek po tym czego się dowiedziałam. Mimo to, ta cisza która była między nami nie przeszkadzała chyba żadnemu z nas. Przerwana została jednak przez dzwonek telefonu mężczyzny. Z głośnym westchnieniem uniósł głowę i wyciągnął źródło hałasu z kieszeni. Kiedy zobaczył na wyświetlaczu imię osoby, która się dobijała palcami jednej dłoni pomasował skronie. 

Od Rosjanki do Vincenta

  Wybiła ósma, zegar zatrzeszczał cicho, po czym wydobył z siebie nieznośną symfonię. Założyłam słuchawki.

- Pamiętasz, że urodziłaś się dziewiątego września, nie wiesz natomiast, ile masz lat. Pamiętasz, że lubiłaś czytać książki i słuchać muzyki. Pamiętasz, że twoi opiekunowie nie żyją, nie wiesz jednak, w jaki sposób umarli i kiedy. Pamiętasz czerwony dom, nie wiesz jednak, gdzie dokładnie się znajduje. Pamiętasz, że kochasz nosić sukienki i biegać boso po łące. Nie pamiętasz swojego imienia.
Wyjęłam jedną słuchawkę.

Od Miki do Mikey'ego

Dziś to miał być ten dzień. Ten magiczny dzień. To wypadało, akurat w rocznice. Wybraliśmy się całą trójką. Ja, Mikey i Veronica. Wybieraliśmy sobie dzień, by wybrać się do parku rozrywki i spędzić tam cały dzień, aż do zmierzchu, a nawet zamknięcia. Mogliśmy się razem bawić i nie przejmować się niczym. To był nasz dzień. Tym razem jednak zostaliśmy sami, Veronica nie mogła dołączyć. Gdyby choć na chwilę się obudziła. Na ten jeden dzień, by spędzić je z młodszym rodzeństwem, ale to oczywiście nie mogło się stać. Jej stan przez 5 lat pozostawał niezmienny. Czasem wyniki się poprawiały, ale nie budziła się, a powinna. Lekarze też starali się, ale nie reagowała. Tak jakby było to czyimś skutkiem albo ona miała swój powód. Dziewczyna imieniem Leah, nie powie już nic, bo nie żyje. Nie udało się jej złapać, a gdyby spróbować ją uratować. Mogło dość do nieoczekiwanych skutków ubocznych. Miałoby to swoje następstwa, których lepiej nie powodować. Może jednak za jej śmiercią się coś kryje albo nie zginęła, a upozorowała własną śmierć. Tego też się nie dowiemy, a nawet jeśli to jest to trudne. Pełno informacji, ale też różnych tez, w które nie ma co wierzyć. To wszystko musiało mieć większy cel, coś musiało się wydarzyć. Obie miały w tym swój udział.. Nie ma co się w to zagłębiać, bo im głębiej tym jest więcej dróg i są one dziwne i zbyt fantastyczne, by mogły być prawdziwe. Jednakże nigdy nie wiadomo.

Od Justina CD Maxwella [+18]

 Max kontynuował pieszczenie powodując u mnie coraz bardziej narastające podniecenie. Raz po raz wymykał mi się jęk rozkoszy. Nie należałem do cichych facetów podczas stosunku, gdy jest mi dobrze, nie obawiam się tego zakomunikować. Obsypywałem jego szyję pocałunkami i liżąc ją idąc do góry aż do ucha, które lekko przygryzłem.
- Kurcze, faktycznie gryziesz. – Cicho jęknął i złączył nasze usta w niezgrabnym ale za to mocnym pocałunku.
- Ostrzegałem. – Wyszeptałem między pocałunkami i mocniej naparłem na niego biodrami dając mu do zrozumienia aby nie przestawał.

Od Taigi CD Rhysa

 Spojrzałam na telefon, który trzymałam dyskretnie pomiędzy kartkami notesu. Przygryzłam końcówkę od długopisu i odpisałam. 

- "Za pół godziny kończę zajęcia, Uniwersytet Medyczny przy parku, i nie, nie będę czekać, jak Cię nie będzie wybiorę jedzenie z moim chłopakiem".

Od Rhysa CD Taigi

Pobudka z samego rana nie należała do najmilszych rzeczy, jaka mogła przydarzyć mi się tego dnia. Nie przepadałem wstawać wcześnie, a już na pewno nie przed południem, jeśli poprzedniego dnia imprezowałem. Skutki wczorajszej dobrej zabawy odczuwałem właśnie teraz. Ból głowy uświadomił mnie w tym, że powinienem jak najszybciej łyknąć jakieś tabletki, by nie rozsadziło mi czaszki.

Od Maxwella CD Justina [+18]

W stanie kompletnej trzeźwości Justin już dawno leżałby na podłodze, nie mówiąc o tym jaką wiązankę bym dla niego wymyślił. Ale w obecnym momencie, nie miałem jakichkolwiek zażaleń do tego co robił. Przez moment byłem zdziwiony kiedy złączył nasze usta w pocałunku, jednak po chwili sam zamknąłem oczy i oddałem się chwili. Dłonie szybko przeniosłem na jego biodra i wręcz przycisnąłem go do siebie. Białowłosy jęknął cicho, oplótł rękoma moją szyję i wplótł jedną dłoń w moje włosy, delikatnie za nie ciągnąc.

Od Maxwella CD Killiana

 - Wiem, w końcu nie pierwszy raz tu jestem. - odpowiedziałem trochę ignorując część o tym, że mógłbym opatrzyć dłonie. Zrobię to, ale prawdopodobnie jak będę w domu, chyba nie mam ochoty zabierać czasu temu młodemu. Tak bardzo jak dalsze irytowanie go było kuszące, dostał już nauczkę za swoją odzywkę kiedy nosił te wszystkie worki. Całkiem zabawny widok, nie wspominając już o jego minie gdy mijałem go kilka razy podczas gdy ten męczył się z jednym.

Od Hiddena CD Rhysa

 Jak tylko padło sformułowanie 'może pożyczysz mi...' od razu w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Ten stary dziad chyba nie sądził, że dam w te jego brudne łapska moje najcudowniejsze, najukochańsze dziecko! (zaraz po Justinie~). Lukrecja wiedziała co się święci, więc jak tylko gościu skończył paplać, spojrzała na mnie wymownie. Oczekiwała chyba, że będę potulny jak baranek i przystanę na tą śmiała propozycje.

-Chyba Cię pojebało, tak z lekka mówiąc. - złożyłem ręce na piersi, a moja poza bardzo dobitnie mówiła, że będzie mnie musiał zmuszać do jakiejkolwiek współpracy. - Nie wiem za kogo się uważasz, ale taka koza jak ty nie będzie dotykać mojego motocyklu. - prychnąłem wyniośle kątem oka zerkając na powoli irytująca się Lukrecje. Coś czuję, że jak wrócimy to ja mogę tego nie przeżyć, a uwierzcie mi, że moja siostra bywała naprawdę brutalną sadystką. W ramach kary czasami nawet kazała mi robić pranie.