piątek, 8 lipca 2022

Od Natalie Do Hidden'a

Mimo wszystkiego co miało miejsce; bankietu, porwania, pocieszania Lukrecji w moim własnym mieszkaniu.. musiałam udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. W jakiś sposób wrócić do swojej rutyny, ponieważ odłożone pieniądze zaczynały się kończyć. Zawsze lubiłam mieć odłożoną większą sumę, ale przez to, że już dłuższy czas regularnie zbywałam klientów musiałam prawie wszystko wykorzystać. Czynsz za moje mieszkanie był wysoki, może będę musiała przemyśleć jakąś zmianę? Coś tańszego, mniej.. ekskluzywnego. Po to żeby móc poświęcić później więcej czasu na ważniejsze rzeczy.
Dzisiejszego wieczoru musiałam spotkać się z jednym z klientów, Aiden'em Carterem. Wykształcenie w medycynie, ciepła posadka w szpitalu. Był całkiem przyjemny, miło się z nim rozmawiało.

Od Lydii CD Zeno

- Chcesz opowiedzieć co się stało? – widać było, że czuje się fatalnie. Wiedziałam również, że zapewne nie miał okazji komukolwiek się zwierzyć. Pewnie nawet nie chciał tego zrobić.

- Nie – odpowiedział dalej wpatrując się w telefon. – Ale ty możesz opowiedzieć jak ci się żyje w nowym świecie – ktoś jeszcze postanowił do nas dołączyć. Aion słysząc naszą wymianę zdań podbiegł do Zeno. Ten przywitał go pogłaskaniem po głowie a kiedy dostał atencję od właściciela wskoczył na miejsce tuż obok mnie i położył łeb na moim udzie licząc na jakieś pieszczoty. Nie byłam w stanie mu odmówić.

- No ogólnie to w pracy jest super. Kalendarz wizyt mam wypełniony na najbliższy miesiąc i cały czas dostaję wiadomości z prośbami o zarezerwowanie jakiegoś terminu. Ludzie z którymi pracuję są super. Bardzo szybko pokazali mi co i jak i w sumie pozwolili mi pierwsze tatuaże do portfolio zrobić na swojej skórze. No i nie ukrywam trochę mnie wypromowali na swoich Instagramach – uśmiechnęłam się. – W końcu robię to co zawsze chciałam. Może kiedyś przyjdziesz to zrobię ci jakiś tatuaż? Na koszt firmy!

Od Zeno - CD Faye/Do Rimmy

 Rozmowy adwokackie w obecności Blair po całej tamtej akcji to nie było moje marzenie, ale nie miałem wyjścia skoro moja mama już obiecała jej ojcu całą ta szopkę. Dziewczyna zapewne też nie była z tego powodu zadowolona, bo cała drogę do pracy nie odezwała się ani słowem, a znajdując się gdzieś w mojej obecności odwracała wzrok. 

Już na wejściu do pracy przywitała mnie ta sama blondynka co ostatnio. Jeśli gdzieś przez myśl przeleciało mi, że może jednak coś się u niej polepszy to... mocno się pomyliłem. Widać było po niej mocne niewyspane, ale aż takie przesadzone jakby wręcz zmuszała się do nie zmrużenia oka. 

-To my byliśmy dzisiaj umówieni? - spojrzałem na nią lekko zdziwiony. Ostatnio tyle działo się w moim życiu, ze mogłem o czymś pozapominać i kompletnie by mnie to nie zdziwiło. Na całe szczęście dziewczyna pokręciła głową z lekkim uśmiechem i już za moment wręczyła Blair, która stała obok plik kartek. 

Nowa Postać - Gabriell Nowel!

KONTAKT: Howrse: Katfrin. dc: Katfrin#4101

Od Julleny - CD Jaydena

 Klnęłam w myślach na wszystko co się dzisiaj wydarzyło, a akcja naprawdę mogła być niezła i jeszcze ile kasy byśmy dostali. Oczywiście gdyby nie fakt, że Pangea się wycwaniła i wzięła sobie za sojusznika Policję. Na pewno to nie mogło wyglądać tak jak wyglądało na pierwszy rzut okna. Nie mogli wyjawić swojej tożsamości w takim razie jak Policja dowiedziała się o miejscu, w którym przetrzymywaliśmy chłopaka? Może ten drugi poleciał od razu na policję, ale w takim wypadku jak tamci nas znaleźli? Było tylko pytań, a zero odpowiedzi co frustrowało jeszcze bardziej. 

Jayden ku mojemu zdziwieniu raczej się z tego śmiał, a przynajmniej to takie emocje towarzyszyły mu na zewnątrz. Wewnątrz zapewne się gotował ze złości i frustracji, ale nigdy w życiu nie dałby mi tego odczuć. 

Od Zeno - Do Lydii

Po całym zajściu padłem jak kłoda na łózko nawet nie specjalnie zważając na to czy jestem czysty czy nie. Po prostu rozebrałem się i tak jak stałem tak zasnąłem, a wszystkich innych miałem w dupie. Nie chciałem o niczym rozmawiać, niczego podsumowywać, po prostu ja i łóżko. Z tego powodu obudziłem się na następny dzień gdzieś około 12:00 zapominając o tym, że w sumie warto by było jakoś funkcjonować. Gdy tylko otworzyłem oczy zerknąłem na telefon prywatny, na którym było mnóstwo wiadomości, telefonów, maili i ogólnie spraw, które były pilne, a ja je po prostu olałem. Odczytałem jedynie te, które dotyczyły stanu Hiddena, a przekazywał mi je zaprzyjaźniony lekarz. 
Przez najbliższe 20 minut nie mogłem się zwlec z miękkiego materaca i dopiero przeraźliwe słońce wpadające przez okno zmusiło mnie do wstania i zadbania nieco o siebie. Wziąłem kąpiel, ułożyłem włosy i ubrałem się jedynie w jasnoszare dresy celowo pomijając bokserki (o tak~ wyobraźcie to sobie teraz i nie dziękujcie~). Ja i dresy to już naprawdę było święto. Biorąc pod uwagę to, że dzisiaj cały dzień miałem zamiar się opierdalać na słoneczku z drineczkiem - nawet nie założyłem na siebie koszulki. 

Nowa Postać - Lydia Ryes!

 

KONTAKT: dzień dziecka#2313 [Discord]

Od Felixa - CD Anraia

 Znowu dostaliśmy 'bojowe zadanie od starego', a stary sam gdzieś wybył. Nie wspomnę o tym, że dodzwonienie się do niego czy doczekanie na odpowiedź na sms'a graniczyło z cudem, a fakt, że nie widzieliśmy go od jakiegoś czasu był równie wkurzający. Wyciągniecie informacji z dziewczyn to była tylko kwestia czasu, ale nie dowiedzieliśmy się nic sensownego. Złapanie tego mafiozy i znalezienie jego kryjówki było jak szukanie igły w stogu siana. Nawet jakbyśmy zjeździli cały Londyn to i tak zatarłby za sobą wszystkie ślady, a nas wodził na nos jak psy. 

Ku naszemu zdziwieniu, gdy tylko wróciliśmy na komisariaty zrobiło się ogromne zamieszanie, a z rozmów, krzyków i przygotować (do nie wiadomo czego) zrozumieliśmy tylko tyle, ze jedziemy na akcje do jakiegoś klubu. Po co i na co|? Dowiedzieliśmy się dopiero kiedy do środka wpadł jeszcze nie przebrany Harvey, który biegał po placówce jak pojebany. Nawet na chwile nie było możliwości żeby go zaczepić i zapytać co się stało, dlatego ja i mój azjata (Ja i mój kot) po prostu przebrani i przygotowani grzecznie czekaliśmy. 

Od Rhysa - CD Lien Mi

 Po przesłuchaniu mnie przez Harveya, bo rozmową nie dało się tego nazwać, zostałem przez chwilę sam. Zapewne wszyscy wyruszyli na odsiecz tego gówniarza. To nie tak, że chciałem jego cierpienia, bo oprócz tego, że często mnie wkurzał nic do niego nie miałem. Był też bratem Zeno i gdybym wiedział wcześniej, że pierwszy plan Jaydena nie wypali i zakończy się to porwaniem tego chłopaka, spróbowałbym się wykręcić.

Niestety wszystko poszło nie tak. Nie miałem już nigdzie miejsca. W Pangei mnie nienawidzili, gardził mną nawet brat, a ludzie z Serpents będą chcieli mojej głowy. Będą wiedzieli kto zaczął sypać i prędzej czy później mnie dorwą. Dlaczego ja zawsze musiałem się w coś wplątać? Jedynym rozwiązaniem, jakie widziałem była moja śmierć. I to może nie było takie złe biorąc pod uwagę, że gdy wpadnę w łapy szefa Serpents czekać mnie będzie powolna i bolesna męczarnia, gdzie dobicie mnie będzie jak akt miłosierdzia. Na samą myśl zadrżałem. Byłem chodzącym trupem.

Od Lukrecji - CD Harveya

Cieszyłam się, że chłopak zrozumiał, ze świat nie jest zero jedynkowy, a nie każdego przestępcę kreuje niezwykła rządza krwi czy radocha z lejących się flaków ulicami. Co prawda ja sama nie byłam szczęśliwa ze ścieżki, którą obrałam, ale na pewno dawała mi ona większe możliwości niż np. bycie w policji. Oni byli naprawdę bezradni, a w oddziale najwidoczniej nie było nikogo kto dobrze byłby w stanie rozpracować dane, jakimi dysponują. 

Pod względem troski i przejęcia nie mogłam wymarzyć sobie lepszego kąpana, a myśli o tym od razu powodowały delikatny uśmiech na mojej twarzy. Było już naprawdę późno, ale dla mnie, dla takiego nocnego marka to jeszcze młoda godzina. 

- Zgrzeszyłabym idąc tak szybko spać. - odpowiedziałam na jego troski rzucając się na łóżko i wtapiając w miękkie, białe poduszki. - Nie możesz mi matkować, bo wystarczy mi Zeno i Max, którzy stoją nade mną niemal 24/7. Poza tym.... mam Cię puścić samego do domu?

Od Harveya - CD Lukrecji

 Akcja odbicia najmłodszego z rodzeństwa Moretti zakończyła się sukcesem. Chłopak znajdował się w szpitalu i miałem nadzieję, że przy odpowiedniej opiece lekarzy dojdzie do siebie. I choć misja zakończyła się kilka godzin temu, nie potrafiłem usunąć z pamięci widoku Lukrecji zakrywającej twarz kominiarką, do której musiałem mierzyć z broni. Byłem zaskoczony, że na nią trafiłem. Myślałem, że zostanie w domu. Nie mogłem zamienić z nią choćby słowa, ponieważ bym się tym zdradził. Musiałem wykonywać swoje obowiązki.

Kiedy emocje już nieco opadły, a ja w końcu mogłem opuścić komisariat, postanowiłem pojechać do posiadłości w lesie. Musiałem jeszcze dziś zobaczyć się z Lukrecją. To nie mogło poczekać. Dzisiejszego dnia wiele się wydarzyło, wiele ważnych słów padło z naszych ust. Kierując samochód przemyślałem wiele rzeczy. Starałem się logicznie wszystko połączyć, znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania. Jednego jednak byłem pewien. Nie zamierzałem rezygnować z Lukrecji.