Bycie sprzedawcą w lokalnym sklepie nie należało do trudnych prac. A przynajmniej było łatwiejsze od prowadzenia samotnie knajpy. Człowiek sobie siedział za ladą, obsłużył jednego klienta na kwadrans, trochę posprzątał, okazjonalnie sprawdził stan produktów. Układanie rzeczy na półkach tutaj nie było wcale takie męczące, zwłaszcza że w przeciwieństwie do dużych marketów pośpiech był zbędny.
Andrew lubił tę pracę. Wujek John należał do najmilszych osób, jakie w życiu poznał. Zawsze dbał o swoich pracowników, szanował, dobrze płacił i często rozpieszczał. Andrew również darzył go ogromnym wręcz szacunkiem. W końcu dużo mu zawdzięczał.
Gdy klientów nie było widać na horyzoncie, a on nie miał nic do roboty, siadał na krześle i przeglądał wiadomości, artykuły, nowinki w Internecie. Przyjemne zajęcie, szczególnie myśląc o tym, że u siebie w knajpie znacznie mniej miał przerw. Musiał przyznać, że w sklepie wujka Johna w zasadzie to on odpoczywał od swojego biznesu. Co prawda, przydałoby się inne zajęcie niż męczenie newsów do ostatniej informacji... Chyba zacznie pasjansa układać.