Wracając do mieszkania przeczuwałem, że czekała mnie poważna rozmowa. Sam w końcu chciałem wyjaśnić wszystko Isaacowi. Ostatnie dni były dość szalone. W życiu nie podejrzewałbym siebie, że ktokolwiek zainteresuje mnie na tyle, że stracę głowę. Harper się to udało. Potrafiła owinąć mnie wokół palca nawet, jeśli nie była tego świadoma. Dobrze się razem dogadywaliśmy, ale te czasy już minęły. Ta mała spakowała walizki i wyjechała do dalszej rodziny. Miałem ją nigdy więcej nie zobaczyć. Może to i lepiej? Moje ostatnie decyzje były nieprzemyślane i mogły przynieść nam (mówiąc o mafii) więcej szkód niż pożytku.
Chciałem pogadać na osobności, ale jak na złe w mieszkaniu znajdowały się dwie dodatkowe osoby. Mavis nie miał już cierpliwości. Znałem go od wielu lat i potrafiłem wyczytać z jego twarzy emocje pomimo, iż zwykły obserwator nic by z niej nie wyczytał. Kiedy w końcu znalazłem się z Isaacem w drugim pokoju, dał upust swoim emocjom. Spojrzałem w bok na pięść, którą przywalił w ścianę. Musiałem uważniej dobierać słowa.