Kolejny poranek i tak jak zwykle w tygodniu praca, szykowanie się jak na leniwca przystało w powolnych ruchach, potem biegiem na tramwaj i piętnaście minut do redakcji. Siadanie za biurkiem na krześle, które nie jest za wygodne, pewnie kosztowało jakieś marne pieniądze. Patrzenie w monitor niczym zombie w poszukiwaniu nowych tematów do napisania. Jak zwykle byłam opóźniona wszystkie najlepsze tematy zabrane, a w dodatku nie wiem, kiedy znajdzie się na tyle dużego, by napisać o tym. Postanowiłam więc jednak zabrać się do pracy i napisać o zanieczyszczeniu miasta, o śmieciach pozostawionych na ulicach, a nie w śmietnikach. Może w końcu ludzie zaczęliby dbać o środowisko ? Chodź wiedziałam, że oszukuje siebie, że tak będzie to miałam cichą nadzieję, że kiedyś mój artykuł poruszy wszystkich i dostane awans. Na razie musiałam jakoś się wybić w cieniu tych większych dziennikarzy.