poniedziałek, 1 sierpnia 2022
Od Zendaya - CD Jupitera
Od Rhysa - CD Isaaca
Mavis nie był jednak tak wkurzający, jakim go z początku postrzegałem. Był całkiem w porządku. Mogłem z nim pogadać, a to w jakimś stopniu załagodziło moje bojowe nastawienie. Pomimo, że był ode mnie młodszy, czułem że możemy się dogadać. Trochę dobijały mnie jego komentarze na temat mojego słabego wyszkolenia, ale w sumie była to prawda. Dołączyłem do mafii nawet nie wiedząc jak używać broni. Mistrzem noży też nie byłem. Chyba, że w aspekcie kulinarnym. Gotowanie i pieczenie to był mój żywioł. Nie zabijanie i walka.
Znajdowaliśmy się w moim domu. Nie pamiętałem kiedy ostatnio w nim byłem. Żal mi było to wszystko tu zostawiać. Ale ja sam nie mogłem tu zostać. Wiedziałem, że wtedy stanę się łatwym celem. W sumie i teraz nim byłem. Gdyby w tym zaułku znalazł mnie ktoś inny, już nie chodziłbym po tym świecie. Nie miałem siły stać na nogach, a co dopiero się bronić. Kiedyś spłacę dług u Mavisa. Jeszcze nie pomógł mi się zemścić, ale zrobił już dużo.
Od Calixte - do Zendayai
Od Vincenta - CD Faye
Przyglądałem się w milczeniu kobiecie, siedzącej naprzeciwko mnie na blacie. Ostrożnie rozważałem w głowie jej wcześniejsze słowa, zastanawiając się, czy powinienem pociągnąć ten temat. Nie chciałem być zbyt wścibski i wpieprzać się w jej życie prywatne po tylu latach braku kontaktu, ale to było chyba silniejsze ode mnie.
- Wiesz co… - zacząłem ostrożnie, palcami obejmując
przyjemnie ciepły kubek. – Ja też nigdy nie uważałem siebie za człowieka, który
powinien dostać dziecko pod opiekę lub jakkolwiek mieć pieczę nad czyimś
życiem… Ale gdy urodziła się moja siostra, coś się we mnie zmieniło… -
uśmiechnąłem się łagodnie do jasnowłosej, która skupiła swój wzrok na mojej
postaci. – Dążę do tego, że może musisz spotkać odpowiednią osobę, żeby się
przekonać do swoich własnych możliwości.
- Tak uważasz? – na jej ustach zawitał nieco melancholijny uśmiech.
Od Vincenta - CD Jaydena
- Nonsens – odpowiedziałem niemalże na automacie, wstając w końcu z kolan, po tym jak dokładnie zmierzyłem obszar wokół jego kostek. Szybko poprawiłem lekko zmięty materiał mojej koszuli i spojrzałem Jayden’owi w oczy. – Im więcej ludzi, tym weselej – dodałem z łagodnym uśmiechem, po czym zanotowałem ostatnie pomiary w swoim specjalnym zeszyciku. Teraz już tylko pozostało wysłać wszystkie informacje do kogo trzeba i poczekać na wstępnie gotowy produkt.
- Skoro tak mówisz – wzruszył ramionami i wpatrywał się we mnie wyczekującym wzrokiem, oczekując mojego następnego ruchu. Cóż, nie ma co go tu tak trzymać i kazać, jak łajzie stać bez celu w negliżu.