Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby wejść do gabinetu Harpera, gdy on był w domu i mógł mnie w każdej chwili przyłapać. Założyłam, że cała dokumentacja z mojego ośrodka musiała znaleźć się teraz w jego rękach i może dowiem się czegoś o sobie. Przeszukałam parę otwartych szuflad i faktycznie - znalazłam cały wykaz leków, które mi podawano: w tym te antykoncepcyjne. W dodatku parę osobistych przedmiotów, które przy mnie znaleziono dwa tygodnie temu i których nikt mi do tej pory nie pokazał...ciekawe. Otwarty komputer wcale nie przyciągnął mojej uwagi, szanowałam prywatność pana Harpera i chciałam tylko dowiedzieć się czegoś o sobie, jednak gdy usłyszałam szczęk zamka w łazience, to w panice szturchnęłam go dłonią tak, że się zamknął. Nie było czasu na poprawki, szybko czmychnęłam z powrotem do salonu. Modliłam się w duchu, by niczego nie zauważył.
Przeliczyłam się.