Zostałam w pomieszczeniu sama. Cholerny gnojek wydawał się być taki prosty, taki banalny w obsłudze i co się okazało? On podszedł mnie. Ewentualnie jeszcze Zeno mógł mu dokładnie powiedzieć kim jestem. Głośno westchnęłam i usiadłam na fotelu pana prezesa. Zerknęłam na ekran telefonu. Panicz nawet nie raczył odpisać. Nie czekając już dłużej na odpowiedź po prostu do niego zadzwoniłam. Kiedy tylko przestałam słyszeć sygnał zaczęłam mówić, nie czekając nawet na głupie „halo”.
- Pieski ci już doniosły? Mam nadzieję, że do mnie jedziesz - rozłączył się. Tak po prostu się rozłączył. Miałam ochotę zacząć wyrywać sobie włosy z głowy. Dlaczego oni byli tacy trudni? Tak cholernie irytujący. Została jeszcze ich siostra, z którą mogłabym coś ugrać ale z babami jest jeszcze gorzej. Czekając aż Zeno się pojawi trochę się nudziłam. Odpuściłam grzebanie w papierach wiedząc, że będę spalona. Jeśli nic bym nie znalazła to byłabym w ciemnej dupie.