poniedziałek, 19 września 2022

Od Anraia - CD Lukrecji

Jakiś czas prowadził kobietę przez korytarz w zupełnej ciszy. Żeby nie wyglądać na ignoranta, zrezygnował z przeglądania Internetu w komórce; postanowił się trochę zabawić i zrobić wrażenie poważnego. Czy chciał tym nieco nastraszyć dziewczynę Fullera? Możliwe, niewykluczone. Cóż, w naturze policjanta było wywołanie przynajmniej minimalnej presji, aby przesłuchiwana osoba szybciej powiedziała prawdę.
Zatrzymał się w pewnym miejscu, upewniwszy się, że nikt ich nie obserwuje położył dłoń na klamce jednych drzwi. Pchnął je lekko, wprowadził Lukrecję do środka. Podczas gdy tamta przyglądała się ponuro wyglądającemu stołowi z dwoma krzesłami po przeciwnych stronach, De Veen zapalił światło. Zmierzył przesłuchiwaną z góry na dół.
– Proszę się odwrócić tyłem – rzucił beznamiętnie.
Kobieta niepewnie wykonała polecenie. Anrai wyciągnął z kieszeni kluczyk i ku jakże wielkiemu zaskoczeniu tamtej rozkuł kajdanki, po czym schował je z powrotem do kurtki. Poprosił ją, żeby zajęła miejsce na wskazanym przez niego krześle – gdy nadal czuł na sobie zdziwione spojrzenie, cicho westchnął.

Od Calixte - CD Harper

Wyznawał w życiu kilka podstawowych zasad, o których wiedzieli niemal wszyscy jego znajomi, czy to ci pochodzący z nowej rzeczywistości, w której funkcjonował od trzech lat, czy też ci należący do przeszłości. A nawet one były czasami przez nich naciągane w celu osiągnięcia pewnych korzyści. Jedna z nich głosiła wyraźnie, że jego dom to czerwona strefa dla ludzi z przestępczego światka Londynu nieważne jak bardzo postawieni by oni nie byli. Chyba zresztą nie było to tak, do cholery jasnej zapamiętać, skoro po podwórku przez większość dnia (a czasami również i nocy) kręcił się sporych rozmiarów owczarek ! Ale, choć może zabrzmieć to wprost nieprawdopodobnie, od czasu do czasu zdarzali się idioci, którzy za punkt honoru stawiali sobie przekroczenie bramy prowadzącej do przylegającego do budynku ogrodu. I zazwyczaj kończyli bez spodni lub jakiejś innej części garderoby. To znaczy o ile mieli wystarczająco dużo szczęścia, by przeskoczyć z powrotem na chodnik zanim psiak postanowił wbić w nich zęby trochę mocniej. 

Od Isaaca - CD Rhysa

 Przez około 20 minut (bez zegarka w ręku) szliśmy w kompletnej ciszy, a jedyne co było słychać o tej późnej godzinie to moje wciąganie i wydychanie dymu. Czekałem aż sam może podejmie jakąś rozmowę, ale widzę, że to dziecko trzeba prowadzić za rękę nie tylko w kwestiach samoobrony, dlatego kiedy już mu się znudziło czekanie chwyciłem go za szmaty i rzuciłem plecami o jakiś budynek koło którego szliśmy. Dobrze, że było tak późno i gapiów nie było za dużo. Oparłem się butem tu obok niego przewracając sobie w pacach tego samego kunaia, którym wcześniej zagroziłem tamtemu czarnowłosemu. 

-Ten młody to był Hidden Harris. Ten dzieciak, który został porwany przez Serpents, którego ktoś 'wrobił'.- zacząłem łącząc fakty z ostatnich informacji jakie pozyskałem, bo  w końcu tym zajmowałem się na co dzień. - Skoro się znacie, a on jest do ciebie tak agresywnie nastawiony nie bojąc się tego, ze dostanie wpierdol to w takim razie jesteś zamieszany w tą akcje. Z tego co wiem Hiddena odbiła policja, ale chuj wie jak naprawdę było. Albo mi wszystko wyśpiewasz, albo przestaniemy być na relacjach koleżeńskich. - wkurwiony wbiłem mu kunaia tuż obok twarzy. - Sory, ale jeśli myślisz, że twoje umiejętności są w stanie w tym momencie przewyższyć moje to lepiej dobrze oceń tą sytuację..

Od Lukrecji - CD Harveya

 Siedząc i opłakując swoją chujową sytuację miałam wystarczająco dużo czasu żeby napisać do wszystkich co to było konieczne i przy okazji ogarnąć sobie jakieś alibi, które byłoby w stanie wyciągnąć mnie z opresji. Zeno na razie nie chciał się wtrącać i zabronił też tego całej reszcie. Gdyby się wtrącili już teraz szansa, że mogłabym to jakoś przekręcić na swoje po prostu by się rozpłynęła. W którymś momencie usłyszałam dzwonek telefonu, a na wyświetlaczu oczywiście Harvey...

Niepewnie odebrałam telefon choć to było do przewidzenia, że albo tu przyjedzie, albo będzie próbował się ze mną kontaktować. 

-Dlaczego dzwonisz... - powiedziałam pierwsza zanim ten zdążył powiedzieć chociażby 'halo' - Nie powinieneś się ze mną kontaktować...
-Luka...musisz im udowodnić, że to nie ty zabiłaś Florencje. Rozmawiałem z nimi i jeśli pojedziesz do labolatorium...

Od Hiddena - CD Rhysa

 Odprowadziłem go wzrokiem do drzwi. Salon już był zamknięty więc mieliśmy pewność, ze nikt się tu nie napatoczy i nie zobaczy tej sytuacji. Z resztą... nie było w niej nic nadzwyczaj podejrzanego, po prostu porachunki dwóch kolesi, które był bardzo naturalnym zjawiskiem.

-Nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi. - Seth wyrwał mnie z zamyślenia kładąc dłoń na moim ramieniu i lekko mną potrząsając. Spojrzałem na niego od razu i szybko zlustrowałem go wzrokiem żeby zaraz znowu spojrzeć na drzwi wejściowe do lokalu. 

-Chciałam powiedzieć 'a ty nie masz czym szastać' dla reguły, ale niestety ... skłamałabym. - Lydia siedząca na stołeczku z zarzuconą nogą na nogę przewracała w palcach długopis i uśmiechała się podejrzanie. W sumie od niej nie słyszałem jeszcze takiego komplementu na temat swojego wyglądu, ale dobrze wiedzieć jak się sprawy mają. - Chce otrzymać jakąś nagrodę za fakt powiadomienia Cię. - zaśmiała się cicho mówiąc to chyba tylko po to, by rozładować napięcie jakie między nami pozostało. 

Od Harveya - CD Anraia

 Przysłuchiwałem się uważnie, co ta dwójka mówiła. Na początku Anrai nieźle mnie wkurzał swoimi wywodami o jedzeniu. Były ważniejsze sprawy na głowie niż jakieś pieprzone żarcie. Pragnąłem wstać i uciszyć go, aby podzielił los Felixa. To nie był dobry czas na żarty. Mi nie było do śmiechu. Wiedziałem, że ta dwójka błaznów świetnie się dogaduje i rozumie bez słów. Kiedy zaczęli to swoje mini przesłuchanie, bo rozmową nie dało się tego nazwać, postanowiłem mówić samą prawdę. Felix i Anrai byli świetnymi policjantami, bez trudu rozpoznaliby, że mówię nieprawdę. Odpowiadałem więc szczerze tyle, ile sam wiedziałem. Zależało mi, aby w końcu dali nam spokój. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że przez nich mój związek z Lukrecją by się rozpadł. Tego nie mógłbym im darować.

- W porządku - zdecydowałem bez wahania. - Zaraz do niej pojadę i z nią porozmawiam. Jeszcze dziś stawimy się w laboratorium.

- Myślisz, że faktycznie się zgodzi? - wtrącił Felix do Anraia, wcale nie siląc się na ściszenie głosu.

- Albo już jest w drodze na lotnisko - dodał Anrai.

Od Rhysa - CD Hiddena

 Nie skojarzyłem faktu, że w studio tatuażu spotkam Lydie. Na tyle lokali natrafiłem akurat na nią. Nie chciałem mieć z Pangeą nic wspólnego. Dostosowałem się do groźby Moretti i nawet nie rzucałem się nikomu w oczy. Aż do dziś. Najchętniej wyszedłbym stąd i wybrał inne miejsce. Niestety moja reakcja byłaby przesadzona i wzbudziłaby większe zainteresowanie Isaaca. Nie chciałem go okłamywać. Dużo mu zawdzięczałem, lecz nie mógł poznać tej części mojej przeszłości. Przynajmniej nie teraz. Widząc, że Isaac jest w gotowości do ewentualnego użycia broni, trochę się wystraszyłem. Gdyby coś stało się Hiddenowi, miałbym całą mafię na karku. Z Pangeą miałem na pieńku, ale nie polowali na mnie jak to robiło Serpents. I wolałbym, aby nasze relacje się nie zmieniły na te gorsze.

- Chodź na słówko - powiedziałem do czarnowłosego, który mierzył mnie groźnym spojrzeniem.

Dałem znać Isaacowi, że zaraz do niego dołączę. Raz jeszcze zlustrował Hiddena, po czym bez słowa wyszedł na zewnątrz. Chyba mógł mi zaufać w kwestii, że w razie zagrożenia sobie poradzę. Przez szklane drzwi widziałem, jak wyciąga elektryka, aby znów zatruwać swoje płuca. To jego nieodłączny element.