- Jasne. Oczywiście. Dam znać jak tylko będę miała wolną chwilę – uśmiechnęłam się biorąc wizytówkę do rąk. – I na pewno wpadnę po jakiś garnitur. Przyda mi się na rozmowę o pracę – Vincent zaśmiał się kierując się w stronę drzwi.
- Uszyjemy w takim razie coś specjalnego – ubrał buty. Obydwoje nie byliśmy pewni co powinniśmy zrobić na pożegnanie więc po prostu skinął mi głową na co odpowiedziałam tym samym. Wyszedł z mieszkania zostawiając mnie samą. Westchnęłam głośno. Nie wiedziałam w sumie co o tym wszystkim myśleć. Nie miałam pojęcia co powinnam czuć w tej sytuacji. W końcu był pierwszą osobą, w której się zadurzyłam. Kiedy po latach się zobaczyliśmy nie poczułam żadnego BUM, żadnych motylków w brzuchu, totalnie nic. Głośno wzdychając podeszłam do okna. Udało mi się dostrzec odjeżdżającego w swoją stronę mężczyznę. Moją uwagę przykuł jednak czarny suw, którego nigdy wcześniej nie widziałam na parkingu. Czyżby sąsiedzi kupili sobie nowy samochód? Potrząsnęłam głową chcąc pozbyć się natrętnych myśli.