- W zasadzie nie – wzruszyła ramionami, uznając za właściwą tę odpowiedź.
- To dobrze – mruknął, oparł się na dłoniach i wyciągnął w jej stronę.
Kolacja przebiegała w miłej atmosferze. Przyglądałem się dziewczynie, która chwaliła moją kuchnię. Nie ukrywam, że się starałem. Chciałem w końcu jej zaimponować. Sądząc po jej słowach i minie, mogłem tylko sobie pogratulować. Jedzenie jej smakowało, więc znacznie odetchnąłem. Prowadziliśmy swobodną rozmowę do czasu, aż nie zażartowała sobie z mojego rzekomego siwego włosa. Może nie byłem narcyzem, lecz nadal pozostawałem człowiekiem, który przykładał uwagę do swojego wyglądu. Oczywiście, że musiałem sprawdzić prawdziwość słów dziewczyny. Jeden siwy włos zwiastował kilka kolejnych. Naprawdę nie chciałem zbyt wcześnie siwieć, a jeszcze gorzej - wyłysieć. To byłaby najgorsza tragedia, jaka mogła mnie spotkać. A nie miałem jeszcze trzydziestki. Byłem młody, nie uważałem się za staruszka. Chciałem jeszcze przez długie lata nacieszyć się swoimi ciemnymi i gęstymi włosami. Być może stres związany z przynależnością do gangów zrobił swoje?