czwartek, 23 czerwca 2022

Od Kirke CD Beatriz

- To pytanie nie powinno się kierować do mnie, tylko do niej. - odezwałam się, jednak nie ruszyłam się ze swojego miejsca.

Po tym, jak dziewczyna poszła spać. Rozmowa, a dokładniej wykład ze strony Camili był całkiem długi. Nie dotyczyło to tylko tej jednej sytuacji, było kilka różnych. Musiałam też ostrożnie i z uwagą wzdychać, by nie zostać obdarowanym tym groźnym i pełnym jadu spojrzeniem. Gdzieś w środku, a może już pod koniec, zadzwonił mój telefon. Po odebraniu odezwała się opiekunka, która chciała potwierdzić czas przedłużenia godzin. Siostra Camili także się zjawiła u nas w mieszkaniu, by w razie czego pomóc opiekunce i robić za kogoś z ochrony. Moje dziecko nie ma żadnego kontaktu z tym światem i pracą, jaką mam. Gdy się rozłączyłam, czułam na sobie wylewającą się złość.

Od Beatriz - CD Kirke

Mało brakowało, a Bea zasnęłaby już przy opatrywaniu ran, choć czuła jak środki dezynfekujące i inne płyny oraz przedmioty mające kontakt z jej ranami sprawiają, że jej układ nerwowy dosłownie wariuje z nadmiaru bólu. Ile by dała, by osłabić jego działanie jakimkolwiek narkotykiem. Tyle, że jakaś bardziej przytomna część jej umysłu niemal od razu zaoponowała, przypominając kobiecie, że i tak już zdrowo przesadziła. Cóż, miała rację, ale przecież marzenia jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Również wtedy, gdy były bezdennie głupie. 

Na całe szczęście wszystko w życiu ma swój koniec, więc i ten horror w końcu do niego dotarł, a ona sama dała się zaprowadzić niczym bezwolna marionetka do jednego z pokoików na górnym piętrze i położyć prosto do niewielkiego, acz o wiele bardziej wygodnego niż się spodziewała łóżka. Ku swemu zdziwieniu jednak potrzebowała kilku ładnych minut od chwili zamknięcia się drzwi, by oddać się opiekuńczym ramionom Morfeusza. Najwidoczniej nawet niewątpliwa moc wypitego alkoholu nie była w stanie ukoić jej obaw związanych z przeżyciem choćby najbliższych kilku dni. Miała jedynie nadzieję, że również Ixaca zdołała umknąć spod noża rozwścieczonemu Leonardowi. Nie mogła (a może zwyczajnie nie chciała) wyobrazić sobie dalszego trwania na tym padole rozpaczy bez swej futrzanej obrończyni u boku. Przecież to właśnie dzięki jej wstawiennictwu nadal po nim w ogóle stąpała. 

- Przysięgam, że Cię znajdę. - Wymruczała jeszcze zanim zacisnęła ciężkie powieki.