Wizyta brata tylko mnie zdenerwowała. Jak zawsze zresztą. Czasem zastanawiałem się, dlaczego to wszystko się tak między nami potoczyło. Dlaczego w przeszłości zrobiłem tyle rzeczy, za które przyszło mi do dziś płacić. Widok Harveya czy kogokolwiek z rodziny wciąż przypominał mi o poprzednich latach. Przylot do Londynu nie był jedynie sposobem na zarobienie pieniędzy na rehabilitację Nathaniela. Nie tylko o to chodziło. Chciałem po prostu, najzwyczajniej w świecie... uciec. Zniknąć im wszystkim z oczu. Byłem tchórzem. Nie chciałem widzieć nikogo z rodziny. Żałowałem tego dnia w którym wydarzył się wypadek. I zapewne będę żałował go do końca życia, nawet jeśli nasz najmłodszy brat odzyska sprawność w nogach i ogólnie wróci do bycia danym sobą. Jedynym sposobem, w jaki mogłem wyrazić, że żałuję, było zdobycie pieniędzy na kolejne kosztowne rehabilitacje, a wcześniej na operację.