- Palisz – odpowiedziałam. Niestety moje papierosy zostały w samochodzie Noah. Tak jak aparat. Westchnęłam głośno na samą myśl, że będę musiała się z nim spotkać. Na szczęście Sean poratował mnie fajką. Włożyłam jedną do ust i zatrzymałam się na chwilkę żeby mi ją podpalił.
- No więc? – wziął również jedną dla siebie. Ponownie ruszyliśmy do przodu w stronę mojego domu. Noc była dość chłodna, czego nie odczułam na imprezie. Co chwila czułam na twarzy zimne powiewy wiatru.
- Nie wyglądasz na gościa, który lubi słuchać smętów innych osób – mruknęłam wciągając trujący dym do płuc. Przytrzymałam go chwilkę. Sean nie wydawał się być aż tak zły jednak sprawiał wrażenie typa, który interesuje się tylko i wyłącznie sobą.