- Tyle pieniędzy i jeszcze ma czelność mnie okradać. - mruknął białowłosy wyciągając kolejnego papierosa, jakby to co powiedział Hide przeleciało mu nad głową.
- Prawie Ci zabili najlepszego przyjaciela, a ty się fajkami martwisz? - odwrócił się w jego stronę udając bardzo poruszonego. - Jestem zakałą i tego nie ukrywam, ale Ciebie miałem za lepszego.
- A ja myślałem, że może na chwilę się kurwa zamkniecie. - westchnąłem przecierając twarz dłonią.
Nadal czułem jak bardzo spięte są moje mięśnie po tym co miało miejsce kilkanaście minut temu. Potrzebowałem chociażby chwili ciszy żeby się po tym pozbierać. Żeby jakkolwiek pozbierać myśli i pomyśleć o tym, co powinniśmy teraz zrobić. Wyrwanie komuś naładowanej broni to nic czego już nie robiłem, ale fakt, że to był Zeno wytrącił mnie ze spokojnej postawy. Chyba nigdy nie widziałem go w stanie takim jak dzisiaj, to on zawsze był tym który nie tracił głowy, nie ważne jak poważna była sytuacja. A gdzieś chciał odebrać sobie życie. Cieszyłem się z tego, że nikt z towarzystwa nie było ekspertem w odczytywaniu moich emocji, bo zdecydowanie nie chciałem dać po sobie poznać, że i mnie to wszystko tak ruszyło. W końcu na chwilę obecną to ja miałem tu sprawować porządek, przynajmniej między nami.
piątek, 30 lipca 2021
Od Maxwella CD Hiddena
Na dobry początek - Od Hiddena
Gdybym kiedykolwiek w całym swoim życiu miał znaleźć jeden tak przykry moment, że nawet nie potrafiłbym wyrazić go słowami to zdecydowanie byłby to obraz, który aktualnie wszyscy mieliśmy przed sobą. Stojąc pośrodku tłumu gdzieś całkowicie na uboczu i słysząc wyłącznie ciche szlochanie czekałem aż w końcu ktoś mnie uszczypnie i powie: ‘Hej! Hidden obudź się! To tylko zły sen.’ Życie byłoby zbyt piękne, gdyby faktycznie coś takiego zaistniało, a to nie oszczędza mnie od urodzenia. Mnie i jak widać mojego starszego brata również.
W takim towarzystwie - gdy wszyscy ubrani byliśmy na czarno - ciężko było nawet odróżnić kto jest kim. Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. W końcu było tu mnóstwo ludzi, których w większości nikt z nas nie znał… ale nie to było teraz ważne…
W takim towarzystwie - gdy wszyscy ubrani byliśmy na czarno - ciężko było nawet odróżnić kto jest kim. Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. W końcu było tu mnóstwo ludzi, których w większości nikt z nas nie znał… ale nie to było teraz ważne…
Subskrybuj:
Posty (Atom)