piątek, 6 sierpnia 2021

Od Noah CD Lan Ho

Bez Mouse w szkole było… nudno. Dosłownie ludzie z tej szkoły są tak płascy jakby byli w 2D. Tylko by gadali o szkole, ocenach i jakiś innych pierdołach. Lekcje w tym roku też nie są dla mnie interesujące, już to przerabiałem rok temu a że jestem pojętnym uczniem to teraz wszystko zdawałem śpiewająco. Dlatego też cały dzień mi się mega dłużył.  Dodatkowo gdy twojego dilera nie ma w szkole to nie ma też co jarać. No nic jakoś trzeba przeboleć jak się nie robi zapasów. 

Po zajęciach i obowiązkowym treningu z koszykówki wróciłem swoim cudownym mercem do domu gdzie zastałem pięknie przygotowany stół na obiad rodzinny.

Od Justina CD Hidden

Po odesłaniu przez Zeno nasz wszystkich do pokoi każdy grzecznie się rozszedł w swoja stronę. Dom rodziny Moretti-Harris był niesamowicie duży, dlatego też nasze sypialnie wyglądały jak z katalogu. Co o dziwo powodowało u mnie, że nie potrafiłem się odnaleźć w tym miejscu. W mieszkaniu moim i Elodie moim pokojem był w zasadzie salon – tak śpię na kanapie. Przywykłem do ciasnoty, a tu miejsca było aż do przesady. Może byłem osobą nadmiernie aktywną, taki trochę ADHD-owiec bo przez ponad pół godziny łaziłem w tą i z powrotem po całym pokoju, dosłownie nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca aby gdzieś w spokoju usiąść, aż w końcu zrezygnowałem z wydeptywania podłogi i uznałem, że pora odwiedzić swojego przyjaciela. 

Od Rhysa do Hiddena

 Byłem już dość spóźniony do pracy. Powinienem wstać dobre pół godziny temu. Nie zdarzało mi się zaspać. To nie pasowało do mnie. Punktualność była najważniejsza. Nie mogłem sobie pozwolić na utratę pracy. Była częścią mojego życia, pasji i nie mogłem dać powodu do mojego zwolnienia. Co prawda jedno spóźnienie raczej nie przekreśli mnie u starszego pana, a zarazem właściciela cukierni. Jednakże umówiłem się z nim na otwarcie lokalu i nie mogłem go zawieść. Dziś była moja kolej. Sprawdziłem godzinę na komórce. Miałem dziesięć minut do odjazdu autobusu. Jak i na niego się spóźnię, będę pogrzebany. Akurat wczoraj odprowadziłem swój samochód do mechanika. Co za zrządzenie losu. Prześladował mnie pech. W dodatku stan baterii w komórce zwiastował, że i ona wkrótce się rozładuje. Złapałem ładowarkę, odnajdując ją na podłodze tuż przy łóżku. Wsadziłem kabel między zęby, gdy ręce zajęte były przeszukiwaniem szafy. Złapałem pierwsze lepsze ciuchy. Na szczęście czyste, lecz nie uprasowane. Trudno. To nie pokaz mody, tylko zwyczajny dzień w cukierni.

Od Elodie CD Zeno

 Korzystając z chwili spokoju na dole chciałam po prostu sprawdzić jak się trzyma Zeno. Bardziej dla siebie czy dla reszty? Nie umiałam odpowiedzieć sobie na to pytanie, w każdym razie cieszyłam się, że mogę zapytać go co tak naprawdę czuje. Od tamtych wydarzeń minęło trochę czasu jednak wciąż miałam w pamięci widok tego roztrzęsionego mężczyzny będącego w stanie nawet popełnić samobójstwo. Można powiedzieć, że wizje przeszłości trochę mnie prześladowały. Mimo, że Zeno był na co dzień zupełnie inny niż wtedy bałam się o zdrowie naszego szefa, a bez niego błądzilibyśmy jak we mgle, bylibyśmy jak nieporadne dzieci zostawione same sobie i wiem, że jakkolwiek Max i Lukrecja staraliby się ogarnąć sytuację to nie daliby rady. Potrzebowaliśmy po prostu jego i nikogo innego na naszym czele. Gdy zobaczyłam go muszę przyznać, że odetchnęłam z ulgą. Wrócił mu błysk w oku, a ton głosu nie zdradzał na jakiegokolwiek rodzaju załamanie. Jednak było coś co zaskoczyło mnie o wiele bardziej niż względny spokój mężczyzny – informacja o odnalezieniu siostry Leah, bo chyba nikt nie zdawał sobie sprawy z jej istnienia.

Od Rhysa CD Lan Ho

  Poprawiłem swoją fryzurę, którą rozwiał wiatr szalejący na zewnątrz. Prawą dłonią zaczesałem włosy do góry, aby nie wyglądać jak tuż po przebudzeniu się. Nie przepadałem za wiatrem, który niszczył efekty mojej pracy. Długie minuty walczyłem z włosami przy pomocy grzebienia. Lubiłem dobrze wyglądać, choć nie byłem znów jakimś tam pedantem. Daleko mi było do tego.

Umówiłem się dziś wraz z kumplami na wyjście na drinka, a nawet kilku.  Znając nasz umiar w piciu, nie wyjdziemy z budynku o własnych siłach. Już o tym zdążyłem się przekonać na własnej skórze. Podobno dziś było otwarcie słynnego londyńskiego baru o osobliwej nazwie Red Snake. Nie miałem chyba okazji tam się pojawić. A może byłem, lecz nie w stanie trzeźwym? Zdarzało się, że zmienialiśmy lokale wciągu wieczora i dalej piliśmy w innym otoczeniu.

Od Rhysa CD Lucjusza

Obserwowałem uważnie tego chłopaka. Widać, że nigdy tu nie był. Gdyby choć raz skosztował jednego z naszych wypieków, z pewnością miałby o nich lepsze zdanie. To nie byle jakieś babeczki. W tej cukierni nie było czegoś co ,,nie schodziło". Nie mieliśmy tylko jednego rodzaju słodkości. Skoro chciał, abym mu zaproponował coś mniej słodkiego, miał dość duży wybór. Sprzedawaliśmy tu różnego rodzaju ciasta, ciastka, a nawet torty. Dużą popularność jednak zdobyły pralinki i czekoladki, które były ręcznie dekorowane. Sam uwielbiałem pobawić się w artystę i dekorować te czekoladowe pyszności.

Od Lucjusza CD Rhysa

 Wracałem właśnie zmęczony do domu po całym dniu spędzonym u brata. Chociaż nigdy wcześniej nie miałem tak bardzo dojść spotkania z nim. Obiecałem mu jednak pomoc przy remoncie pokoju i teraz mam na swoje. Ale chociaż tak mogę mu się odwdzięczyć za wsparcie jakie mi daje. Nie ważne z jakim problemem bym nie przyszedł ten zawsze wysłuchał i wsparł dobrą radą. Był po prostu cudownym starszym bratem i chciałem aby miał chociaż w połowie tak dobrego młodszego brata. Wracając postanowiłem przejść się uliczkami, do których rzadko zdarzało mi się zaglądać. Spacerując tak powolnym krokiem uwagę moich oczu przykuła niewielka choć urokliwa cukiernia. Spojrzałem na szybko czy mam jakieś drobne przy sobie, po czym utwierdzając się w ich posiadaniu zerknąłem przez szybę czy jesteś ogóle warto wydawać na to te moje drobne. Przyglądałem się chwilę ladzie za którą nikogo nie było, aby po chwili zauważyć wychodzącego z pomieszczeń służbowych mężczyznę. Miał w swoim wyglądzie coś co przykuwało i nie można powiedzieć, że nie był przystojny. Pan ciastkarz ostatecznie przekonał mnie aby wejść i skorzystać z jego usług. Do lady podszedłem idealnie kiedy chciał odnieść pustą już tace. Zawołałem go aby wiedział, że ktoś czeka ten jednak od razu zawrócił i zaproponował wyłożone dopiero co czekoladowe babeczki. A mówiąc to patrzał mi prosto w oczy, nie żeby mi to przeszkadzało.
- Polecasz, bo nie schodzą i trzeba je jak najszybciej sprzedać, czy naprawdę są dobre? - spytałem znając te różne triki marketingowe. Wyglądały jednak na naprawdę dobre, jednak podkręciłem delikatnie głową jeszcze bardziej roztrzepując swoje i tak nie do ułożenia włosy. Jakoś mimo wszystko nie miałem ochoty na takie słodkości.

- A coś równie dobrego, ale mniej słodkiego mógłby mi Pan polecić? - spytałem rozglądając się po pułkach, jednak na tyle delikatnie aby nadal mieć chłopaka w polu widzenia. Byłem ciekawy co jeszcze może mi polecić, bo sam jakoś nie miałem ochoty na nic konkretnego.