wtorek, 28 września 2021

Od Taigi CD Rhysa

Wzięłam do ust kawałek kanapki. Cieszyłam się, że poszedł na taki układ i że nie zdecydował się uciec. Miałam również nadzieję, że traktuje mnie choć trochę poważnie i mimo wszystko, nie będę go widywała w towarzystwie innych kobiet. Wiem, że czego oczy nie widzą tego sercu nie żal, jednak nieraz moja zazdrość brała górę i zwyciężała nad rozsądkiem. Wzięłam jeszcze kilka łyków gorącej herbaty i oblizałam usta. 

Od Rhysa CD Mikey'ego

 Szedłem korytarzem, szukając właściwej sali. Powtarzałem pod nosem cicho numer pokoju, aby nie zapomnieć. Po dłuższej chwili znalazłem odpowiednie drzwi. To tutaj. Zatrzymałem się, zastanawiając się, czy to dobry pomysł, czy Mikey przypadkiem nie spał. Nie chciałem mu przeszkadzać swoją niezapowiedzianą wizytą. Może jednak powinienem i jego powiadomić? Po prostu zmartwiła mnie informacja o tamtym zdarzeniu. Musiałem upewnić się, że z chłopakiem będzie w porządku. Jeśli sam go zobaczę, będę spokojniejszy. Na pewno mógłbym wyczytać informacje o jego stanie zdrowia w jutrzejszej gazecie, ale to nie było to samo. Chciałem go odwiedzić. Może będzie czegoś potrzebować?

Zapukałem cicho do drzwi, następnie wchodząc do środka. Moje spojrzenie padło na postać leżącą w łóżku. Był to Mikey, który odwrócił swą twarz w moją stronę po tym, jak zawołałem jego imię. Wyglądał blado i mizernie w tej białej pościeli. Widywałem go w lepszym stanie, dlatego taki widok powodował we mnie smutek. Do sali weszła pielęgniarka, dlatego też odsunąłem się na bok, aby nie przeszkadzać jej w pracy. Obserwowałem w ciszy jak zmieniała kroplówkę i podawała leki. Kiedy już sobie wyszła, nawiązaliśmy luźną rozmowę. Usiadłem na krześle tuż przy łóżku. Nie przepadałem za szpitalami. Nadal pamiętałem, jak mój młodszy brat znajdował się w takiej placówce. Nienawidziłem zapachu szpitala, tej sterylności i bieli. Wywoływały we mnie złe wspomnienia. Wolałbym nigdy nie wracać w to miejsce.

Od Lwa CD Brooklynne

 Wokoło Lwa grała piękna symfonia głośnych wydechów. Ciemną trasę na przedmieściach brytyjskiej stolicy oświetlały reflektory sportowych samochodów, wokół których przechadzał się Lew w towarzystwie dymu papierosowego. Wszędobylski gwar kierowców i fanów motoryzacji wcale mu nie przeszkadzały, dodawały temu miejscu niezwykłego klimatu. Zbliżała się północ. 

- Uczestnicy na linie startu! Zbliża się godzina startu! - krzyknął Lew, składając dłonie w kształt tuby i przykładając je do ust, by lepiej było go słyszeć. 

Gwar się uciszył, ludzie skupili się na uczestnikach wyścigu i ich samochodach. Przed autami pojawiła się skąpo ubrana dziewczyna, piękna brunetka wyciągnęła w górę ręce z czarno-białymi chorągiewkami w dłoniach. Miała już się zamachnąć, ale gdzieś w oddali rozległ się głośny krzyk: 

- KURWA! PSY! - oznajmił lekko przerażony głos. 

Od Harveya CD Lukrecji

 Pomimo, że mój głupiutki brat nawiał, nawiązałem całkiem interesującą znajomość. Nie sądziłem, że będzie aż tak dobrze mi się rozmawiało z nowo napotkaną dziewczyną. Rozmowa nam się kleiła, a nawet przez chwilę mogłem pożartować, zapominając o trudzie dzisiejszego dnia w pracy. Byłem zmęczony i padałem wręcz na twarz, lecz przy tej uroczej towarzyszce jakoś o tym zapomniałem. Nie udało mi się co prawda zdobyć numeru do pracy Rhysa, lecz zdobyłem coś cenniejszego. Ta dziewczyna była znajomą brata, jej numer telefonu mógł się jednak kiedyś przydać. Nigdy nic nie wiadomo.

Niestety zbyt długo nie dane mi było nacieszyć się towarzystwem dziewczyny. Jak tylko podała ciąg cyfr, które były jej numerem telefonu, ruszyła w stronę budynku. Była studentką, więc prawdopodobnie spieszyła się na jakiś wykład. Nie poszedłem za nią. Stałem w tym samym miejscu, odprowadzając ją spojrzeniem. Przynajmniej miałem numer. Oby okazał się prawdziwy. Równie dobrze mogła mi podać jakieś losowe cyfry, aby się ode mnie uwolnić. Spojrzałem na zapisany numer w kontaktach. Nie zdążyłem poznać jej imienia. Dlaczego wcześniej o nie nie zapytałem? Westchnąłem, zapisując ten numer pod ,,nieznajoma studentka".