niedziela, 7 sierpnia 2022

Od Andrew do Marleya

Zajmowanie się samemu knajpą nigdy nie było prostym zadaniem. Podczas gdy w normalnej restauracji każdy pracownik miał przydzielone zadania, których się trzymał, w solowym biznesie wszystkie te rzeczy trzeba było wykonywać na własną rękę.
Andrew witał każdego gościa, który postanowił zawitać w progach jego skromnej knajpy. Karty dań już znajdowały się na stolikach, więc jedno zadanie miał z głowy, ale nadal pozostawała cała masa innych. Musiał podejść do stolika, polecić dania, które w sekrecie wychodziły mu najlepiej i najszybciej, spisać w notatniku wszystko, o co gość prosił oraz, najważniejsze, oznaczyć numer stolika, żeby się czasem nie skompromitować. On sam szedł do kuchni, żeby przygotować posiłek, nierzadko niemal od podstaw – na szczęście okazało się, że ma do tego na tyle dużą smykałkę, że opanował sztukę naprawdę szybkiego gotowania – potem osobiście zanosił gotowe jedzenie, a gdy gość był już najedzony to Andrew przychodził z paragonem.

Od Anraia CD Felixa

– Ahaha, nie musisz mi tak schlebiać – zaśmiał się Anrai, udając, że zakrywa rumieńca.
Jeśli ktoś go znał wystarczająco długo, już zaczynał się godzić z tym, że nieprzewidywalność była drugim imieniem De Veena. Ten skośnooki policjant był niczym jajko-niespodzianka: nie można było określić, co się znajdowało w środku. Anrai wręcz był dumny z faktu, że nikt nie potrafił go w pełni rozszyfrować. Ile zalet, ile przewagi w tym tkwiło! On nawet swoją starszą siostrę do dzisiaj niekiedy zaskakiwał. Anrai De Veen był po prostu nie do rozgryzienia.
– Jeszcze nieraz się zdziwisz – dodał.
– Ach tak? – odparł Felix, krzyżując ręce na piersi z uśmiechem.
– Dobra, który mądry zamówił jedzenie na miejsce zbrodni? – usłyszeli wtem.
Wszyscy zebrani odwrócili głowy i spojrzeli na stojącą przy wejściu do domu Polissenę. Chwilę trwała cisza, po czym rozległo się kilka niemal zsynchronizowanych westchnień. Część powróciła do swojej pracy, podczas gdy reszta popatrzyła na De Veena.
– To ja! – zawołał z niewinnym uśmiechem Anrai, podnosząc rękę.

EVENT [P1] Włoskie Wakacje [cz.1]

 MELISSA

Sama droga na lotnisko, potem cały lot i droga do posiadłości moich rodziców - minęła względnie bezpiecznie i bez zbędnych komplikacji. Rzecz jasna jeśli weźmiemy pod uwagę godzinne opóźnienie samolotu spowodowane jakimiś niedociągnięciami. Tak często poruszałam się liniami lotniczymi, ze było to dla mnie zupełnie normalne, ale Zeno to miałam wrażenie, że wyjdzie z siebie i stanie obok. Mój starszy brat nienawidził podróżować, a poświęcił się teraz dla dobra sprawy. Przecież nie puściłby tam Hiddena żeby pilnował porządku. 

Nowa Postać - Andrew Rain!


[Przerobię w wolnej chwili]
KONTAKT: Keiem#5665
AUTOR: Na zdjęciu Lee Dong Wook