Świat wiruje. Ktoś mną szturcha, więc przewracam się na drugi bok. Może odpuści. Kołdra została mi gwałtownie zabrana co nie ukrywam jest irytujące.
- Co jest?
- Wstawaj, Elodie za jakiś czas tu przyjedzie, musimy jechać do Zeno. – Otworzyłem delikatnie jedno oko i spojrzałem na Maxa.
- Zabrałeś mi kołdrę. – Mruknąłem cicho obracając się do niego plecami i wciskając głowę w poduszkę. Było zdecydowanie za jasno i za wcześnie.
- Nie mamy czasu na twoje wylegiwanie się. Praca czeka. – Ten to jak zawsze pełna powaga w przypadku pracy. Ja nie wiem jak on to robi, przecież w mafii można dużo bardziej się bawić przy tym zarabiając a ten tylko „praca, praca”.
- Co jest?
- Wstawaj, Elodie za jakiś czas tu przyjedzie, musimy jechać do Zeno. – Otworzyłem delikatnie jedno oko i spojrzałem na Maxa.
- Zabrałeś mi kołdrę. – Mruknąłem cicho obracając się do niego plecami i wciskając głowę w poduszkę. Było zdecydowanie za jasno i za wcześnie.
- Nie mamy czasu na twoje wylegiwanie się. Praca czeka. – Ten to jak zawsze pełna powaga w przypadku pracy. Ja nie wiem jak on to robi, przecież w mafii można dużo bardziej się bawić przy tym zarabiając a ten tylko „praca, praca”.