Kątem oka widziałem tylko jak Harvey zmierza w stronę kuchni, gdzie znajdowała się Lukrecja. Mimo tego co mu powiedziałem, wiedziałem, że nie za wiele to wniesie do całej sytuacji. W końcu czemu miałby mnie w ogóle słuchać zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie mieliśmy do tej pory okazji żeby posiedzieć we własnym gronie. Z jakiego powodu czułem, że to nie jest dobry pomysł, by w tym momencie z nią rozmawiać. Powiedziałem raz i tyle powinno wystarczyć, a skoro on chciał działać na własną rękę...
- Lukrecja...- powiedział kiedy ta chciała wyminąć go w drzwiach i po prostu zająć się sobą. Konkretnie dał jej do zrozumienia, że chyba czas porozmawiać wystawiając rękę dosłownie przed ją twarzą kładąc dłoń na framudze drzwi i konkretnie odgradzając ją od salonu, w którym ja się znajdowałem. - Będziesz mnie teraz unikać? Przecież...