niedziela, 21 sierpnia 2022

Od Romaise - CD Andrew

 Jeszcze tego samego wieczora, gdy kąpała synka, zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno nie posunęła się o krok za daleko, wręczając ekspedientowi kartkę z rysunkami symbolizującymi sposób, w który była traktowana już od długich czterech lat. W końcu w sklepie z pewnością zamontowano kamery, a jedną z nich na sto procent skierowano właśnie na ladę, żeby nikt nie ukradł umieszczonych pod nią pieniędzy. Gdyby tak nagrania z nich dostały się w niepowołane ręce... Aż zamarła na samo wyobrażenie konsekwencji, w wyniku czego niechcący nałożyła trochę mydła do oczu malca, który natychmiast zaczął płakać. 

Od Cassandry - do Anraiego

 Ostatnie kilka miesięcy w życiu Cassandry było naprawdę trudne - najpierw dowiedziała się o zamordowaniu ukochanego męża przez libijskich terrorystów, tydzień późnej przyglądała się jak pusta trumna zjeżdża do dużej, prostokątnej dziury wykopanej w międzyczasie w ziemi należącej do holenderskiej Lejdy, a po zakończeniu tej jakże smutnej ceremonii oraz powrocie do domu próbowała wytłumaczyć dzieciom zawiłe zbiegi okoliczności, które doprowadziły do przedwczesnej śmierci ich ojca (co nawiasem mówiąc nie należało do najprostszych zadań, ponieważ sama wciąż nie potrafiła przyjąć ich do wiadomości, mimo że przecież wielokrotnie na własne oczy widziała okropne skutki działalności radykalnych islamistów), następnie skierowała się do pracownika biura nieruchomości z prośbą o pomoc w sprzedaży lokalu i przystąpiła do pakowania wszystkich przedmiotów potrzebnych jej oraz szkrabom do rozpoczęcia pisania nowej historii w Londynie, gdzie czekał już na nią nie tylko dawny przyjaciel z wojska, u którego miała się zatrzymać dopóki nie znajdzie własnego kąta, ale także ciepła posada naczelniczki Wydziału Kryminalnego na jednym z tamtejszych posterunków policji (tę zdobyła zarówno dzięki swoim niecodziennym kwalifikacjom, jak i właśnie dzięki wstawiennictwu Maya, za co była mu ogromne wdzięczna). Miała ją objąć po niedawno zastrzelonym koledze po fachu, co z kolei kazało jej się zastanowić czy przyjmując tę jakże lukratywną ofertę nie wystawia się czasem na zbyt wielkie niebezpieczeństwo. W końcu ktoś, kto stał za tą zbrodnią, będzie teraz zapewne czyhał i na jej głowę. Ponadto intuicja podpowiadała jej, że to, że na jego następcę spośród z pewnością wielu kandydatów została wybrana akurat osoba pochodząca zza wielkiej wody, a więc bardzo mało zorientowana w miejscowej sytuacji nie stanowiło jedynie dzieła przypadku . A w dodatku była kobietą, a te zwykle musiały dość długo udowadniać swoją wartość zanim wywalczyły jakąkolwiek wyższą pozycję, szczególnie gdy chodziło o służby mundurowe, a już zwłaszcza, gdy tak jak ona były samotnymi matkami. Może w wyniku złych doświadczeń zdobytych podczas lat spędzonych w amerykańskiej armii popadała w paranoję powodującą, że na każdym kroku widziała jakiś spisek, ale i tak postanowiła przyjrzeć się wszystkiemu bliżej na własną rękę najszybciej jak okaże się to możliwe. Szefowie angielskich mafii i inne pomniejsze męty mogli sobie myśleć, że będą mogły wreszcie w pełni wyciągnąć swoje ostre pazury w kierunku zwykłych obywateli, ale ona w żadnym wypadku nie zamierzała im na to pozwolić. Nie po to przez pięć pierwszych wiosen zawodowej kariery użerała się z niezliczonymi hordami najbardziej okrutnych ludzi w różnych zakątkach globu, żeby obecnie nie poradzić sobie z tymi, którzy chcieli rzucić stolicę Wielkiej Brytanii na przysłowiowe kolana za pomocą zwykłej mieszaniny znacznie mniej wymyślnej broni oraz szczypty terroru. 

Od Andrew CD Marleya

Uniósł nieco brwi, przyjrzał się badawczo koledze.
Marley naprawdę mógł go nauczyć grać? Poświęciłby mu swój czas? Cóż, Andrew z pewnością by to docenił. Od zawsze twierdził, że nauka najlepiej (a przynajmniej w jego przypadku) wychodziła pod okiem kogoś, kto się znał na rzeczy. Wtedy można było dostać taki przypływ motywacji oraz chęci do rozwijania swojej wiedzy i umiejętności, poszerzania ich o kolejne kategorie. W końcu on sam najszybciej nauczył się gotować dzięki matce. Nauczył się grać w szachy, ponieważ dawny kolega ze szkoły chciał na nim ćwiczyć do zawodów. Odkrył techniki walki pod okiem najlepszych.
– Hm, jeśli byś mnie nauczył grać to raczej bym kupił jakiś instrument – powiedział po krótkim namyśle. – Jakoś bym uzbierał, jakbym się spiął w sobie.
Gdyby Marley dał mu lekcje, Andrew wtedy czułby się wręcz zobligowany do odwzajemnienia gestu poprzez zakup instrumentu. I, oczywiście, byłby mu bardzo wdzięczny.
Właściciel sklepu spoglądał na niego z dobrą chwilę, jakby mocno się nad czymś zastanawiał. Uśmiech z jego twarzy stopniowo zanikał, lecz wtem szybko powrócił.
– Okej, nauczę cię – powiedział prawie pewnie. – Granie na instrumencie nie jest takie trudne. Przynajmniej mam taką nadzieję – dodał ciszej.
Andrew zignorował ostatnie zdanie, jedynie uśmiechnął się lekko.

Od Harper - Do Seana

 - Jesteś gotowa na dzisiaj? - siedziałam z Noah w garażu, który znajdował się przy bloku, w którym mieszkał. Wynajmował go. Robił coś przy samochodzie, a ja grzecznie obserwowałam przeglądając od czasu do czasu zdjęcia, które miałam zapisane w lustrzance. 

- Zależy o co pytasz - uśmiechnęłam się i oderwałam wzrok od wyświetlacza. Oczywiście chodziło mu o wyścig i imprezę, która miała się odbyć po nim. Zostaliśmy zaproszeni przez jednego z organizatorów. - Chociaż w sumie... w obu przypadkach odpowiedź brzmi - tak.

- Tak myślałem - grzebał w silniku swojego, już całkiem wiekowego BMW, którego używał do jazdy na wyścigach. Może i nie wyglądało na potężne, ale dzięki odpowiednim usprawnieniom grat mógł prześcignąć niejeden samochód. Na co dzień Noah jeździł zupełnie innym samochodem, którego szkoda mu było, jak to mówił "rozjebać". 

Nowa postać - Harper Flynn!

(edycja nastąpi w późniejszym czasie)
KONTAKT: dzień dziecka#2313

Od Sumiere CD Anrai

Nie należałam do osób strachliwych albo do takich, które obrzydza zapach i widok zmasakrowanych ciał. Szczur to jednak inny element. Jest to zwierzę, które odpycha mnie do takiego stopnia, że jestem w stanie wskoczyć na biurko czy szafę, by z piskiem się schować i nawet zawiadomić kogoś, by tu wpadł i pozbył się tego utrapienia. Robactwo nie jest dla mnie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że czułam się odpowiedzialna za to, co się znajdowało w tej szufladzie. Czemu wcześniej nic nie poczułam? Zbytnio skupiłam się na pracy? Kiedy ktoś to podłożył? Czemu, akurat w moim biurku? Wzdrygnęłam się i spojrzałam w kierunku drzwi. Chyba powinnam skierować się do domu po czymś takim. Najpewniej jednak mnie przesłuchają, bo oczywiście to MOJE BIURKO.