POKÓJ 4 - Zeno
ZENO
FAYE - Twój brat to matoł. Totalne przeciwieństwo ciebie. -blondynka rzecz jasna wbiła jak do siebie prawdopodobnie pokierowana przez Melissę gdzie znajduje się mój pokój. Westchnąłem tylko cicho wpatrując się w obraz za oknem i dokańczając odpinać ostatnie guziki. -Jaką ja jestem szczęściarą, że zawsze trafiam akurat jak się rozbierasz - sądząc po jej krokach właśnie spoczęła na moim dużym łóżku przyglądając się mi.
- Albo po prostu ostatnio nie dajesz mi żyć. - spojrzałem na blondynkę przez ramię, a ona słysząc to co powiedziałem jedynie się zaśmiała.
FAYE - Weź powiedz coś po włosku - przygryzła delikatnie, na krótką chwilę swoją dolną wargę. Co za kobieta...- I w ogóle to po co Ci ta cała Blair i Lydia? - skrzywiła się
- Żeby Ci podnieść trochę ciśnienie - odgryzłem się. Faye wstała z miejsca podchodząc teraz do mnie, a kiedy odwróciłem się w jej stronę uderzyła mnie pięścią w tors. Nie bolało, a bardziej bawiło.
FAYE - Mam to potraktować jako wyzwanie czy co? Po co to robisz?
- Czekam aż coś przyznasz sama przed sobą - zmierzwiłem jej blond włosy wymijając ją i za chwilę biorąc biały t-shir , który za moment nałożyłem na siebie.