Cała mafia spóźniła się jakieś pół godziny. Zdążyłam przejrzeć wszystkie social media, zanim łaskawie zaszczycili nas swoją obecnością. Nawet nie zwracałam większej uwagi na nieprzychylne teksty, którymi obrzucany był Rhys. Spojrzałam na swój zegarek. Debile, nawet nie wiedzą, że czas im leci. Zamiast skupić się na tych interesach wodzili wzrokiem po całym pomieszczeniu. Nie wiem czy czekali, aż ktoś do nich wyjdzie z bronią i zacznie strzelać, czy może sami chcieli zacząć takową awanturę. Dwójka towarzyszy Rhysa nawet nie ukrywała, że za paskami u swoich spodni spoczywają czarne pistolety.
- To może skupcie się na tych interesach, a nie na wszystkim dookoła, nikogo więcej tutaj nie ma - Wróciłam na kanapę, na której siedziałam już wcześniej.- To Wy chcieliście się spotkać z nami, więc albo zaczniecie gadać o co chodzi, albo w najlepszym przypadku tylko wyjdziemy - Łysy facet chciał poudawać strasznego, ale pomimo ciężkiego głosu i wyglądu typowego osiedlowego dilera, nie było w nim nic strasznego.
- Jak mawia przysłowie, nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz - Podniosłam kącik ust - Macie dzisiaj kogoś zgarnąć - Zaczęłam już poważniej, żeby nie przeciągać tego spotkania - Jakiś gościu, co to wisi wam sporo hajsu, ale w sumie to ma wyjebane żeby cokolwiek płacić. Chcieliście go odstrzelić za to - Patrzyłam nieprzerwanie na całą trójkę.
- Prawda - Odezwał się facet, który chyba był kimś w rodzaju ich szefa, a przynajmniej miałam wrażenie, że to on tej dwójce rozdawał karty.
Zaczął ckliwą historię o narkotykach, hazardzie, jakimś tam biznesmenie, który miał im oddać tak wielką nadwyżkę. Tak bardzo mnie to nie interesowało, że wyłączyłam się już po drugim zdaniu. Z zaciekawieniem jednak zaczęłam przyglądać się mężczyźnie z którym jeszcze tak nie dawno jadłam sushi na mieście. Nie zwróciłam na to uwagi od razu, ale ma zupełnie inny wyraz twarzy. Nie ma nawet śladu po tym uśmiechniętym i rozbawionym chłopakiem. Widzę teraz poważnego mężczyznę, którego postawa mogłaby mnie trochę wystarczyć w ciemnej uliczce. Co ciekawe przez fakt, że już go trochę znałam, właśnie taka postawa i nagła zmiana zachowania ciekawiła mnie najbardziej. Ochota, żeby poznać czy to jest jego prawdziwa twarz była wielka. I trzeba było przyznać, że z takim chłodnym wyrazem twarzy był całkiem ponętny i przystojny. Nie zdziwiłabym się jakby bez najmniejszych oporów wyrywał laski w klubie i zapraszał je do siebie na jedną noc.
- Ej księżniczko! - Mężczyzna warknął na mnie, a ja spojrzałam na niego obojętnie - Kurwa słuchaj jak mówię! Masz ochotę się z nim pieprzyć czy co? - Ze śmiechem uderzył Rhysa w ramię.
- Jeżeli żadna kobieta na Ciebie nie patrzy, to nie dziwię się skąd ta agresja, też by mnie zalewała biała gorączka, gdyby jakiś facet zwracał uwagę tylko na moją koleżankę, a nie na mnie, ale cóż - Uśmiechnęłam się - Nigdy nie doznałam takiego uczucia.
- Daj spokój... czas nam leci - Odezwał się rudy chłopak od nas, na co przewróciłam oczami, jednak miał rację. Rzuciłam jeszcze szybkie spojrzenie Rhysowi i zboczyłam na właściwy tor.
- Weźmiemy go na części, wasz klub kolorowych kredek dostanie od nas 25%, to jak się dzielicie później to mnie w ogóle nie interesuje - Zaznaczyłam nie chcąc słyszeć żadnego wykłócania się - Macie dwa zadania - Wstałam do szafki i wyciągnęłam strzykawkę z małą fiolką - Napełniacie strzykawkę tym płynem, i najważniejsze musicie wbić i wpuścić to temu kolesiowi w ramię, dosyć wysoko, dokładnie w tym miejscu - Pokazałam na swoim w którym mniej więcej miejscu musi znaleźć się igła - I go do nas przywieźć. Koniec.
- Dlaczego nie jedziesz z nami, skoro tak świetnie wiesz, gdzie co wbijać - Prychnął łysy koleś. Jacy oni są irytujący.
- Bo jeśli mnie zobaczy, coś pójdzie nie tak, a następnie znajdzie i zabije, to zginiecie wszyscy zaraz po mnie, a myślę, że tego każdy chce uniknąć - Wzruszyłam ramionami - Poza tym, ja nie należę do żadnych klubów... - Nie skończyłam mówić, kiedy ten sam gościu chciał do mnie podejść, ale zatrzymał go Rhys, do którego się uśmiechnęłam.
- Nie broń tej małej szmaty
Rhys?
635 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz