Kolejny poranek i tak jak zwykle w tygodniu praca, szykowanie się jak na leniwca przystało w powolnych ruchach, potem biegiem na tramwaj i piętnaście minut do redakcji. Siadanie za biurkiem na krześle, które nie jest za wygodne, pewnie kosztowało jakieś marne pieniądze. Patrzenie w monitor niczym zombie w poszukiwaniu nowych tematów do napisania. Jak zwykle byłam opóźniona wszystkie najlepsze tematy zabrane, a w dodatku nie wiem, kiedy znajdzie się na tyle dużego, by napisać o tym. Postanowiłam więc jednak zabrać się do pracy i napisać o zanieczyszczeniu miasta, o śmieciach pozostawionych na ulicach, a nie w śmietnikach. Może w końcu ludzie zaczęliby dbać o środowisko ? Chodź wiedziałam, że oszukuje siebie, że tak będzie to miałam cichą nadzieję, że kiedyś mój artykuł poruszy wszystkich i dostane awans. Na razie musiałam jakoś się wybić w cieniu tych większych dziennikarzy.
Po napisaniu choć trochę, wszystko zgrałam na pen drive. Wzięłam torbę i wyszłam na miasto w poszukiwaniu jakiegoś innego ciekawszego tematu. Na szczęście można pracować na dwa sposoby, a nie tylko za biurkiem siedzieć. Zauważyłam bar, do którego wcześniej jeszcze nie zaglądałam, musiałam się powstrzymać i ominąć, go. Gdy skręciłam za róg, na chwile się zatrzymałam. Przecież i tak nic się takiego nie dzieje, w domu napiszę więcej do tego, co napisałam i będzie gotowe, mogę sobie pozwolić chyba. Wyjrzałam zza rogu, by zobaczyć na bar. Kusi i to jak... Jednak postanowiłam na parę drinków skoczyć, może wpadnie mi szalony pomysł na artykuł. Bar nazywał się Ganymede, usiadłam przy stoliku niedaleko, gdzie siedział jakiś niepełnoletni z panną lekkich obyczajów. Nie przejmowałam się tym i zamówiłam do stolika dwa drinki lekkie, by móc się jeszcze doczłapać do domu i napisać. Nie wiem ile czasu zleciało, ale robiło się w barze ciekawie. Ten młody był naprawdę napity, jak można było sprzedawać tak młodej osobie alkohol, to nie wiem. Do baru wszedł niemały facet, był umięśniony i łysy. Wyglądał na gangstera, chodź zawsze tak mam, że wydaje mi się jedno a wychodzi na drugie. Miał wiele tatuaży na ciele. Chociażby krzyż na klatce piersiowej i na lewym ramieniu węża. Chciałam już zbierać się do wyjścia, gdy zaczęło się robić ciekawiej.Owy samiec Alfa chciał wziąć z kolan młodą japonkę, chyba był chętny na numerek. Chłopak, który z nią siedział nie chciał jej tak łatwo oddać i wydawało by się mogło, że zaraz będzie bójka, zważywszy, że temu gorylowi wystrzeliła żyłka na czole. Popijałam końcówkę drinka przez słomkę i patrzyłam na to co miało się zdarzyć.
Calixte ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz