sobota, 7 sierpnia 2021

Od Hiddena CD Justina

 - A co jeśli nie chcę się ubierać i wyjść stąd? - zaproponowałem nieco inną opcję, a w moim głosie nieprzerwanie słychać było lekkie rozbawienie spowodowane dziwnymi pomysłami Justina. Być może miał trochę racji odnośnie tego, że ostatnio jestem bardziej rozdrażniony. W końcu w życiu mojej rodziny wiele się działo i to zdecydowanie były same sytuacje na minus. Ja sam po sobie nie widziałem przesadnej zmiany, jednak z jakiegoś powodu zaczął mi przeszkadzać brak zainteresowania ze strony mojego przyjaciela. 

- No sory, ale nie będziesz wymachiwał penisem przed wszystkimi. - parsknął teatralnie jednocześnie przerywając mój wewnętrzny monolog i przemyślenia na temat mojego stanu psychicznego. - To widok zarezerwowany wyłącznie dla mnie. - dokończył na co ja kolejny raz zareagowałem śmiechem. Co jak co, ale naprawianie humoru w każdej sytuacji to trzeba było mu przyznać.

-Pierwsze słyszę. To w takim razie twój przyjaciel w spodniach to widok dla...? - przerwałem oczekując od niego znaczącej odpowiedzi. Ten z kolei na chwilę  podniósł się z mojego brzucha i spojrzał na mnie dokańczając powoli jointa. - No co tak patrzysz? Czuję się teraz niesprawiedliwie traktowany. 

- Ja bardzo chętnie nawet pokaże Ci do czego jest zdolny - nie zastanawiając się długo złapał za klamrę od spodni, ale kiedy już miał za nią pociągnąć: podniosłem się, odsunąłem jego dłoń i sam złapałem to miejsce. 

-Lepiej się zastanów CO i KOMU proponujesz. -  nasze spojrzenia i lekko rozszerzone źrenice spotkały się niebezpiecznie blisko, aczkolwiek wyłącznie na krótką chwilę. Justin po ziole zachowywał się bardziej poważnie niż zazwyczaj, ale czy to... nie powinno być czasem całkowicie odwrotnie? - Jak jesteś zjarany to odzywa się w tobie inkub, albo... nawet sam nie wiem jak to nazwać. - odsunąłem chłopaka lekko od siebie kładąc dłoń na jego czole i pchając delikatnie do tyłu tak, by czasem nie poleciał na plecy. 

- Za to ty jesteś sztywny jak mój fiut każdego ranka. Ja nie wiem co się z tobą stało. Weź spal tego więcej - tym razem nie dał sobie wejść na głowę (jako ten wyższy i teoretycznie silniejszy), złapał mnie za nadgarstek, a drugą ręką wepchnął mi skręta do ust. - A teraz zaciągnij się tak żeby ci się czarno przed oczami zrobiło. - ponaglał mnie, jednak bezskutecznie. Odwróciłem głowę i wyplułem to co miałem w buzi na dach przez co siwy spojrzał na mnie jak na totalnego debila. -Ja pierdole jaki ty towar marnujesz chopieeee, my się chyba przestaniemy lubić. 

-W sumie już to odczułem kiedy powiedziałeś, że masz wyjebane w mój stan zdrowia. - wzruszyłem ramionami, a uśmiech nadal nie schodził z mojej bladej twarzy.

-Oh...czyli jednak Cię to ruszyło. Myślałem, że takiego kutasa to już kompletnie nic nie rusza, a tu proszę: ile ty emocji potrafisz pokazać przez jeden dzień. - popchnął mnie z powrotem do pozycji leżacej i sam położył się dokładnie tak samo jak wcześniej. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że w sumie z jego wzrostem może robić ze mną co chce, byłbym dla niego jak szmaciana laleczka. 

-Ja nie udaje, że nic mnie nie rusza, wręcz przeciwnie. Za bardzo Ci się daje i za dużo pokazuje, że się przejmuję twoim zdaniem. - mruknął nieco mniej zadowolony z takiego obrotu rozmowy. Nie ukrywam, że Justin zaskoczył mnie swoją propozycja. Chyba pierwszy raz od dłuższego czasu byliśmy gdzieś sami i mogliśmy na luzie porozmawiać. Prz ludziach dużo bardziej trzymał fason, nie pokazywał emocji, a jedyne co robił to starał się wszystko obrócić w żart nawet te najbardziej kryzysowe sytuacje. 

Nie leżeliśmy tam długo, spaliliśmy jeszcze jednego jointa i postanowiliśmy wrócić do pokoju. Pierwsze co zrobiłem to oczywiście ubrałem na siebie bokserki, jednak nadal pozostałem w koszulce Justina. Mogłem poczuć się trochę jak kobieta dostająca bluzę od swojego crusha czy coś w w tym stylu, bo w tym rozmiarze wręcz tonąłem. 

-Ej, a ta dziewczyna? Kto to jest? - zapytał wgramalając się na moje łóżko i wykładając się na nim niczym księciunio.

-Moja, a co? - zachichotałem czując mały zgrzyt pomiędzy nami w tym temacie - Nie podoba Ci się? Jest całkiem ładna. 

-Może z nami jarać jak będzie chciała. W sumie każdy kandydat do tego jest dobry. - przymknął oczy dając mi do zrozumienia, że zioło jednak weszło za mocno. Ja w tym czasie stanąłem przed dużym lustrem z zamiarem obejrzenia wszystkich zadrapań, których się dzisiaj nabawiłem. Na całe szczęście w głównej mierze ucierpiały moje plecy, anie twarz, która nie ukrywając była we mnie najatrakcyjniejszym towarem. 
Trochę nie spodziewałem się, że Justin nie załapie o co chodzi z Alyssą. A może załapał tylko nie dopuszczał do siebie myśli, że mogę zainteresować się kobietą? W sumie i jedna i druga opcja w tym stanie jest bardzo prawdopodobna. 
-Śpisz? - zerknąłem na jego odbicie w lustrze, bo widziałem jak przewrócił się na bok i wtulił w poduszkę. Czy naprawdę to go aż tak zmiotło? To do niego niepodobne - to zazwyczaj mnie trzeba było zbierać. Być może stało się tak własnie ze względu na to wszystko? Może on też wewnętrznie to bardzo przezywa, ale reaguje na wszystko śmiechem, bo jest takim typem człowieka. I pomyśleć, że ten chciał się gdzieś jeszcze wymykać~

Położyłem się zaraz obok swojego przyjaciela uprzednio gasząc wszystkie światła i ostatecznie ściągając do spania koszulkę żeby nie umrzeć z nadmiaru ciepła. To nie był pierwszy raz kiedy spaliśmy razem, ale nasza relacja była gdzieś już prawie na poziomie 'przyjaźń do końca życia' (a może coś więcej? xD) niemal jak w simsach. Odpaliłem ekran telefonu, który konkretnie ukuł mnie w oczy przez co musiałem zmienić natężenie światła w wyświetlaczu. 

-Ja pierdole.. - przeklnąłem głośno i soczyście widząc sms'a od mamy na temat zbliżającej się KOLEJNEJ imprezy rodzinnej. Oni to nie mieli co robić z pieniędzmi ewidentnie, a imprezy to ich drugi żywioł zaraz po pracy. Być może też dlatego mają takie pojebane dzieci. 

-Hmm..? - usłyszałem cichy głos leżącego obok chłopaka, który prawdopodobnie przez moją mała wyrozumiałość co do jego zmęczenia, wybudził się i otworzył jedno oko, by dojrzeć o co się tak denerwuje. 

-Moja mama wysłała nam zaproszenia na bankiet w przyszłym tygodniu i powiedziała, że mamy zabrać znajomych i koniecznie mamy przyjść w parach. - rzuciłem telefon na stół przy okazji tracąc jedyne źródło światła pomijając księżyc przedzierający się przez rolety. 

-No i co się martwisz. Ty już masz parę. - uśmiechnął się pod nosem i jeszcze bardziej wtulił w poduszkę.

-Mówisz o Alyssie? - czekając na jego reakcje zerknąłem tylko kątem oka na to co zrobi. Mój złośliwy uśmiech wyłaniający się z pod czarnych kosmyków mówił wszystko, jednak było zbyt ciemno, by ten mógł je dojrzeć. 

-Chcesz żebym się obraził..?

-Co ja wtedy biedny pocznę? - zacząłem się głośno śmiać uchachany jak stary pijany faktem, że zareagował dokładnie tak jak się tego spodziewałem. - W takim razie zostaniesz moją dziewczyną na ten jeden raz? Wskoczysz w stringi? - obróciłem się na bok i dmuchnąłem w jego białe jak śnieg włosy. To tak na wszelki wypadek żeby nie zasypiał. - Chociaż... mamy tak dużo atrakcyjnych sztuk w gangu, ze mam z czego wybierać. - kręciłem coraz bardziej żeby lekko zirytować przyjaciela 

<Justin wskakuj w stringi~>

1135 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz