poniedziałek, 16 sierpnia 2021

Od Lan Ho CD Lukrecji&Justina

Choć była dorosła, czuła się jak małe dziecko, którego nawet na chwilę nie można spuścić z oka. Nie będąc ubezwłasnowolniona, czuła się bezwolna.

- Natalia Nowak-Lewandowska, Głód miłości


       Nie rozumiała, dlaczego ma uczestniczyć w tym całym przedsięwzięciu. Były narzeczony jej siostry mógłby zachować się, jak każdy normalny człowiek - pomóc znaleźć pracę, ustabilizować się, a na koniec zostawić ją w spokoju. Czy mafios chciał ją mieć blisko siebie? A może planował zabić ją przy pierwszej okazji, tłumacząc się wypadkiem przy pracy? Odpowiedzi na te pytania były jej nieznane. Ale równie dobrym powodem mogło być to, że państwo Moretti-Harrisowie mogliby dostać zawału podczas spaceru po Londynie. Nie usprawiedliwiało to jednak jego przedmiotowego traktowania dziewczyny, która miała już po dziurki w nosie bycia lalką na pokaz. Członkowie gangu wydali jej się na pierwszy rzut oka poważni i spokojni - harmonię burzył jedynie młodszy brat Zeno, Hidden, który na widok Lan wytrzeszczył oczy do granic możliwości i zaczął krzyczeć. Między siostrami były subtelne różnice (pomijając włosy), których zwykłe osoby, które ją po prostu "widziały", nie zauważały - dla nich była Leah 2.0. Hide wydał jej się takim słoneczkiem, które rozjaśniało ponure towarzystwo, jego styl mówiący "mam w dupie etykietę" wyróżniał się na tle garniturów i eleganckich sukienek, w jakie przebrane były dziewczyny - może tego brata akurat polubi. Nawet jego prostacki podtekst z "przystawianiem mleczka" nie zaburzył jej głęboko już schowanej sympatii do tego chłopaka. Nie lubiła się kłócić bez większego powodu i z natury nie była wredna, widok Zeno jednak podnosił w niej ciśnienie momentalnie, na samo wspomnienie chłopaka gotowało się w niej - była dziś wyjątkowo wrażliwa. Może to skutki wczorajszego picia. Oboje na pewno będą musieli przejść długą drogę, by zakopać wojenny topór.
    Tekst Elodie o tym, że nikt przecież nie skuł jej kajdanami, spowodował ukłucie w jej klatce piersiowej - jak ta dziewczyna mało wiedziała o świecie. Może i Zeno fizycznie nie skuł jej, ale z pewnością nie dałby jej odejść w spokoju w inną stronę - znała takich jak on, zawsze dostają, czego chcą. Facet jest jednak szefem mafii, głupotą byłoby lekceważenie go.
Dziewczyny, próbujące usprawiedliwić swojego lidera, rozbawiły ją tak bardzo, że z trudem powstrzymała uśmiech. "- Nie zrobił tego by pochwalić się pieniędzmi. Zrobił to byś nie została zlinczowana przez towarzystwo, w którym nigdy nie byłaś. Nie ważne jak twardą psychikę byś miała: popełnienie faux pas (czyt. fo pa) na tej imprezie skreśliłoby Cię na wielu płaszczyznach. ".
Nienawidziła, gdy drugi człowiek oceniał innych po okładce - oceniły ją, bez poznania chociaż ułamka historii.
Widziałam takie rzeczy, o których nawet ci się nie śniło.
Może i są najbardziej wpływowi w Londynie, ale poza granicami kraju byli tylko zwykłymi mrówkami w sieci mrowisk - ona miała do czynienia z królowymi. Czuła litość, patrząc na te młode twarze, które myślą, że podbiją świat - czeka ich bolesny upadek i powrót na ziemię. Świat nie ma litości, akurat ona dobrze o tym wiedziała.
  - Chciałabym wiedzieć co wydarzyło się w twoim życiu. - zaczęła łagodnie Lukrecja   - Chciałabym....zrozumieć twój punkt widzenia... - skierowała swoje słowa do Lan, którą natychmiast ogarnęło zdumienie i dezorientacja.
Pytanie, którego nikt nigdy jej nie zadał. Czy mogła powiedzieć im prawdę? Istniała możliwość, że od razu wydadzą ją Vincentowi Harperowi. 
Westchnęła ciężko, oczy zaszkliły jej się - z łatwością jednak powstrzymała napływające do uczu łzy. Jej smutek nie był pokazówką, był szczery i płynący z głębi serca, niemniej  zamierzała się popłakać przed grupą nieznajomych.
  - Wyobraź sobie, że szukasz od paru lat swojej rodziny, ostatnie wspomnienia z nimi masz jako trzynastoletnie dziecko. Gdy w końcu wpadasz na trop swojej siostry, z którą dzieliłaś miejsce pod sercem waszej matki, i myślisz, że właśnie idziesz na spotkanie z nią - głos jej się lekko załamał po ostatnim słowie, szybko jednak zreflektowała się - W zamian dostajesz wiadomość o jej śmierci. Czekałaś lata, by spóźnić się o tydzień - uśmiechnęła się lekko, patrząc Lukrecji prosto w oczy.
Wtedy też Lan uświadomiła sobie, że to nie do Zeno ma żal. Tylko do samej siebie. To jej nie było przy Leah, to ona jej nie obroniła. Spóźniła się i już nigdy nie będzie dane jej tego naprawić.
Nastała martwa cisza, żadna z dziewczyn nie odważyła się zmienić tematu, ani nawet próbować pocieszyć Lan, która była im w głębi ducha za to wdzięczna. Nie znosiła współczucia i litości, pokrzepiająca cisza i zrozumienie były miodem na jej pęknięte serce. Nagle poczuła dotyk na skórze, Lydia przykryła jej dłoń swoją - Koreanka pierwszy raz zaobserwowała, że ma tatuaż przedstawiający uśmiechniętą buźkę, który znajdował się na wewnętrznej stronie nadgarstka. Po chwili reszta dziewczyn dołączyła swoje dłonie, a w ciemnowłosej pojawiła się nadzieja na to, że może jednak tu pasuje.
  - A co to za ckliwe scenki? - wesoły chichot Hiddena zwrócił na nich uwagę innych klientów kawiarenki. 
Odskoczyły od siebie jak oparzone, Lukrecja rzuciła jakiś komentarz na temat jego głupoty, po czym wszyscy wstali i ruszyli z powrotem na shopping.
Przy wyjściu z kawiarni dołączył do nich Justin, który przedstawił się jako brat Elodie i...Noah. Myśli dziewczyny zaczęły galopować, próbując połączyć wątki - co on tu robił? Czy także był członkiem gangu?
  - Hej - powiedziała cicho, stając obok niego. Czarnoskóry chłopak spojrzał na nią zdumiony i już miał otworzyć usta, gdy uprzedził go oczywiście nie kto inny, jak Hidde.
  - Wy dwoje się znacie? - unosił brwi do góry i zaczął wędrować wzrokiem między nimi.
  - Można tak powiedzieć - odpowiedziała z wyraźnym naciskiem na to, by nie drążył tematu, Zeno nie wiedział, że gdziekolwiek wtedy wyszła i lepiej, by tak zostało.
Wizja tego, że sympatyczny chłopak, który parę dni temu uratował jej godność, miał jakikolwiek związek z mafią, zmartwiła ją i sprawiła, że nabrała dystansu do jego osoby.
       Lan Ho niezwykle podobała się tamta sukienka, którą przymierzała wcześniej, ale gdy dostrzegła ją w kolorze butelkowej zieleni - zakochała się jeszcze bardziej.
  - Ładnie wyglądasz, podkreśla twoje oczy - ciemna czupryna Hiddena pojawiła się w przymierzalni bez zaproszenia.
  - Kurwa mać, mogłam być naga - rzuciła w niego wieszakiem
  - Na to liczyłem - wyszczerzył się, przyjmując cios na klatę.
Po chwili pojawiła się jego siostra, zaniepokojona zamieszaniem. Azjatka poprawiła sukienkę na dekolcie, okręcając się dwa razy wokół własnej osi. Włoszka patrzyła na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
  - Leah chodziła w takich kolorach...
  - Rozumiem - tych granic, wyznaczonych przez Zeno, nie zamierzała przekraczać.
Wyglądanie jak siostra bliźniaczka nie było jej winą, chodzenie w jej kolorach - zgoła co innego. Każda z dziewczyn wybrała już swoją kreację, spotkały się przy kasie, stan konta mafiosa znacznie uszczuplał.
Następnie Luka zmusiła je do wybrania sobie jakiejś biżuterii - Lan Ho postawiła na delikatne kolczyki w kształcie łezki i naszyjnik do kompletu. Wszystko w srebrze, nie znosiła złota. 
  - Pasuje ci srebro, ale lepiej wyglądałabyś w złocie - obok niej wyrosła głowa przyozdobiona afro.
Zignorowała go, poświęcając całą swoją uwagę wystawie medalików z wizerunkiem matki boskiej. W tym czasie mężczyzna grzebał wśród różnych ozdobnych przypinek. Nieoczekiwanie dotknął delikatnie jej ramienia, po sekundzie przerywając dotyk.
  - Zobacz, kojarzysz mi się z tym - na dłoni miał przypinkę w kształcie głowy sarny - Masz oczy, jak sarna.
  -Duże i z tępym wyrazem? - rzuciła z przekąsem
  - Czemu wszyscy nazywają cię Lan?
  - To taki pseudonim.
  - Moim zdaniem pasuje ci bardziej...Sarenka! Od dziś będziesz małą, słodką sarenką.
Spojrzała na niego spode łba.
- Czy zrobiłem coś nie tak? - zapytał z miną zranionego szczeniaczka.
  - Nie, po prostu nie spodziewałam się ciebie tutaj. - skłamała gładko, chociaż po części powiedziała też prawdę.
Parę metrów dalej Lukrecja próbowała wcisnąć Lydii pierścionek z diamentem, ta jednak zawzięcie upierała się, że obejdzie się bez niego. Noah porzucił dalsze próby wszczęcia rozmowy, oddalił się bez słowa.
Chwilę potem podeszła do niej Elodie, pytając, czy wszystko gra. Zdolność obserwacji tej dziewczyny zaimponowała Choi. Rozmawiały chwilę same, ale po chwili dołączyli do nich trzej muszkieterowie, którzy mieli już po dziurki w nosie łażenia po sklepach. 
  - Na jaką okazję potrzebujecie tyle pierdół? - zagaił Noah
  - Moi rodzice organizują bankiet w rezydencji... powinieneś wpaść! Na pewno z radością, i to odwzajemnioną, dotrzymasz towarzystwa Lan. - wyrzucie taktu Hiddena było piorunujące.
Noah uśmiechnął się lekko, Choi zauważyła, że robi mu się wtedy dołeczek w prawym policzku. Spojrzał na nią pytająco, jakby zdanie dziewczyny miało jakiekolwiek znaczenie - co było wątpliwe. Skinęła tylko głową, mrucząc pod nosem ciche "Okey".
  - Nie wiem, jak wy, ale ja jestem głodna. Zeno stawia! - krzyknęła wesoło Lukrecja, ruszając w sobie tylko znanym kierunku
Ruszyli za nią całą grupą, Lan przeszła na sam koniec i, ku jej zdziwieniu, dołączył do niej Noah. Wyciągnął rękę, ukazując w środku kremowe pudełeczko ze sklepu jubilerskiego.
  - Traktuj to jako prezent bez okazji - wcisnął zawiniątko zbaraniałej dziewczynie i odszedł do Justina.
Dziwny ten dzień. Mam nadzieję, że idziemy na pizzę.


[Lydia?]

                                                               1399 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz