Lew dosyć dawno nie pił alkoholu. Na pewno nie w takich ilościach. Był zaskoczony, że te dwie, drobne Brytyjki dorównywały mu w piciu, choć był on kolejkę do przodu. Słowiańskie pochodzenie dało mu mocną głowę, z pewnością mocniejszą od tych dwóch dziewczyn. Obie w jakiś sposób mu imponowały. Jedna z nich, o wiele bardziej ekstrawertyczna, ciągle zagadywała szachistę i to ona była duchem rozmowy. Druga - Riley, była jej rozsądkiem, o wiele mniej włączała się do konwersacji, za to jej wypowiedzi były przemyślane. Owe spotkanie podobało mu się, choć według Lwa byli ciut za głośno, chętnie by się gdzieś ulotnił. Mimo to dalej wlewali do siebie coraz większe ilości alkoholu.
- Idziemy coś zjeść? - zagaił Lew.
- Brzmi to, jak dobry pomysł! - odpowiedziała Lily, przekrzykując muzykę.
Cała trójka wyszła z baru. Trochę powłóczyli się po ulicach Londynu, a później ulokowali się w małej budce z kebabem. Dochodziła pierwsza, gdy Riley, Lily i Lew raczyli się tureckim specjałem, popijając to piwem pochodzącym ze wschodu. Na koniec posiłku doprawili się aperolem w plastikowym kubku. Większość osób czuło, że wieczór ten jest udany, choć młodemu szachiście czegoś jeszcze brakowało. Czymś takim była czułość. Im więcej alkoholu w siebie wlewał, tym bardziej jego myśli były roztrzęsione, w jego głowie panował chaos. Może przypomniał sobie lata młodości, kiedy jego ojciec nie dawał mu tyle miłości, ile powinien, a może wszystkie nieudane związki. A może po prostu spędzając tyle czasu z dwoma, nieprzeciętnie ładnymi kompankami odczuł potrzebę przelotnego romansu, namiętnego pocałunku, zakończonego w miękkiej pościeli. Czas leciał coraz szybciej, zanim się obejrzał wybiła już trzecia, a jedna z dziewczyn wyraźnie "odpadła" z konkursu, jakim było picie napojów wyskokowych. Lily osunęła się na krześle i zasnęła, nie zwracając uwagi na głośną muzykę, czy stukot szklanek.
- Jej już wystarczy, muszę ją zabrać do domu... - powiedziała zmartwiona Riley.
- Pomogę ci z nią - zaproponował się Lew, chwytając pijaną kobietę i wynosząc ją z klubu.
Taksówką dotarli do mieszkania Riley, która zdecydowała się na przenocowanie swojej koleżanki. Brunet zdecydował się jeszcze zostać na kubek herbaty, który był dobrą odskocznią od wódki i piwa. Atmosfera zrobiła się gorętsza niż wcześniej, na pewno nie przez parę unoszącą się znad kubków. Riley była ładna. A stan upojenia alkoholowego Lwa był na tyle duży, że w tym momencie uważał ją za najpiękniejszą kobietę na świecie. Gdy się spotkali nie był w stanie zauważyć tego, co widział teraz. Pociągające oczy ukryte za oprawkami okularów, a alkoholowe rumieńce dodawały jej uroku. Nie czekał, aż ona wyjdzie z inicjatywą. Pocałował ją
<Riley?>
420 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz