poniedziałek, 20 czerwca 2022

Od Kirke - CD Beatriz

Od dobrych sześciu godzin siedziałam w tych czterech ścianach, przy biurku i starałam się uzupełnić, nadrobić zaległe papiery związane z klubem i barem. Młody był z opiekunką. Camila miała parę spraw na mieście do załatwienia. Ma zjawić się wieczorem. Zależy, jak pozałatwia sprawy. To albo spotkamy się tutaj, albo w domu. Patrzyłam na monitoring, który znajdował się zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Wolałam mieć na wszystko oko i w razie czego powiadomić ochronę, kogo trzeba zawinąć. Po tych sześciu godzinach byłam praktycznie na finiszu, jednakże przy niektórych dokumentach, był potrzebny podpis Camili. Skoro razem prowadzimy tę mieścinę, to musimy się dzielić oraz współpracować. Lepiej, gdy ma się dwie głowy zamiast jednej. Przeciągnęłam się, po czym upiłam ostatni łyk już teraz zimnej herbaty. W tym wszystkim zapomniałam sobie nawet dorobić. Gdy akurat wstałam i zbierałam się, by do czajnika ugotować wodę do gabinetu, weszła Heather.
- Szefowo, mamy problem. Jesteś potrzebna na dole. - odezwała się krótko ostrzyżona o bujnych czerwonych jak zachód słońca włosach. Odłożyłam jedynie kubek i skierowałam się za dziewczyną. Gdy miałam już się spytać, o co chodzi, sama zobaczyłam.
Jakiś muskularny typek, starał się dojść do pijanej dziewczyny, może pijana to za mało powiedziane, ona była na wpół przytomna. Do tego jeszcze wszędzie była krew.
- Znajdź Taylor i Liz oraz Becka. - powiedziałam do dziewczyny, ta niemal od razu poszła szukać odpowiednich osób. Ochrona zjawiła się tuż obok mnie, wyrośli z ziemi jak jakieś duchy. Ochroniarze zajęli się tym typkiem, a ja w tym czasie mogłam podejść do dziewczyny. Jedynie jej ręka krwawiła, ale to delikatnie. Liz pojawiła się z apteczką i potrzebnymi przyborami. Beck zajął się gośćmi w barze, zaprowadził ich do wnętrza klubu. Za to Taylor musiał zająć się sprzątaniem oraz ogarnianiem wszystkich. Najwyraźniej jakaś głowa poleci albo Taylorowi się dostanie, że nieodpowiednio ich przeszkolił. To jednak można na potem załatwić. Część barowa została zamknięta, dlatego też musiałam zagaić do pijącej hektolitry piwa dziewczyny, by ta opuściła to miejsce i udała się do pomieszczenia obok.
- To miejsce jest zamykane. Jeśli chcesz, dalej pić to zapraszamy obok. - odezwałam się, a gdy tylko odwróciła się w moją stronę, dostrzegłam kogoś znajomego. Jedynie z widzenia kojarzyłam ową dziewczynę. Dopiero wtedy zobaczyłam, że jej sukienka trzymała się zaledwie na kilku sznurkach, do tego dochodziła krew.
- Liz. - zawołałam dziewczynę. Pojawiła się, gdy obejrzała tamtą.
- Ktoś odwiezie tego dzieciaka, zadzwoniłam z jej telefonu pod odpowiedni numer. - odezwała się Liz, gdy stanęła obok mnie. - Mamy kolejny ciężki przypadek. - dodała, po czym nasza trójka ruszyła w stronę łazienki. Było to ciężkie zadanie, ale udało się zaprowadzić nachlaną dziewczynę wprost do łazienki. Liz to taka moja prawa ręka, a to robi za pielęgniarkę, albo za tą taką osobę, która wie, co ma robić. W takich sytuacjach jestem do bani, gdyż wspomnienia, które się wymazało, powracają. Poszłam po świeże, czyste ubrania oraz ręcznik, gdy z nimi wróciłam. Liz pomagała dziewczynie się rozebrać, po czym delikatnie mówiąc "wrzuciła" ją do kabiny prysznicowej. Odkręciła jej wodę i zasłoniła, by mogła się ogarnąć.
- Gdy skończysz, Liz obejrzy twoje rany. - powiedziałam w stronę dziewczyny. Spojrzałam w stronę Liz, ona w moją. Po tej wymianie spojrzeń zdecydowałam się wyjść z łazienki, by wziąć głęboki oddech. Tuż po tym zadzwonił mój telefon. Gdy tylko go odebrałam, usłyszałam głos przyjaciółki, najwyraźniej zaraz będzie, gdyż usłyszała o całym zajściu. Może tym razem ona się tym zajmę, a ja będę mogła wrócić do papierów, albo i domu.

< Beatriz ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz