sobota, 2 lipca 2022

Od Natalie CD Lukrecji

- Ja.. - w jednym momencie oblała mnie kolejna fala wyrzutów sumienia.
- Wiem, pewnie nie wiedziałaś.. pewnie nie miał okazji żeby Ci powiedzieć.. - odpowiedziała jedynie nie podnosząc wzroku znad szklanki z herbatą.
Czułam się jakby wszystkie moje wnętrzności zaczęły skręcać się w każdym możliwym kierunku. Jeśli cokolwiek o czym już pomyślałam jest prawdą to.. całe to porwanie naprawdę mogło być moją winą. Jayden nie jest głupi, jeśli zorientował się z kim się spotykam na pewno połasił się na pieniądze z okupu. Ale wiem jaki on jest ; weźmie pieniądze i zwróci syna w jednym kawałku.. ale już nie żywego. Zacisnęłam dłonie na materiale spodni tak mocno, że moje kostki zrobiły się białe. Nie wiedziałam co mam zrobić. Z jednej strony był strach przed tym co może się wydarzyć po wyznaniu chodź skrawka swoich podejrzeń. A po drugiej leżała roztrzęsiona Lukrecja oraz mój przyjaciel, który zapewne był już w dość fatalnym stanie.
- Przepraszam, po prostu.. naprawdę chciałabym pomóc w jakikolwiek inny sposób ale.. nie wiem jaki.. - wyznałam cicho starając się powstrzymać napływające do moich oczu łzy.
- Wiem, sama gdybym mogła zrobiłabym o wiele więcej. - Lukrecja w końcu spojrzała na mnie. Nie wyglądała na zdziwioną moim zachowaniem, ale widać było, że ją to poruszyło. W kącikach oczu również miała łzy, ale szybko otarła je wierzchem dłoni.
- Czy w ogóle cokolwiek wiadomo w tej sprawie? Policja coś wie? - zapytałam po czym pociągnęłam lekko nosem. - Wybacz po prostu..
Zanim dokończyłam zdanie dziewczyna po prostu skinęła głową rozumiejąc o co mi chodzi bez zbędnych słów. Upiła łyk gorącego napoju po cym odłożyła szklankę na stolik. Poprawiła się lekko na kanapie tak, aby być zwróconą bardziej w moją stronę.
- Można powiedzieć, że mają jakieś podejrzenia. - westchnęła lekko. - Ale nie dali nam nic konkretnego. Możliwe, że.. to porwanie związane z żądaniem okupu. Tylko, że nadal nikt się z nami nie kontaktował. Próbowali nam wcisnąć kit o jakichś porachunkach, czy rodzina ma wrogów, ale to bujda. - odpowiedziała dość spokojnie, ale nadal można było usłyszeć drżenie w jej głosie.
- Jezu.. - szepnęłam po czym sama schowałam twarz w dłoniach, tak jak kilka minut temu Lukrecja. To wszystko było tak przejrzyste, chodź nie chciałam w to wierzyć. To wszystko jest już bardziej niż pewne! "Teraz ja wkraczam do tej gry.", słowa mojego brata zabrzmiały w mojej głowie jakby echem. Zabił Harpera, a teraz zajmuje się porywaniem bogaczy? Nie jest to nie prawdopodobne, ale wydaje się takie.. banalne jak na niego. Wierzę, że mógł to zrobić, ale żeby tylko dla pieniędzy? Po tym ostatnim "osiągnięciu" wydawało się to być dość.. płytkim posunięciem.
- Na pewno go znajdą. Muszą. - odkryłam twarz, po której już dawno zaczęły spływać łzy. Złapałam Lukręcję za dłonie i patrząc jej w oczy mówiłam dalej. - Hidden wróci do was cały i zdrowy, ja to po prostu wiem. Na pewno, nie ma innej opcji..
Może i samotna policja nie dałaby rady, ale jestem pewna, że jeśli sama powęszę i sprowadzę ich na odpowiedni trop to się to uda. Tylko taka decyzja z mojej strony wydaje się najbardziej korzystna. Rozważę powiedzenie prawdy, ale dopiero wtedy kiedy mój przyjaciel wróci na swoje miejsce, wśród swoich najbliższych, cały i żywy. Nie ważne jakie poniosę z tego względu konsekwencje bo wiem, że prędzej czy później Jayden się czegoś dowie. Teraz liczył się tylko Hide.

< Lukrecja? >
536 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz