- Jasne. Oczywiście. Dam znać jak tylko będę miała wolną chwilę – uśmiechnęłam się biorąc wizytówkę do rąk. – I na pewno wpadnę po jakiś garnitur. Przyda mi się na rozmowę o pracę – Vincent zaśmiał się kierując się w stronę drzwi.
- Uszyjemy w takim razie coś specjalnego – ubrał buty. Obydwoje nie byliśmy pewni co powinniśmy zrobić na pożegnanie więc po prostu skinął mi głową na co odpowiedziałam tym samym. Wyszedł z mieszkania zostawiając mnie samą. Westchnęłam głośno. Nie wiedziałam w sumie co o tym wszystkim myśleć. Nie miałam pojęcia co powinnam czuć w tej sytuacji. W końcu był pierwszą osobą, w której się zadurzyłam. Kiedy po latach się zobaczyliśmy nie poczułam żadnego BUM, żadnych motylków w brzuchu, totalnie nic. Głośno wzdychając podeszłam do okna. Udało mi się dostrzec odjeżdżającego w swoją stronę mężczyznę. Moją uwagę przykuł jednak czarny suw, którego nigdy wcześniej nie widziałam na parkingu. Czyżby sąsiedzi kupili sobie nowy samochód? Potrząsnęłam głową chcąc pozbyć się natrętnych myśli.
- Przestań wyolbrzymiać – mruknęłam sama do siebie. Na kolację
zamówiłam sobie pizzę i spędziłam wieczór oglądając „Gotowe na wszystko”.
Następnego dnia obudziłam się dość późno. Plusy bycia bezrobotną. Nie chciało mi się ogarniać więc po prostu zrobiłam sobie kawę. Stojąc przy blacie w kuchni mój wzrok powędrował w stronę okna. Uwagę ponownie zwrócił ten sam samochód co wczoraj jednak tym razem byłam w stanie dostrzec w środku dwóch gości. Od razu poszłam po komputer. Dalej miałam dostęp do policyjnych danych więc bez problemu mogłam spróbować ich odnaleźć. Niestety nie było ich na liście poszukiwanych, albo po prostu nie potrafiłam ich połączyć z którymkolwiek ze zdjęć. Znajdowali się w dość dużej odległości więc ciężko było mi ich rozpoznać. Piłam kawę przed ekranem laptopa na wysepce kuchennej. Noga mi drżała na krześle barowym kiedy próbowałam znaleźć jakieś informacje chociażby na temat samochodu. Straciłam poczucie czasu.
Pukanie do drzwi
sprawiło, że aż podskoczyłam. Od razu, wręcz biegiem rzuciłam się do sypialni,
gdzie z szuflady w szafce nocnej wyciągnęłam pistolet. Na moje nieszczęście nie
miałam w drzwiach judasza więc niestety nie było mi dane sprawdzić kto zakłóca mój spokój.
Wzięłam głęboki wdech i jednym ruchem otworzyłam drzwi od razu celując w osobę
znajdującą się naprzeciwko.
- Ja pierdole – z jednej strony odetchnęłam z ulgą widząc
Zeno. Z drugiej jednak wiedziałam jak wyglądałam w tamtej chwili. Kurwa.
- Poważnie? Myślałem że przegadaliśmy już tą sprawę – westchnął
głośno. Chciał wyjść jednak złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą do środka.
- To nie tak jak myślisz – odstawiłam spluwę na komodę w
salonie. – Wczoraj wieczorem i dzisiaj rano widziałam podejrzanych typów na
parkingu – podeszłam do okna. Chciałam mu ich pokazać jednak tym razem ich już
nie było. Czyżbym wpadła w paranoję? Po tylu latach w zawodzie to niewykluczone.
Zeno stanął tuż obok.
- Chyba trochę świrujesz nie uważasz? – zerknął na mnie.
- Wiem co widziałam i bardzo mi się to nie podobało. W każdym
razie, po co konkretnie przyszedłeś tak bez zapowiedzi? Wyglądam jak lump –
ubrałam kaptur bluzy chcąc chociaż schować nieuczesane włosy.
- Wybieram się na wakacje. Chcesz pojechać ze mną? –
spodziewałabym się wszystkiego, ale na pewno nie tego.
- Mam rozumieć, że to ta randka, o której mówiłam wczoraj? –
w mich oczach widać było iskierki radości na samą myśl o wspólnych wakacjach. Zdecydowanie
ich potrzebowałam.
- Może… - w jego wypowiedzi poczułam nutkę tajemnicy. CZYLI
BĘDZIE RANDKA.
<Koniec? Start eventu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz