Zdecydowanie za dużo kobiet zrobiło się w jednym pomieszczeniu kiedy Zeno przywiózł ta całą wesoła paczakę. Nie obraziłbym się, gdyby przywiózł np. tyle samo przystojnych mężczyzn chociaż ta azjatka była naprawdę niczego sobie. Tylko jakaś foszasta, a z takimi to trzeba krótko. Wątpię, by Zeno dał sobie z nią radę skoro jak się okazuje jest to siostra Leah. Tym bardziej będzie potrzebował pomocy, a ja nie omieszkam mu jej udzielić. Takie krnąbrne laski niesamowicie mnie kręcą, ale jeszcze zabawniej staje się w momencie kiedy protestują. Czy to już podlega pod psychozę?
Zeno wziął mnie na słówko kiedy dziewczyny wybyły z chaty, oznajmiając tym samym, ze mega się spieszy do pracy i mamy tylko chwilę co właściwie oznaczało: Hidden stul pysk i słuchaj uważnie, bo nie będę się powtarzał.
- Słuchaj... - zaczął jakimś dziwnym tone, którego nie rozumiałem
- No skoro się spieszysz to lepiej przejdź do sedna. - ponaglałem go
- Przepraszam. - mruknął odwracając się do mnie tyłem i wyglądając przez ogromne okno w salonie. Ja się chyba kurwa przesłyszałem. Na pewno się przesłyszałem.
Moje oczy w tym momencie zrobiły się okrągłe jak kulki, a usta otworzyły się ze zdziwienia. Chyba pierwszy raz nie wiedziałem co odpowiedzieć bratu i po prostu milczałem. Zeno nie był człowiekiem, któremu łatwo przychodziło przyznanie się do błędu, ale z drugiej strony jego wysokie poczucie honoru prawdopodobnie zmusiło go do tych słów.
-...za? - przerwałem tą niezręczną cisze, bo już po prostu musiałem, ok?
- Poniosło mnie wtedy, nie chciałem zrobić Ci krzywdy. To jak się przekomarzamy to swoją droga, ale chyba wiesz, że nie chciałbym, by coś Ci się stało? -tym razem odwrócił się do mnie, by dostrzec moje zdziwione oblicze i uśmiechnąć się lekko z tego powodu.
- No...czaje. -zakłopotany zacząłem błądzić gdzieś po pokoju i nerwowo bawić się włosami. Dziwna sytuacja..
- W każdym razie nie chciałbym byś to rozpamiętywał. - dokończył, po czym natychmiastowo zmienił temat - Prawdopodobnie jutro wraca mama i Melissa, dlatego zajmą się wami w kwestiach garnituru. - nami to znaczy Justinem i mną? Kurcze nie spodziewałem się aż takiego podejścia do kolejnej zwykłej, rodzinnej imprezy. Powoli zaczynało mi coś tu śmierdzieć...
- Gdzie jest Justi...
- Ty naprawdę aż tak nie możesz bez niego żyć? - wtrącił się nie dając mi dokończyć. Tym jeszcze bardziej zmiótł mnie z planszy, bo teraz zacząłem się zastanawiać kim dla mnie jest Justin, ze ciągle się nim interesuje. Oczywiście, że przyjacielem! Tylko przyjacielem! Hidden nie wyobrażaj sobie zbyt wiele, małpo niewyżyta.
- Ja po prostu chciałbym wiedzieć co z nim zrobiłeś, że go tu nie ma. - warknąłem już lekko zirytowany całą obecną sytuacją i tym, że mój starszy brat konkretnie podstawia mnie pod ścianę tematami. Szybko wyjaśnił, że siwy został w domu podczas, gdy ten zabrał Elodie. Musiał się wkurwić nie na żarty więc teraz tym bardziej chciałem do niego pojechać i zobaczyć czy licznik agresji już spadł czy jeszcze trzyma poziom.
•••
Ogarnąłem się szybko tym razem nawet układając włosy do góry. Czasem zdarzało mi się wyglądać jak człowiek, a dzisiaj to już zwłaszcza skoro Zen kazał nam dołączyć do dziewczyn na zakupach, aby na pewno nic im się nie stało. Czym prędzej wpakowałem się na swój motocykl, nałożyłem kask i wyruszyłem pod dom Justina. Droga zajęła mi zdecydowanie krócej niż jakbym jechał samochodem, bo przedzieranie się takim środkiem transportu pomiędzy innymi było zdecydowanie łatwiejsze. Stanąłem pod samą kamienica, zgasiłem silnik, a okrycie głosy powiesiłem na kierownicy modląc się, aby nikt mi go nie podjebał. Stwierdziłem też, że zajebistym pomysłem byłoby włamanie się do jego chaty przez otwarte okno, które udało mi się dostrzec. No kurwa na STO PROCENT będzie z tego powodu niezmiernie szczęśliwy. Wdrapałem się do okna stukając i zahaczając prawie o wszystko co się da. No nie ma chuja żeby tego nie usłyszał, ale jakimś dziwnym trafem, nawet nie widziałem go w salonie. On jest głuchy? Przecisnąłem się przez wąskie okna i już zeskakiwałem na podłogę kiedy ktoś chwycił mnie za szyje i jednym sprawnym ruchem przycisnął do ściany tuż obok. To działo się tak szybko, że jedyne co zdążyłem zrobić to wydać z siebie jęk spowodowany bólem uderzających pleców o płaszczyznę za mną. W tym momencie zacząłem rozumieć dlaczego jest w gangu i diluje. To niebezpieczne zajęcie, ale jego słuch i refleks chyba nie miały sobie równych.
-Co do kur... -zdziwiony nieco poluźnił swój uścisk, ale szok spowodowany ta sytuacją nie pozwolił mu jeszcze mnie puścić. I dobrze, bo.. podobało mi się to? xD
- Mocniej.. - mruknąłem jak typowy napalony chłopiec z klubu, a w moich oczach zapaliły się niegrzeczne iskierki. Ciekaw byłem w sumie jak Justin na to zareaguje biorąc pod uwagę, że zazwyczaj tylko żartujemy w takich kwestiach. Chłopak ewidentnie spodziewał się mnie włamującego mu się przez okno do domu.
- Tak dobrze..? - bardzo szybko załapał mój chwilowy stan, a jego zadziorne spojrzenie jeszcze bardziej napaliło mnie na rzeczy zakazane dla statusu przyjaciół. Przycisnął mnie mocniej do ściany, a ja czując jak oblewa mnie fala gorąc złapałem go za nadgarstek, którym mnie przytrzymywał .
- Pytasz czy wiesz..? - czułem jak roztapiam się niczym masełko. Chłopak zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Na chwile oprzytomniałem i zatrzymałem go sprawiając jednocześnie, że zwolnił mnie z uścisku. Kretyn zaczął się podśmiechiwać jak tylko zobaczył moją lekko zaróżowioną twarz i to, że nogi mam jak z waty. Dostrzegł to zwłaszcza po tym jak osunąłem się po ścianie i usiadłem na podłodze.
-Masz za swoje skoro przyszło Ci do głowy włamywać się do mnie - zachichotał ponownie kiedy zgiąłem się by schować na chwile twarz w dłoniach. Czułem jak ponownie się zbliża, dlatego gdy tylko chciał dotknąć moich włosów: natychmiast wyciągnąłem rękę i zatrzymałem go.
-Weź.. nie dotykaj mnie przez chwilę. - to zdanie nie miało na celu nic wrednego, było wypowiedziane wręcz lekko błagalnym tonem. Dobrze się stało, ze miałem aktualnie na sobie kombinezon motorowy, bo gdyby zobaczył co aktualnie dzieje się w moich bokserkach to pewnie nie byłoby już odwrotu.
Ku mojemu zaskoczeniu nie protestował, ale usiadł tuż obok mnie. Wypuściłem powietrze z ust starając się trochę ochłonąć i w końcu opowiedzieć mu całą sytuacje, która miała miejsce w willi.
-Musimy jechać do dziewczyn do galerii. Zeno kazał im się ogarnąć na bankiet, a my mamy robić za osobistą ochronę. - wymamrotałem nadal starając się ukryć swój dziki wyraz twarzy i lekko zaszklone oczy, które powoli dochodziły do normalności. Musiałem czym prędzej zmienić temat i zająć czymś swoje myśli...
< Justin?>
1040 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz