czwartek, 12 sierpnia 2021

Od Lukrecji CD Elodie


 Bieganie po sklepach i to jeszcze w tak doborowym towarzystwie to dla mnie najlepsze co mogło mnie w ten dzień spotkać. Oczywiście nie rozumiałam dobroci Zeno i podejrzewam, że każda z nas tutaj obecnych interpretowała ten czyn inaczej. Śmiem twierdzić, że tylko ja odbierałam go tak pozytywnie, bo miny dziewczyn nie wskazywały na jakiekolwiek pozytywne odczucia. 
Ten cały chaos zdecydowanie nie był miejscem dla Lydii, która bardzo widocznie w tym wszystkim się gubiła. Nie mówiła za wiele, a jeśli już to były to zdania bez większych emocji. Miałam wrażenie trochę jakby była zmęczona i też w sumie na taka wyglądała. Nie wiem w jakich okolicznościach zgarnął ją Zeno, ale jeśli to zrobił to faktycznie musiała być w opłakanym stanie. 


Nie rozmyślając dłużej nad tym skierowałam się do jednego ze swoich ulubionych sklepów. Postanowiłam, że tym razem przydałyby się stonowane kolory, a wręcz czarna kreacja byłaby strzałem w dziesiątkę. Coś z satyny lub jedwabiu? Zdecydowanie tak! Nim się spostrzegłam dziewczyny nieco bardziej się przekonały i zaczęły myszkować po sklepie w poszukiwaniu czegoś na siebie. Ja w tym czasie wybrałam dwie sukienki, z których miała nadzieję wybrać tą jedyną. Szpilki w domu na pewno by się do niej znalazły. Jeszcze jakieś delikatne dodatki i obowiązkowo czerwona szminka!
- Wybrałaś coś? - Elodie podeszła do mnie i przyglądając się temu co wybrałam wydała z siebie dźwięk aprobaty. - Odważnie, ale tobie będzie w tym dobrze, bo masz ciemniejsza karnację. -ucieszyłam się słysząc te słowa i do razu poleciałam do przymierzalni żeby narzucić na siebie ta kreację. Wyszłam z niej po dłuższej chwili, bo jednak wciskanie się w coś tak obcisłego nie należało do najprostszych zadań, jednak od razu po wyjściu mogłam cieszyć się efektem, którego się nie spodziewałam. Dziewczynie zdecydowały za mnie - koniecznie muszę ją kupić i nie ma żadnej dyskusji. Tak tez się stało, a w chwili przerwy udałyśmy się do kawiarni żeby przemyśleć i obgadać jakie kreacje byłyby odpowiednie dla dziewczyn. W tej chwili czułam się trochę jak mentorka. 
- Macie jakieś preferencje? Ja standardowo karmelowe latte. - przeglądałam kartę dostępnych kaw. Ja i Elodie zdecydowałyśmy się na latte, jednak ona wolała syrop waniliowy, aniżeli karmelowy. Nie zna się. Lan i Lydia wzięły cappuccino, jednak wydawało mi się, że to już trochę z przymusu. Ich twarz zdrdzała niemal wszystkie grymasy.
- Do bankietu tydzień więc będę musiała was trochę przeszkolić z etykiety. Nie obraźcie się, ale po was dwóch wybitnie widać, ze nie macie ochoty tu być. Nie ma opcji żebyście takie znudzenie pokazywały na imprezie. - rozsiadłam się wygodnie w fotelu, które dostępne były dla klientów kawiarni. Dziewczyny zrobiły dokładnie to samo co ja.
- Dziwisz się nam? Ja nawet nie wiem co się dzieje, co tu robię i dlaczego jestem do tego zmuszana. - odpowiedziała z ogromną irytacją w głosie Lan. Jej usposobienie było jak.... wiecznie obrażona księżniczka, ale to wydawało się bardziej jak... uraza aniżeli przesyt. Nie miałam jeszcze okazji poznać jej przeszłości, ale jeśli nie zaczniemy rozmawiać to nasze relacje nigdy się nie zmienia. 
-Mówisz co najmniej tak jakbyś miała jakiś wybór, a Zeno skuł Cie kajdanami. - Elodie tym razem zaskoczyła nawet mnie, ale jej sposób obrony mojego starszego brata był naprawdę bardzo trafny i adekwatny do sytuacji. - Opowiedział mi, że nie masz co ze sobą zrobić. Nie masz gdzie mieszkać i...
-To nie oznacza, że musi pokazywać swoją wyższość poprzez kupowanie nam drogich sukienek. Żałosne.. -podsumowała na końcu nieco przyciszając swój ton. Słysząc to odstawiłam kawę, którą chwilę wcześniej wręczył nam kelner. 
- Nie zrobił tego by pochwalić się pieniędzmi. Zrobił to byś nie została zlinczowana przez towarzystwo, w którym nigdy nie byłaś. Nie ważne jak twardą psychikę byś miała: popełnienie faux pas (czyt. fo pa) na tej imprezie skreśliłoby Cię na wielu płaszczyznach. - starałam się wyjaśnić stanowisko Zeno w tej sytuacji, ale zdawało mi się, że koreanka będzie twardo stać przy swoim. 
- Szczerze... - odezwała się Lydia uprzedzając tym samym Lan, która już otwierała usta w kontrze. Upiła łyk kawy i przemyślała trzy razy to co chce powiedzieć -... nie wydaje mi się, by chodziło mu o pieniądze w tak dużej mierze. Która z nas by z nich nie korzystała, gdyby miała tyle co on? - blondynka zerknęła na ciemnowłosa, która teraz wydawała się nieco bardziej rozumieć. Być może to tylko pozory, ale warto jest wierzyć. Elodie słuchała wszystkiego uważnie, ale zerkałam na nią katem oka i widziałam, że jej wewnętrzny spokój ducha za moment może zmienić się nie do poznania. Teraz jeszcze bardziej zastanawiało mnie to, co zaszło między nią, a naszym szefem. 
- Chciałabym wiedzieć co wydarzyło się w twoim życiu. - wypaliłam w końcu z wyraźnie wyczuwalną troską w głosie. - Chciałabym....zrozumieć twój punkt widzenia... - skierowałam swoje słowa do Lan, która chyba wydała się tym lekko zdziwiona, albo... ponownie nie umiałam odczytać jej emocji. 

< Lan? A potem daj Lydii jak możesz c: Niech ona tez nam się zwierzy>
778 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz