Hidden poszedł w swoją stronę. Od razu moje kroki skierowałem za nim, było późno a do tego był ranny nie mogłem mu przecież pozwolić samemu wracać.
- Hide! Czekaj! – Lan krzyknęła za chłopakiem i wyminęła mnie truchtem.
W tej chwili stanąłem i poczułem jakby ziemia pode mną się zapadła. Nie miałem prawa wtrącać im się w relacje. Wiedziałem to, jednak czułem, że to ja powinienem za nim pójść. A w tym momencie jedynie stałem i patrzyłem jak ta dwójka odchodzi nie mogąc się nawet ruszyć. Poczułem dłoń na swoim ramieniu i spojrzałem w oczy Maxa.
- Chodź, odprowadzimy go. Trzeba się upewnić co wie. – Ponad jego ramieniem moje spojrzenie zetknęło się ze wzrokiem Noah’a. Chłopak od razu odwrócił wzrok i wsadził ręce głęboko w kieszenie.
Nie byłem w stanie odpowiedzieć, więc tylko kiwnąłem głową i ruszyliśmy dalej w milczeniu. Czułem narastającą gulę w gardle, prawdopodobnie przez alkohol bo przez co innego? Pogrążałem się w myślach aż dotarliśmy na miejsce. Noah stał chwilę i nic nie mówił, Max odsunął się jakby czując, że powinien dać nam przestrzeń.
- Dobrze się dzisiaj bawiłeś? – Zagaiłem patrząc bardziej dookoła niż na przyjaciela. Chyba nadal przyjaciela?
- Skończ pieprzyć Justin. Czy jak się naprawdę nazywasz. Chuj wie tak w sumie, nic nie wiem o tobie. Niby spoko każdy ma jakieś tajemnice ale stary gang? – Spojrzał na mnie z mieszanką wrogości i… obrzydzenia? Sam już nie wiem, alkohol mocno mi mieszał w głowie a silne emocje spotęgowały jego moc.
- Wiesz, że moje życie nie jest usłane różami.
- A moje niby kurwa jest? – Warknął a ja tylko spojrzałem na jego gigantyczny dom i z powrotem na niego. – Elodie pracuje dniami i nocami aby utrzymać twoją bladą dupę przy życiu a ty co? Do gangu dołączasz?
- W zasadzie to bardziej mafia, tak lepiej brzmi.
- Chuj z tym… - Cofnął się o parę kroków i spojrzał mi odważnie w oczy. – Myślałem, że cię znam a tu wychodzi na to, że jest kompletnie na odwrót…
- Noah ja…
- Spieprzaj z tymi kolejnymi kłamstwami. – Automatycznie zamknął mi dziób na kłódkę, pierwszy raz widziałem go tak zdenerwowanego. Przeczesał swoje afro ręką i westchnął głęboko. – Jest późno. Ja spadam. – Odwrócił się i poszedł. Od tak.
- Do jutra. – Nie uzyskałem nawet odpowiedzi.
Czułem jakbym w ciągu godziny stracił wszystko. Moi najlepsi przyjaciele odwrócili się i poszli. Poczułem jak zaczyna kropić, podniosłem głowę patrząc w niebo i wtedy uświadomiłem sobie, że to jednak moje łzy. Max podszedł do mnie powoli i spojrzał mi prosto w oczy. Uśmiechnąłem się delikatnie co nie było najłatwiejsze w stanie pustki jaki odczuwałem.
- To przez alkohol. Chyba za dużo wypiłem. – Przetarłem oczy ręką chcąc ukryć jak najbardziej moje łzy.
- Hide! Czekaj! – Lan krzyknęła za chłopakiem i wyminęła mnie truchtem.
W tej chwili stanąłem i poczułem jakby ziemia pode mną się zapadła. Nie miałem prawa wtrącać im się w relacje. Wiedziałem to, jednak czułem, że to ja powinienem za nim pójść. A w tym momencie jedynie stałem i patrzyłem jak ta dwójka odchodzi nie mogąc się nawet ruszyć. Poczułem dłoń na swoim ramieniu i spojrzałem w oczy Maxa.
- Chodź, odprowadzimy go. Trzeba się upewnić co wie. – Ponad jego ramieniem moje spojrzenie zetknęło się ze wzrokiem Noah’a. Chłopak od razu odwrócił wzrok i wsadził ręce głęboko w kieszenie.
Nie byłem w stanie odpowiedzieć, więc tylko kiwnąłem głową i ruszyliśmy dalej w milczeniu. Czułem narastającą gulę w gardle, prawdopodobnie przez alkohol bo przez co innego? Pogrążałem się w myślach aż dotarliśmy na miejsce. Noah stał chwilę i nic nie mówił, Max odsunął się jakby czując, że powinien dać nam przestrzeń.
- Dobrze się dzisiaj bawiłeś? – Zagaiłem patrząc bardziej dookoła niż na przyjaciela. Chyba nadal przyjaciela?
- Skończ pieprzyć Justin. Czy jak się naprawdę nazywasz. Chuj wie tak w sumie, nic nie wiem o tobie. Niby spoko każdy ma jakieś tajemnice ale stary gang? – Spojrzał na mnie z mieszanką wrogości i… obrzydzenia? Sam już nie wiem, alkohol mocno mi mieszał w głowie a silne emocje spotęgowały jego moc.
- Wiesz, że moje życie nie jest usłane różami.
- A moje niby kurwa jest? – Warknął a ja tylko spojrzałem na jego gigantyczny dom i z powrotem na niego. – Elodie pracuje dniami i nocami aby utrzymać twoją bladą dupę przy życiu a ty co? Do gangu dołączasz?
- W zasadzie to bardziej mafia, tak lepiej brzmi.
- Chuj z tym… - Cofnął się o parę kroków i spojrzał mi odważnie w oczy. – Myślałem, że cię znam a tu wychodzi na to, że jest kompletnie na odwrót…
- Noah ja…
- Spieprzaj z tymi kolejnymi kłamstwami. – Automatycznie zamknął mi dziób na kłódkę, pierwszy raz widziałem go tak zdenerwowanego. Przeczesał swoje afro ręką i westchnął głęboko. – Jest późno. Ja spadam. – Odwrócił się i poszedł. Od tak.
- Do jutra. – Nie uzyskałem nawet odpowiedzi.
Czułem jakbym w ciągu godziny stracił wszystko. Moi najlepsi przyjaciele odwrócili się i poszli. Poczułem jak zaczyna kropić, podniosłem głowę patrząc w niebo i wtedy uświadomiłem sobie, że to jednak moje łzy. Max podszedł do mnie powoli i spojrzał mi prosto w oczy. Uśmiechnąłem się delikatnie co nie było najłatwiejsze w stanie pustki jaki odczuwałem.
- To przez alkohol. Chyba za dużo wypiłem. – Przetarłem oczy ręką chcąc ukryć jak najbardziej moje łzy.
<Max?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz