Też jestem żyjącym człowiekiem, też należy mi się nieco zabawy. Zostało też ujawnione, że sprzedawałem się za pieniądze. Przez pewien okres, brałem za seks pieniądze. Jednakże nie sprzedawałem się, czasem po prostu dla zabawy płacili mi za to, a ja brałem. Mimo tego pochodzę z zamożnej rodziny, a moje konta, bo jest ich więcej niż jedno, pękają w szwach. Dlatego też napisałem do ojca, by założył nam kolejne konta. Im więcej, tym lepiej. Nawet jeśli odważą się nas okraść, będą mieć do czynienia z ojcem. Z nim lepiej nie zaczynać. Jego nazwisko występuje prawie wszędzie, co może być niekiedy nieco przerażające. Aż ciarki poczuć można, na samą myśl o nim.
Obudziłem się, ponieważ usłyszałem znajomy głos. Był to ojciec. Zdziwiło mnie to, że się pojawił, oraz to, czemu leże w szpitalu. Ile dni minęło? Fakt, że pożegnałem się z Rhysem, potem pamiętam, że chciałem iść się zabawić w klubie, ale poczułem się źle. Jak jeszcze nigdy, mimo zażywanych leków. Miałem mieć następnego dnia wizytę kontrolną, ale najwyraźniej straciłem przytomność.
- Minęły dwa dni. Twoja praca została wstrzymana. Zjawiłem się, gdyż musimy porozmawiać o twoim urazie głowy. Musisz.. - zaczął, jakbym coś musiał mu wyjaśniać. Stary dupek, zwany ojcem. Nie ma go i nie bywa. Jest tu, bo chce się pokazać. Jaki jest wspaniały.
- Nic nie muszę. To nie twój interes. Niech dadzą mi mocniejsze leki. Poradzę sobie. Mam pracę, będę się zbierać. - powiedziałem do mężczyzny. Nawet jeśli jest ojcem, to praktycznie nie było go, więc nie muszę nic. Nie było go, gdy go potrzebowałem, więc niech teraz się odwali. Nie potrzebuje go ani tym bardziej matki.
- Wpadnę później. - powiedział i wyszedł z sali.
Sięgnąłem po telefon i zacząłem przeglądać wiadomości. Udało mi się znaleźć, to co zdarzyło się na planie zdjęciowym. Gdy tylko został odwieziony do domu. Ja wróciłem do domu, musiałem się czymś zająć, dokładniej to wziąć prysznic i posprawdzać maile w gabinecie. Wiem, że spałem też w gabinecie na kanapie, akurat tamta kanapa jest wygodna, ciepła i miło się na niej śpi. Ma w sobie coś. Wracając, do tego, co się wydarzyło. Ręka była zaszyta, a noga w gipsie. Kilka zadrapań oraz jakimś cudem udało mi się ochronić głowę, przed upadkiem. Na plan zdjęciowy, jak do zwykłej pracy poszedłem. Znaleźli mi partnerkę oraz partnera. Wszystko szło gładko. Jednak w czasie dłuższej przerwy, gdy byłem w garderobie, usłyszałem kłótnię. Wraz z kilkoma osobami z garderoby, wyszliśmy, by sprawdzić co się tam dzieje. Wtem zobaczyłem wyrzuconego i pozwanego fotografa pedofila. Dopiero później wyszło, to co zrobił. Nie wiem, po co wrócił, ochrona się zjawiła. Plótł, że jego kariera została zniszczona, gdy tylko mnie zobaczył, próbował biec na mnie. Wtem zdarzył się wypadek. Konstrukcja planu zaczęła się chwiać i walić, udało mi się odepchnąć reżysera, po czym padła na moją nogę i rozcięła mi rękę, do tego wszystkiego na szczęście nie miałem wstrząsu głowy. Jednak i tak go sprawdzano, jednakże nie doszło do niego.
- Witam Mikey. Który już to raz się spotykamy? - zaśmiał się i pojawił doktor Lincoln.
- Przestałem już liczyć, Lincolnie. - westchnąłem i odłożyłem telefon, po czym pozwoliłem lekarzowi mówić.
- Twoja ręka jest cała, jedynie pozostanie blizna po szwach, założymy na nią opatrunek, który będziesz musiał zmienić, co prysznic. Za tydzień, będziemy mogli zdjąć szwy. - powiedział, po chwili jednak spojrzał w kartę, by sprawdzić co z nogą.
- Czyli rzeczywiście praca modela, na zarazie odpada. Lincoln, a jak praca w barze, może być? - spytałem, gdy ponownie na mnie spojrzał, wywrócił oczami i odchrząknął.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że mam imię. - powiedział. Wydawał się naburmuszony. Obaj się roześmialiśmy, gdyż znam ze szpitala każdego, gdyż to mój drugi dom. Bywam tu znacznie częściej niż ktokolwiek inny.
- Twoje imię jest jakiejś dziwaczne. Lepsze jest nazwisko, które się przyjęło. - powiedziałem, po chwili dodałem. - Co u Annie i dzieciaków? - znam ich, gdyż kilka razy widziałem i poznałem jako znajomy Lincolna. Jest lekarzem, nie jest aż tak stary, ale też nie jest młody. Gadatliwy, ckliwy i poważny, gdy trzeba. Jest moim przyjacielem, ale także ojcem, którego nie miałem.
- Annie zaprasza cię na wieczór gier oraz kolacje. Najwyraźniej polubiła cię i nie może się doczekać spotkania. Urodziła się nam córeczka. Cała trójka też wyczekuje twojego spotkania. Chce ci przedstawić naszego nowego członka rodziny. - powiedział, dumny ojciec.
- Z wielką chęcią. Skoro teraz i tak mam dużo więcej wolnego, to przyjemnością wpadnę. - powiedziałem.
- Praca w barze, na dłuższą metę odpada, ale na trochę może być. Choć to zależy czy wytrzymasz z nogą. Gips zdejmiemy za trzy tygodnie. Do tego też, będziesz musiał mieć rehabilitacje przez pół do miesiąca. Kończąc na tym, że gdy to wszystko się stanie, noga wróci do poprzedniego staniu, choć może boleć, przez jakiś czas. Przepisze ci leki na ból oraz na głowę, tu też te, co zwykle, ale większą dawkę. Annie i dzieciaki się ucieszą, że wpadniesz. Zostaniesz w szpitalu jeszcze przez kilka dni. Musimy zrobić dodatkowe badania i mieć cię na obserwacji. - rzekł. Posprawdzał wszystko, zapisał i wyszedł z sali. Gdy wyszedł, włączyłem telewizje, oraz sięgnąłem po stolik i laptopa, skoro i tak tu zostanę to przynajmniej, zajmę się pracą, by się nie znudzić.
- Często się to zdarza. Można do tego przywyknąć. Można powiedzieć, że pojawiły się, odkąd zamieszkałem w Londynie. Dlatego też słodki jesteś, że tego nie zrobisz. - powiedziałem. Zbliżyłem się do chłopaka i zwyczajnie w świecie go pocałowałem. Jednak, z tym że zamiast jedynie musnąć jego wargi. Dodałem język i "odrobinę" zacząłem się do niego przystawiać albo kleić. Jak zwał tak zwał. No co skoro i tak najwyraźniej nie będziemy się widywać, to można to skończyć pięknym akcentem w łóżku. Seks z Rhysem byłby pewnie ciekawy, gdyż jego osoba, mnie ciekawi i chciałbym, się z nim przespać. Ciekawiła mnie, jaka jest jego pozycja. Zabawa została nam przerwana, wywróciłem oczami, gdy to się wydarzyło. Gdyż gdyby nie ten fakt, może posunąłbym się znacznie dalej.
***
Obudziłem się, ponieważ usłyszałem znajomy głos. Był to ojciec. Zdziwiło mnie to, że się pojawił, oraz to, czemu leże w szpitalu. Ile dni minęło? Fakt, że pożegnałem się z Rhysem, potem pamiętam, że chciałem iść się zabawić w klubie, ale poczułem się źle. Jak jeszcze nigdy, mimo zażywanych leków. Miałem mieć następnego dnia wizytę kontrolną, ale najwyraźniej straciłem przytomność.
- Minęły dwa dni. Twoja praca została wstrzymana. Zjawiłem się, gdyż musimy porozmawiać o twoim urazie głowy. Musisz.. - zaczął, jakbym coś musiał mu wyjaśniać. Stary dupek, zwany ojcem. Nie ma go i nie bywa. Jest tu, bo chce się pokazać. Jaki jest wspaniały.
- Nic nie muszę. To nie twój interes. Niech dadzą mi mocniejsze leki. Poradzę sobie. Mam pracę, będę się zbierać. - powiedziałem do mężczyzny. Nawet jeśli jest ojcem, to praktycznie nie było go, więc nie muszę nic. Nie było go, gdy go potrzebowałem, więc niech teraz się odwali. Nie potrzebuje go ani tym bardziej matki.
- Wpadnę później. - powiedział i wyszedł z sali.
Sięgnąłem po telefon i zacząłem przeglądać wiadomości. Udało mi się znaleźć, to co zdarzyło się na planie zdjęciowym. Gdy tylko został odwieziony do domu. Ja wróciłem do domu, musiałem się czymś zająć, dokładniej to wziąć prysznic i posprawdzać maile w gabinecie. Wiem, że spałem też w gabinecie na kanapie, akurat tamta kanapa jest wygodna, ciepła i miło się na niej śpi. Ma w sobie coś. Wracając, do tego, co się wydarzyło. Ręka była zaszyta, a noga w gipsie. Kilka zadrapań oraz jakimś cudem udało mi się ochronić głowę, przed upadkiem. Na plan zdjęciowy, jak do zwykłej pracy poszedłem. Znaleźli mi partnerkę oraz partnera. Wszystko szło gładko. Jednak w czasie dłuższej przerwy, gdy byłem w garderobie, usłyszałem kłótnię. Wraz z kilkoma osobami z garderoby, wyszliśmy, by sprawdzić co się tam dzieje. Wtem zobaczyłem wyrzuconego i pozwanego fotografa pedofila. Dopiero później wyszło, to co zrobił. Nie wiem, po co wrócił, ochrona się zjawiła. Plótł, że jego kariera została zniszczona, gdy tylko mnie zobaczył, próbował biec na mnie. Wtem zdarzył się wypadek. Konstrukcja planu zaczęła się chwiać i walić, udało mi się odepchnąć reżysera, po czym padła na moją nogę i rozcięła mi rękę, do tego wszystkiego na szczęście nie miałem wstrząsu głowy. Jednak i tak go sprawdzano, jednakże nie doszło do niego.
- Witam Mikey. Który już to raz się spotykamy? - zaśmiał się i pojawił doktor Lincoln.
- Przestałem już liczyć, Lincolnie. - westchnąłem i odłożyłem telefon, po czym pozwoliłem lekarzowi mówić.
- Twoja ręka jest cała, jedynie pozostanie blizna po szwach, założymy na nią opatrunek, który będziesz musiał zmienić, co prysznic. Za tydzień, będziemy mogli zdjąć szwy. - powiedział, po chwili jednak spojrzał w kartę, by sprawdzić co z nogą.
- Czyli rzeczywiście praca modela, na zarazie odpada. Lincoln, a jak praca w barze, może być? - spytałem, gdy ponownie na mnie spojrzał, wywrócił oczami i odchrząknął.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że mam imię. - powiedział. Wydawał się naburmuszony. Obaj się roześmialiśmy, gdyż znam ze szpitala każdego, gdyż to mój drugi dom. Bywam tu znacznie częściej niż ktokolwiek inny.
- Twoje imię jest jakiejś dziwaczne. Lepsze jest nazwisko, które się przyjęło. - powiedziałem, po chwili dodałem. - Co u Annie i dzieciaków? - znam ich, gdyż kilka razy widziałem i poznałem jako znajomy Lincolna. Jest lekarzem, nie jest aż tak stary, ale też nie jest młody. Gadatliwy, ckliwy i poważny, gdy trzeba. Jest moim przyjacielem, ale także ojcem, którego nie miałem.
- Annie zaprasza cię na wieczór gier oraz kolacje. Najwyraźniej polubiła cię i nie może się doczekać spotkania. Urodziła się nam córeczka. Cała trójka też wyczekuje twojego spotkania. Chce ci przedstawić naszego nowego członka rodziny. - powiedział, dumny ojciec.
- Z wielką chęcią. Skoro teraz i tak mam dużo więcej wolnego, to przyjemnością wpadnę. - powiedziałem.
- Praca w barze, na dłuższą metę odpada, ale na trochę może być. Choć to zależy czy wytrzymasz z nogą. Gips zdejmiemy za trzy tygodnie. Do tego też, będziesz musiał mieć rehabilitacje przez pół do miesiąca. Kończąc na tym, że gdy to wszystko się stanie, noga wróci do poprzedniego staniu, choć może boleć, przez jakiś czas. Przepisze ci leki na ból oraz na głowę, tu też te, co zwykle, ale większą dawkę. Annie i dzieciaki się ucieszą, że wpadniesz. Zostaniesz w szpitalu jeszcze przez kilka dni. Musimy zrobić dodatkowe badania i mieć cię na obserwacji. - rzekł. Posprawdzał wszystko, zapisał i wyszedł z sali. Gdy wyszedł, włączyłem telewizje, oraz sięgnąłem po stolik i laptopa, skoro i tak tu zostanę to przynajmniej, zajmę się pracą, by się nie znudzić.
Rhys?
1092 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz