Spojrzałam na niego rozbawiona, oczywiście nie miałam zamiaru spełniać jego prośby, ale muszę przyznać, że jego zagrania były coraz lepsze. Pokręciłam jedynie przecząco głową, zupełnie ignorując jego słowa. Również nie miałam chęci, aby wybierać się gdzieś do jakieś kawiarni, czy baru. Było ciemno, wieczory stawały się coraz chłodniejsze. Z drugiej strony, nie miałam ochoty spędzać tego wieczoru w samotności. Lubiłam towarzystwo Rhysa, był zabawny, potrafił mnie rozśmieszyć, ale również miał w sobie coś pociągającego, tę nutkę niepewności i dzikości. Przez kilka sekund biłam się z myślami, czy powiedzieć o swoim pomyśle, który nagle czym mała iskierka przewędrował po mojej głowie. Westchnęłam ciężko nie spuszczając z niego wzroku.
- Nie bardzo mam ochotę dzisiaj gdzieś wychodzić - "Za dużo emocji jak na jeden dzień" dodałam w myślach - Ale wiesz gdzie mieszkam, prawda? - Podniosłam jedną brew.- Pamiętam kamienicę, ale chyba nie do końca numer mieszkania - Przyznał drapiąc się po karku.
- 21 - Przypomniałam mu - A skoro taki dobry z Ciebie kucharz to przynieś coś dobrego, uwielbiam bezy- Mrugnęłam do niego. Stanęliśmy przy schodach, które prowadziły do wyjścia. Nie chciałam wychodzić równo z nim, gdyż bałam się, że łysy facet ponownie na mnie ruszy, a chciałam uniknąć takiej sytuacji zwłaszcza na ulicy.
- Beza... Zanotowałem - Uśmiechnął się.
- Jeśli coś Ci wypadnie to napisz, ja już nie mam planów na dzisiaj - Skwitowałam naszą krótką wymianę zdań, na co skinął głową i poszedł w stronę wyjścia.
Sama stałam jeszcze kilka minut, aby móc w samotności poopierać się o ścianę i przemyśleć cały przebieg wydarzeń. Ten gest... Niby taki niewinny, zwykłe wsunięcie włosów za moje ucho, a jednak wywołał dreszcz, zresztą jak samo wspomnienie o tym. Całe szczęście, że udało mi się powstrzymać uśmiech, który teraz nie chciał zejść mi z twarzy.
Wróciłam do domu w zaledwie kilka minut, zaraz wzięłam się za sprzątanie i przygotowanie dwóch kieliszków do wina, sam trunek chłodził się już w lodówce. Również przebrałam się w zwiewną sukienkę, żeby nie było to zbyt podejrzane nawet rozkręciłam kaloryfer. Kiedy wszystko było gotowe łącznie ze mną, pozostawało mi już tylko czekać na chłopaka. Po następnym minutach spędzonych na kanapie, byłam wręcz pewna, że nie przyjdzie. Chciałam nawet otwierać wino, aby napić się w tej ciszy, ale wtedy rozległ się dźwięk pukania. Zerwałam się na równe nogi, jednak odczekałam chwilę, aby je otworzyć, cóż nie może widzieć, że na niego czekałam. W drzwiach stał Rhys, który z uśmiechem wręczył mi małe zawiniątko.
- Mam nadzieję, że będzie Ci smakować - Wszedł do środka - Ale masz tutaj gorąco, ogrzewanie Ci padło czy co? - Od razu zaczął ściągać z siebie bluzę.
- A czasami są jakieś problemy z nim - Weszłam do kuchni i odpakowałam małe pudełeczko. W środku było kilka ciast, a raczej babeczek. Wyglądały niesamowicie. - Nie mów mi, że sam je robiłeś - Wróciłam do niego wykładając wszystko na talerz.
-
Oczywiście, że sam przecież są jeszcze ciepłe - Zaśmiał się - Biała
czekolada, beza, migdały, trochę rumu dla zbicia słodkości - Zaczął
opowiadać - Myślałem, że zapraszałaś na kawę.
- Myślałam, że nie lubisz kawy - Wzruszyłam ramionami - Możesz otworzyć butelkę - Machnęłam ręką i wzięłam do ust kawałek babeczki. Dosłownie rozpłynęła się w moich ustach. Słodkość połączona z gorzkim rumem, który starał się ją przebijać była świetna i na koniec posmak migdałów, który pozostawał w ustach nawet po zjedzonym kawałku. Istna bomba smakowa, nigdy bym nie pomyślała, że ma on takie zdolności kulinarne. Takie cuda mogłabym jeść codziennie.
- Smakuje? - Zapytał, wyrywając mnie wręcz z orgazmu. Podał mi kieliszek z winem, z którego delikatnie upiłam białego alkoholu.
- Jest świetne, nie sądziłam, że ktokolwiek należący do mafii, ma takie zdolności cukiernicze - Przyznałam szczerze, na co w odpowiedzi dostałam ciepły śmiech.
Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Oboje raczej unikaliśmy tematu swojej pracy, opowiadając sobie różne anegdoty z życia, pijąc przy tym wino i słuchając muzyki. Czas mijał, a ja miałam wrażenie, że czuje się przy nim coraz swobodniej, i niestety coraz bardziej czułam, że mnie pociąga. W pewnym momencie chcąc mi coś pokazać na telefonie zbliżył się do mnie bardziej niż wcześniej, jego ciało w tym momencie przylegało do mojego boku.
Kiedy schował telefon odwróciłam głowę w jego stronę. Męskie usta choć się poruszały to nie wydawały dźwięku, a nasze spojrzenia nie mogły się od siebie oderwać. Zmniejszyłam odległość między nami o kolejne milimetry, co sprawiło, że musnęłam jego wargi.- Szybciej oddychasz, denerwujesz się czymś? - Szepnęłam.
Rhys?
704 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz