- Wybaczcie na chwilę, muszę odebrać. - powiedziałam, akurat. Wyjęłam telefon z kieszeni i ruszył w kierunku, gdzie miałaby chwilę samotności. Po odebraniu słyszałam jak rodzeństwo, o czymś rozmawia, ale gdy nagle ucichli, zaczęłam mieszać trzy języki, rozmawiając przez telefon z siostrą. Akurat najwyraźniej potrzebowała mojej pomocy. Coś z arabskiego musiałam jej przetłumaczyć, dlatego zaczęłam czytać to, co mi wysłała i wyjaśniłam jej to w japońskim oraz włoskim. Manewrowanie pomiędzy językami jest niesamowite i to do tego, jak wiele ich jest jeszcze, a ja wciąż chce się ich uczyć.
***
Gdy wróciłam Hidden, siedział na kanapie i zjadał ciasteczka. Może bardziej pochłaniał jak odkurzacz, za to dziewczynę usłyszałem w kuchni. Lukrecja najwyraźniej była zajęta robieniem jakiegoś jedzenia. Dołączyłam do dziewczyny, ciekawa tego, co robi. Chciałam ją spytać, ale była najwyraźniej skupiona i jakby w transie. No cóż, każdy ma to inaczej. Stanęłam z boku i patrzyłam jak się, krząta po pomieszczeniu. To od lodówki, po kuchenkę oraz do szafek. Wyglądało to trochę, jakby tańczyła, ale jedynie wybierała odpowiednie składniki na posiłek. Przypomniało mi się, jak i ja kiedyś sterczałam, gdy tata albo kucharze gotowali i z chęcią rwałam się do pomocy. Nawet gosposiom albo też starałam się ułatwić im pracy.
Kątem oka zauważyłam fartuszki, które były zawieszone na wieszaku. Przeszłam okrężną drogą, by nie przeszkodzić tańczącej gotującej dziewczynie. Wzięłam jeden z fartuszków w odcieniach szarości i podeszłam do dziewczyny. Akurat, gdy stała tyłem, ostrożnie postarałam się założyć jej fartuszek. Usłyszałam, ciche dziękuje, a potem mnie wygoniła z kuchni. W geście obronnym szybko się zmyłam, by nie przeszkadzać Lukrecji.
Wróciłam na kanapę i zabrałam ostatnie ciasteczko, jakie pozostało chłopakowi.
- Ejj, to moje zostaw. Najlepsze zostawiłem na koniec. - wybuchłam śmiechem, gdyż to było tak słodkie, że można, by było się popłakać. - Mogę ci dać cos większego, niż to ciasteczko. - czy on dodał to na żarty, czy może jednak nie. Te słowa brzmiały nieco prowokacyjnie. Proponował mi coś. Skoro zaczął, to odbije piłeczkę.
- To ostatnie ciasteczko kontra coś większego. Pomyślmy. - powiedziałam i zaczęłam się zastanawiać. Gdy chciałam coś dodać, zawołała nas Lukrecja z kuchni. Wstałam i wraz z chłopakiem ruszyłam do kuchni.
- To czas na jedzenie. - powiedziała i dokądś poszła.
- Dziękuje i smacznego. - powiedziałam. Akurat, gdy wygodnie sobie usiadłam na krześle, przy stole. Oboje gdzieś przepadli, w tym wszystkim najdziwniejsze było to, że coś mi tu nie grało. Tak jakby szykowało się coś albo najwyraźniej przyszedł czas, bym się ulotniła. Dlatego też zostawiłam karteczkę na stoliku i po zabraniu swoich rzeczy oraz zamontowaniu kamer, bym mogła mieć na nich oko, zwyczajnie wyszłam. Gdyż czas na mnie i zbyt długo już tam zabawiłam. Było to też to, że dzwonili już po mnie, bym się zbierała. Ten dzień jeszcze się nie ukończył, musiałam jeszcze cos zrobić. Miałam spotkanie oraz szczerze, nie chciałam jakoś zasnąć tej nocy, więc musiałam mieć zajęcie. Mikey i tak jest zajęty, ma swoje sprawy, ja mam swoje.
***
Westchnęłam i odwróciłam się na krześle w stronę szyby. Mam widok na panoramę miasta. Przychodzę tutaj, gdy mało kto jest, poza tym lepiej mi się pracuje, a czasem zwyczajnie lubię robić swoje wielkie wejścia. Przynajmniej wiedzą kim jest szefowa. Nawet jeśli mój ojciec stworzył tę firmę, to należy do mnie od moich, urodzin. Taki cudowny, choć nietypowy prezent urodzinowy. Piękna noc. Miasto nocą jest takie jasne, tak wiele osób wciąż pracuje. Ponownie odwróciłam się w stronę biurka i włączyłam ukryte kamery z mikrofonem, w mieszkaniu, do którego zabrała mnie Lukrecja. Zaskoczyła ich moja nieobecność, ale najwyraźniej po kilku godzinach ktoś do nich wpadł. Wszystko było nagrywane i zapisywane na kopii zapasowej, która znajdowała się na laptopie w domu. Będę musiała później to wszystko przestudiować, może uda mi się coś użytecznego znaleźć.
***
Lukrecja?
1124 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz