Chciałem jak najbardziej odwlec w czasie moment w którym powinienem
wyjść z budynku. Powolnym krokiem zmierzałem coraz bliżej wyjścia. Jakoś
nieszczególnie chciało mi się wracać do swoich towarzyszy. Wolałem od
razu udać się pod wskazany przez Taigę adres. Nie mogłem jednak przyjść z
pustymi rękami. Obiecałem jej przepyszny deser. Musiałem się postarać,
by nie uznała mnie za kiepskiego cukiernika. Jednym nieudanym deserem
mógłbym przekreślić swoje szanse. Nie mogłem do tego dopuścić. W głowie
już miałem milion pomysłów co do bezy i jej różnych wariantów.
Na koniec naszego spotkania posłałem jej ciepły uśmiech i w końcu
wyszedłem, zostawiając ją samą. Obejrzałem się raz jeszcze przez ramię,
gdy pokonywałem schody. Nie bałem się o nią, dopóki mój łysawy koleżka
był ze mną. Nic nie wywinie. Wątpiłem, aby zechciał w jakikolwiek się
mścić. To był raczej pokaz odnośnie tego, kto tu rządzi. Pewnie już
zapomniał o całym zajściu.
Podszedłem do nich powoli, szukając w kieszeni spodni kluczyków do auta. Nie czułem się ani trochę winny, że kazałem im na siebie czekać. Najchętniej przetestowałbym granice ich cierpliwości, ale nie w tym miejscu. Otworzyłem auto, by mogli wpakować swoje zady do środka.
- Zazdrosny? - zapytałem, unosząc kącik ust w uśmieszku. - Jesteś za brzydki, aby którakolwiek na ciebie spojrzała.
Marcus prychnął tylko pod nosem i wsiadł, zatrzaskując drzwi o wiele za mocno niż było to konieczne. Musiałem zapamiętać, aby już nigdy więcej nie dać się urobić w rolę darmowej taksówki. Moje auto nie zniesie zbyt wiele. Zapewne trochę minie czasu zanim wybawię smród papierosów z wnętrza. Szczególnie, kiedy ten łysy palant odpalił właśnie kolejnego papierosa, mocno się nim zaciągając. Patrzył w moją stronę, robiąc to złośliwie. Pokazałem mu środkowy palec, by wiedział, że nie umknęło mi to uwadze. Jak ja nie znoszę tego typa.
- Ciekawa z niej osóbka... z tej dziewczyny - dodał Greg, wciąż jeszcze opierając się o bok auta, blokując mi tym samym dostęp do mojego miejsca za kółkiem.
- Racja, ale trzymaj swoje brudne łapsa z daleka - odparłem, wciąż starając się nie wypaść z roli obojętnego. - Mam otworzyć ci drzwi i zaprosić do środka?
- Lubię twoje poczucie humoru. Pamiętam twoje pierwsze dni u nas, nie byłeś tak wyszczekany - powiedział, odbijając się od auta i powolnym krokiem obchodząc samochód z dłońmi w kieszeni.
Pokręciłem głową, nie komentując jego słów. Wsiadłem za kółko, a zanim ruszyłem, pootwierałem wszystkie okna. Coś czułem, że tym razem Marcus nie zechce spełnić mojej grzecznej prośby, aby nie palił w moim aucie. Nie chciałem jednak dodatkowo przedłużać ich pobytu tutaj, więc ruszyłem zgodnie ze wskazówkami Graga. Pozostało mi tylko ich odwieźć i będę miał czas wolny.
Moja kuchnia już od dawna nie była w takim stanie. Panował tu okropny bałagan. Starałem się wymyślić idealny deser, który posmakuje Tai. Nie mógł być zbyt oklepany, to musiało być coś, czego jeszcze nigdy nie próbowała. Finalnie przygotowałem kilka propozycji. Tą ostatnią, jaką była beza z dodatkiem rumu dołączyłem do pozostałych babeczek. Sprzątanie kuchni postanowiłem zostawić na chwilę, kiedy będę miał na to czas i przede wszystkim ochotę. Uwielbiałem gotować czy piec, ale sprzątanie po sobie bałaganu nie było już takie fajne. Spojrzałem na zegarek, a widząc która już godzina, szybko udałem się pod prysznic. Musiałem się wyszykować, było dość późno. Miałem nadzieję, że Taiga nie znudziła się czekaniem i nie poszła spać lub sama nie wyszła do jakiegoś klubu.
Na szczęście zastałem ją w mieszkaniu. Wyglądała niesamowicie w tej sukience, musiałem przyznać, że nie spodziewałem się jej w takim wydaniu. Pozytywnie mnie zaskoczyła. Wpatrywałem się w nią, nie mogąc oderwać wzroku. Szybko jednak się ogarnąłem i wręczyłem jej małe zawiniątko, w które zapakowałem słodkości. W mieszkaniu było zbyt gorąco, więc zdjąłem swoją bluzę. Przechodząc wgłąb mieszkania zauważyłem przyszykowane kieliszki i alkohol. Wino było lepsze od kawy, za którą swoja drogą nie przepadałem. Otworzyłem butelkę, nalewając do obu kieliszków. Jeden podałem dziewczynie. Bardzo mnie ucieszyło, że smakowały jej moje wypieki.
Czas spędzony w towarzystwie Taigi upływał niezauważanie. Czułem się przy niej dobrze. To tak, jakbyśmy znali się już od dłuższego czasu. Nie zdarzyło się, aby zabrakło nam tematu do rozmów czy śmiechów. Chcąc pokazać jej na telefonie zdjęcie jednego z wymyślnych tortów, które ostatnio zdobiłem, przybliżyłem się do niej stanowczo zbyt blisko. Zrobiło się jeszcze cieplej niż wcześniej i mógłbym to zwalić na jej szwankujące ogrzewanie. Tak... Taiga z pewnością powinna załatwić fachowca.
Schowałem telefon z powrotem do kieszeni spodni, nie przerywając kontaktu wzrokowego z dziewczyną. Wpatrywałem się w nią, próbując odgadnąć jej myśli. Zastanawiałem się co o mnie myśli i czy byłaby zła, gdybym...
Nie zdążyłem się choćby poruszyć, kiedy zbliżyła twarz do mojej, a miękkie wargi musnęły te moje. I jeśli wcześniej narzekałem na temperaturę, teraz to znalazłem się w istnych tropikach.
- Szybciej oddychasz, denerwujesz się czymś? - szepnęła.
Zamiast odpowiedzieć na jej pytanie, zmniejszyłem dzielącą nas odległość i złączyłem nasze usta w powolnym i delikatnym pocałunku. Zrobiłem chwilę przerwy, dając jej możliwość wycofania się. Nie chciałem wyjść na palanta, gdyby jednak się rozmyśliła i postanowiła to przerwać. Dłonią ująłem jej gładki policzek, gładząc kciukiem miejsce tuż przy kąciku ust. Spoglądałem z rosnącym pożądaniem w jej przepiękne, ciemnobrązowe oczy. Już po chwili nasze usta ponownie się spotkały, lecz tym razem pogłębiłem nieco pocałunek. Poczułem jej dłoń, która spoczęła na mojej szyi, a druga wplotła się w moje włosy. Mruknąłem z aprobatą na ten gest. Poczułem się o wiele śmielej, więc również nie pozostałem bierny, angażując się sobą całym. Moja ręka zaczęła zsuwać się nieco niżej, pozostając dłuższą chwilę na jej tali. Czułem materiał jej sukni, ale to mnie nie satysfakcjonowało, dlatego zsunąłem rękę jeszcze niżej, odnajdując nagie ciało.
Taiga?
926 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz