poniedziałek, 20 września 2021

Od Elodie CD Zeno

 Mężczyzna odwrócił się w stronę szafy, gdzie wisiał garnitur i zrobił krok w jej stronę, lecz szybko zastygł gdy tylko otworzyłam usta.

- Oh. Mnie o to pytasz? – mój ton mógł być trochę drwiący, gdyż odwrócił się do mnie ponownie z uniesioną brwią.

- No to chyba oczywiste, w końcu idziemy razem. – widziałam zdziwienie malujące się w jego oczach, na co zareagowałam tylko połowicznym uśmiechem.

- Razem? Dlaczego Lydii nie zapytasz o kolor sukienki? Nie sądzisz, że to będzie dziwnie wyglądało gdy pójdziemy w… trójkę, a któryś z nas odstawały kolorystycznie od reszty? – zrobiłam spory krok w jego stronę.

Sama nie do końca byłam pewna tego co odwalam. Nie miałam nic do Lydii jednak wiadomość, że to wyjście na bal zrobi się swego rodzaju trójkątem, w względzie towarzystwa oczywiście, mocno mnie zdziwiła. Stojąc jednak w pokoju pełnym moich znajomych, nie miałam odwagi dopytać się o co chodzi. Tak więc to było głównie powodem mojego przyjścia do pokoju Zeno. Była to jego decyzja i nie miałam ani władzy ani możliwości takich by dyskutować o nim z tym, ale wcześniej nie powiedział mi o niczym takim. Mogłam przypuszczać tylko, że Lydia także nie została odpowiednio wcześniej wtajemniczona w plan naszego szefa, sądząc po minie blondynki i słowach czarnowłosej.

- A co? Zazdrosna jesteś? – jego zdziwienie przerodziło się w triumfalny uśmieszek.

Przysunęłam się bliżej do niego i położyłam jedną dłoń na jego klatce piersiowej.

- Ja? Zazdrosna? – zapytałam zadziornie, kontynuując małą grę, w którą przerodziła się nasza rozmowa. Gdy pochylił się lekko w moją stronę, dokończyłam swoje zdania. – Nie widziałeś jeszcze mojej zazdrosnej strony i kto wie czy kiedyś zobaczysz. – odepchnęłam go lekko i wyminęłam, kierując się do fotela ustawionego po drugiej stronie jego biurka. Usiadłam na nim i założyłam nogę na nogę.

Zabawnie było obserwować reakcje zmieniające się na jego twarzy, bo chyba nigdy nie spodziewał się po mnie takiego zachowania. Cóż - oboje nie wiedzieliśmy w sumie o sobie za wiele, więc odkrywałam przed nim kolejne karty mojego charakteru. Choć ten jeden raz pozwolę sobie być trochę zadziorniejsza i odważniejsza. Tym bardziej że gdy jestem sam na sam z Zeno, czuję w sobie dziwne napięcie, które wciąż mi towarzyszy. Spowodowane jego urokiem osobistym czy o wiele płytsze – spowodowane jego twarzą. Nie było to istotne, ale czułam wprost, że igram z ogniem i niesamowicie mi się to podobało. Jak nigdy byłam pewna siebie i nie patrzyłam zbytnio na konsekwencje. Przecież takie zachowanie w stosunku do szefa mogłoby być uznane za... wręcz naganne.

Usadowiłam się głębiej w fotelu i poprawiłam, zakładając nogę na nogę.

- Granatowa. - rzuciłam z uśmiechem.

- Co granatowa? - Zeno zgubił już wątek.

- Pytałeś o kolor sukienki więc ci odpowiedziałam. Dopytaj się też Lydii co ona zamierza założyć. Będzie lepiej jeśli ubierzesz coś bardziej neutralnego i dopasujesz się do nas obu. W końcu musimy się dobrze zaprezentować skoro mamy być tak blisko twoich rodziców. - wzruszyłam ramionami.

Zeno zbliżył się do mnie i oparł o biurko odwracając fotel an którym siedziałam w swoją stronę. 

- Więc, ty zamierzasz mnie przekonać, że nie jesteś zazdrosna? - nie mogłam zdzierżyć jego zadziornego uśmiechu.

- Proszę cię. Czy ja ci wyglądam na zazdrosną. Już mówiłam: nie widziałeś mojej zazdrosnej strony. Daj spokój, to tylko bankiet na który muszę iść. - przewróciłam oczami starając się zmienić temat naszej rozmowy. - Zresztą ciekawe co ubierze Lydia...  Myślę, że pasowały by jej jakieś różowe, intensywniejsze kolory. Możemy wyglądać jak takie przeciwieństwa. Choć mamy podobne sylwetki to cera, kolor włosów czy też oczu to duże różnice. - zastanawiałam się na głos.

Z każdą kolejną sekundą i kolejnym wypowiadanym słowem czułam, że pewność siebie uchodzi ze mnie, niczym powietrze z przebitego balonika. Może zbyt pochopnie osądziłam swoje możliwości i zbyt szybko wykorzystałam przypływ odwagi?

- Wyglądasz na zazdrosną. I brzmisz na zazdrosną. - wyprostował się i oparł o biurko krzyżując z sobą ręce. - Wyliczasz głupoty, bawisz się włosami, jak nie, to ciągle podczas mowy robiłaś coś z rękoma: musiałaś czymś się zająć. Elodie. To nie są oznaki spokoju i chłodnej analizy stroju na imprezę. To oznaki zdenerwowania, czyli drogą dedukcji: mam rację i nie spodziewałaś się tego pytania z mojej strony. - zabrzmiał chłodno, a ja wyprostowałam się na swoim miejscu.

Ton głosu mówi zawsze jedno: można się tego wyuczyć, ale niektóre elementy mowy ciała zdradzają o wiele za dużo. Człowiek nie ma pojęcia czasami jakie sygnały wysyła otoczeniu i dobrzy obserwatorzy, tacy jak Zeno zauważają wszystko spod maski. W swojej pracy w końcu musi być wyczulony na każdy szczegół ludzkiego zachowania. Nie mogłam teraz sobie w żaden sposób wycofać i poczułam na sobie presję, gdy wzrok bruneta wiercił we mnie niemal dziury.

- Nie mam nic do Lydii. - zaczęłam z cichym westchnieniem. - Nie miałam z nią dużo interakcji, więc nie mam powodów, by mieć do niej nastawienie inne niż neutralne. Ale mam lekki żal. Mogłeś uprzedzić mnie wcześniej o swoich planach. Nie mam nic do gadania, ale po prostu uważam, że mogłeś mi powiedzieć o tym. I tyle albo, aż tyle.

<Zeno?>

806 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz