Czułam się świetnie w tej zielonej sukience, to był zdecydowanie mój kolor. Taki bliski ziemi, natury - przywodził mi na myśl błyszczący się po deszczu leśny mech. Koronkowa bielizna i czarne szpilki dodawały mi pewności siebie, nie pamiętam, bym kiedykolwiek wcześniej je nosiła, ale chyba szło mi całkiem nieźle, bo Pan Harper nie skomentował tego w żaden sposób. Przestraszyłam się nieco, gdy usłyszałam, że zostanie podany homar i krewetki. Jak się to cholerstwo je? Nie chcę narobić mu wstydu. Powiedziałam kelnerce, że boję się ryb - spojrzała na mnie ze zrozumieniem w oczach. Dziwna typiara. Za to podali mi w końcu coś przypominającego kopytka, do tego stek i odrobina surówki. Po paru minutach niemal kończyłam swój talerz, a wtedy zauważyłam, że dwie dziewczyny patrzą na mnie i szepcą sobie do uszu. Możecie sobie być zazdrosne, on przyszedł ze mną.
- A więc, skąd pochodzisz droga Emiliyo? - na dźwięk swojego "imienia" drgnęłam i przestałam nienawistnie patrzeć na dwie kobiety.
Wyraz mojej twarzy momentalnie zmienił swój wyraz z "zabiję cię" do "słucham pana uprzejmie"
- Urodziłam się w Rosji, panie...
- Mów mi John - uśmiechnął się do mnie, przez co bruzdy pod jego oczami uwydatniły się jeszcze bardziej.
Był człowiekiem, który na oko ważył trzykrotnie tyle, co ja. Nie mógł mieć więcej, niż pięćdziesiąt lat, ale zdecydowanie nie trzymał się dobrze i zapewne na dowodzie miał mniej.
- Czy mogę poprosić panią do tańca? - wyciągnął do mnie swoją pulchną dłoń.
Spojrzałam nerwowo w stronę Harpera i ze zgrozą pojęłam, że nie ma go obok mnie. Powiodłam wzrokiem po sali. No nie ma go.
- Nikt nie tańczy...- zaczęłam
- Możemy pójść na górę, do innej sali, tam tańczy parę osób.
Namawiał mnie i nagabywał przez pięć minut, więc w końcu się zgodziłam. Za nami ruszyły jeszcze trzy pary. Sala, w której miało tańczyć parę osób, okazała się pusta. Ale nie martwiłam się tym, w końcu było z nami jeszcze sześć innych osób. John złapał mnie za lewą dłoń i w talii, powoli obracając nasze ciała w rytm spokojnej muzyki. Niemal zaczęło mi się kręcić w głowie, na szczęście przystanęliśmy. Wtedy zauważyłam, że trzy inne kobiety zniknęły, a w pomieszczeniu, poza mną oczywiście, znajdują się sami mężczyźni.
Jeden z nich, z wyglądu młodszy od Johna, ujął mnie bez pytania za rękę i zaprowadził do otoczonej zasłonami loży.
- Chcę zejść na dół - głos niemal mi się załamał, spojrzałam na grubasa.
- Chcemy ci zaproponować pracę, wysłuchaj nas. - usiadł na kanapie, klepiąc miejsce obok siebie.
Wolałam stać.
- Masz naprawdę piękne ciało i wyjątkową urodę, wiesz jak rzadkie jest połączenie rudych włosów i niebieskich oczu?
Nagle poczułam, jak czyjeś dłonie jeżdżą po moich ramionach w górę i w dół.
- Cudownie kręcisz biodrami przy chodzeniu - szepnął mi do ucha jeden z kolegów Johna
- Przejdź się dla nas, jakbyś była na wybiegu - John odchylił się do tyłu, pozwalając grubemu brzuchowi w końcu odpocząć
Zrobię to i dadzą mi spokój. Nic mnie nie kosztuje zadowolenie ich. Zrobiłam krok naprzód, uwalniając się od głaszczącego mnie typa. Jednak nie na długo, szybko złapał mnie za nadgarstek i podniósł go do góry, drugą dłonią przejechał po moim obojczyku.
- Bez stanika, proszę
Wszyscy czterej zarechotali w sposób, który wywołał we mnie chęć zwymiotowania.
Posłusznie zdjęłam stanik w taki sposób, by nie zobaczyli ani skrawka moich piersi. Gestem nakazali mi iść wzdłuż loży, mój biust nieznacznie przy tym unosił się i upadał. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale zacisnęłam pięści i szłam dalej ku uciesze mojej widowni. Niespodziewanie, gdy robiłam szóste albo siódme okrążenie przy kanapach, mężczyzna który się wcześniej nie odzywał popchnął mnie na jedną z nich, blokując mi wstanie swoim ciałem. Stał nade mną, z mojej pozycji wyraźnie widziałam wybrzuszenie w jego spodniach.
- No no, Miguel, nie posądzałem cię o taką spontaniczność.
- Tak? To patrz na to - wyciągnął w moim kierunku łapę.
Leżałam jak sparaliżowana, jedynie łzy ciekły po moim policzku. Dlaczego to ciągle mi się przytrafia?
Zacisnęłam oczy, gdy włożył swoją szorstką dłoń pod sukienkę i złapał moją pierś.
- Spróbuj krzyknąć, a odetnę ci język, mała kurewko - usłyszałam szept Johna przy moim uchu.
[Vincent?]
664 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz